[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cokolwiek więcej przekraczałoby subtelną granicę między tym, co podniecające a tym co nieprzyzwoite.Nagle w umyśle pielęgniarki pojawiła się niespodziewana wizja, od której jej policzki zalały się rumieńcem.Wyobraziła sobie, jak rozpina tę bluzkę, powoli rozsuwa na boki i całuje namiętnie jedną z piersi pani doktor.Nie była lesbijką - nigdy dotąd nawet nie myślała w ten sposób o innej kobiecie - lecz czarne, bezdenne oczy za okularami jakby zachęcały do podobnej bliskości i obiecywały odwzajemnienie jej.A może sprawił to zapach pani doktor, jeszcze bardziej uderzający niż jej wygląd? Z początku wydawał się niemal ostry, z nutami potu i ziemi, po sekundzie jednak wszystko zagłuszyła niemal bolesna słodycz.- Musi pani podstemplować list na dole - dodała pani doktor tym samym poruszającym głosem.Zawstydzona pielęgniarka pozbierała szybko myśli i zrobiła co jej kazano, choć wciąż miała przed oczami zarys twarzy i torsu pani doktor, niczym powidok.Drżącymi palcami sięgnęła po pieczątkę i przystawiła ją szybko.- I podpisać - dodała pani doktor.Pielęgniarka posłuchała.- Z tego co mi wiadomo, pana Ditko przygotowano już do transferu.- Pani doktor złożyła list i schowała do kieszeni.- Nie chciałabym pani ponaglać, ale mamy dziś do załatwienia jeszcze jedną wizytę i już jesteśmy spóźnieni.W istocie zjawili się kwadrans przed zaplanowanym czasem, lecz pielęgniarka nie zamierzała psuć tej chwili sporami.Bardzo lubiła Nicka Cave'a i w tym momencie w jej głowie zadźwięczał fragment jednej z jego piosenek.Piękność tak wielka, że nie do zniesienia.Wezwała szefa zmiany, bo sama nie mogła opuszczać swego stanowiska.Zadzwoniła jednak tylko raz i miała nadzieję, że nie będzie się śpieszył.Tymczasem zajęła panią doktor rozmową, nie zwracając uwagi na obu mężczyzn, jakby w ogóle nie istnieli.Później nie potrafiła w żaden sposób ich opisać: nie miała nawet pewności, czy byli czarni, czy biali.Jeśli o nią chodzi, mogli mienić się odcieniami jaskrawej zieleni.Kierownik zmiany zjawił się nazbyt szybko, przedstawił się nieco przypochlebnie czcigodnym gościom i poprowadził ich głównym korytarzem, znikając jej z oczu.Pielęgniarka odprowadziła ich tęsknym spojrzeniem.Powinna była przynajmniej poprosić o numer telefonu.Ale co by z nim zrobiła? Była hetero.I mężatką.Na moment ogarnęło ją szaleństwo, teraz z trudem próbowała dopasować jego wspomnienie do własnej definicji swojej osoby.Jak smakuje kobieca pierś? I czemu nigdy nie przyszło jej do głowy, że mogłaby się dowiedzieć?Kierownik zmiany przeżywał mniej więcej to samo; w jego przypadku dodatkową komplikację stanowił bolesny wzwód, którego dostał po zaledwie paru krokach wędrówki u boku pani doktor.- Pan Ditko jest w aneksie - wyjaśnił i zwolnił nieco, by zamaskować erekcję.- W specjalnie wybudowanym pomieszczeniu.To bardzo skomplikowany projekt - i bardzo kosztowny - lecz wasza profesor Mulbridge wydawała się przekonana, że potrafi go odtworzyć.- W KOM dysponujemy bardzo hojnymi środkami - odparła pani doktor chłodnym, obojętnym tonem, nie dając po sobie poznać, że dostrzegła oznaki kryzysu, z jakim walczył kierownik zmiany.- Nasz roczny budżet wynosi osiemdziesiąt milionów, dodatkowo uzupełniają go dotacje z różnych źródeł.Cela pana Ditko jest już gotowa i czeka na niego.Kierownik zmiany skrzywił się.- Wolimy nie używać słowa „cela”.- zaczął.Tymczasem jednak dotarli do celu i w zderzeniu z masywnymi, stalowymi drzwiami, przypominającymi wrota bankowego skarbca, garść eufemizmów, którą miał już na końcu języka, wydała mu się nagle dziwnie niesmaczna, toteż umilkł.Przy drzwiach czekał na nich rosły pielęgniarz.Widząc skinienie głowy kierownika, odsunął rygle.Dostępu do środka broniły trzy grube zasuwy u góry, pośrodku i na dole, a także potężny wpuszczany zamek - kolejny nowy dodatek - któremu jeden z sanitariuszy (nie pirat, jego kolega) przyglądał się z nieskrywaną fascynacją.- Spodziewałem się, że profesor Mulbridge osobiście zechce nadzorować transfer - zauważył lekkim tonem kierownik zmiany.- Od bardzo dawna próbowała do niego doprowadzić.- Ma w tej chwili mnóstwo na głowie - rzekł mężczyzna, gapiąc się na zamek w drzwiach.- Ratuje świat, od ducha do ducha.Ta uwaga wydała się kierownikowi dziwnie lekceważąca i dlatego utkwiła mu w głowie.Podobnie jednak jak pielęgniarka w recepcji, odkrył, że niewiarygodnie piękna pani doktor działa na jego umysł niczym magnes, przyciągając jego uwagę za każdym razem, gdy próbował pomyśleć o czymkolwiek innym.Boże, pachniała - właściwie czym? Czym dokładnie? Cokolwiek to było, miał ochotę jeść ów zapach garściami.Drzwi otwarły się, ukazując pomieszczenie będące w gruncie rzeczy pustym sześcianem, pozbawionym wszelkich sprzętów i ozdób.Wypełniało je równomiernie rozproszone białe ostre światło.Sufit, ściany i podłoga także były białe.Pośrodku pokoju stał jedyny przedmiot - stalowa rama, wysoka na około dwa metry i szeroka na ponad metr.Był to w zasadzie prostokąt ze stali: dwa pionowe pręty połączone z dwoma poziomymi.Na dole doczepiono do niego trzy pary ogumowanych kółek na poprzecznych osiach, tak szerokich, że zapewniały całej strukturze nader potrzebną stabilność.Wzdłuż wewnętrznych krawędzi ramy zamontowano około dwudziestu stalowych zaczepów, do których umocowano grube, elastyczne kable.Pośrodku ramy wisiał człowiek, ubrany w okrywający całe ciało kaftan bezpieczeństwa, do którego podczepiono wolne końce kabli.W efekcie przypominał muchę tkwiącą w pajęczynie.Mężczyzna w ramie szarpał się i zwijał, lecz kable absorbowały jego poruszenia tak, że przesuwał się najwyżej cal w każdą stronę.Jego ruchy były ociężałe i nieskoordynowane.Wyglądał na odurzonego.Oczy otwierał nienaturalnie szeroko, miał tak powiększone źrenice, że nie było widać białek.Kąciki warg zwisały wyraźnie i zebrała się w nich odrobina śluzowatej cieczy.- OPG - oznajmił kierownik zmiany, jakby uznał, że widok wymaga potwierdzenia.- Trzydzieści mikrogramów, domięśniowo.Jeśli chcielibyście zabrać je ze sobą, mamy kilka gotowych działek, a mało prawdopodobne, byśmy ich potrzebowali po wyjeździe Ditko i.- Nie trzeba - oznajmił mężczyzna, który odezwał się wcześniej.- Dzięki.Mamy własne sposoby na uspokojenie pana Ditko.- Kierownik zmiany wzruszył ramionami.- Nie ma sprawy.Uważajcie, to bardzo ciężkie.- Poradzimy sobie.Pani doktor weszła do celi, obróciła ramę jedną ręką - na widok tego wyczynu oczy kierownika się rozszerzyły, bo wiedział dokładnie ile waży konstrukcja.Mężczyzna wiszący w ramie obrócił głowę, żeby spojrzeć na kobietę.Powiedział coś, czego kierownik nie zrozumiał.Brzmiało jak pojedyncze słowo - być może imię - ale liczące mnóstwo sylab i z całą pewnością nieprzypominające nazwiska Powell.- Asmodeusz - odparła kobieta, pochylając głowę w pozdrowieniu.- Kopę lat.Głowa mężczyzny opadła.Walczył z dawką narkotyku, która wystarczyłaby do zabicia niewielkiego stada słoni.OPG to neurotoksyna, zatwierdzona do użytku klinicznego w bardzo nielicznych i ograniczonych sytuacjach.Ten pacjent, Rafael Ditko, idealnie spełniał kryteria jednej z nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates