[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Serena.Co za zbieg okoliczności.Imię dziewczynyprzypominało Julianowi o jego ukochanym mieście.LaSerenissima.- Wyszła - obojętnie powiedział Julian, starając się ukryćzainteresowanie.- Chyba poczuła się źle.Prosiła, żeby ciępozdrowić.Nick zrobił zawiedzioną minę jak dziecko, które zgubiłozabawkę.- Rozmawiałeś z nią?- Tak.Żałowała, że się nie spotkaliście - Julian uśmiechnął się.- Cholera.Strasznie się w niej zakochałem - powiedział Nick.Aktor zupełnie zignorował kwaśną minę dziewczyny, którasiedziała obok niego.Nick i Serena zakochani w sobie.Uśmiech Juliana osłabł, za to szczęki zacisnęły się mocno.Miał ochotę zabić Nicka Ramireza.Chciał pokroić go na tysiące kawałków i usmażyć w ogniupiekielnym.Opanował się jednak.- Opowiadaj - zachęcił chłopaka.- O czym tu gadać? Widziałeś ją przecież.Niezła sztuka.Ładniejsza od Brook Bentley.Stary, to była miłość odpierwszego wejrzenia.- A ona też cię kocha? - Julian udawał znudzonego.Dziewczyny zaczęły okazywać zniechęcenie, więc aby uniknąćmarudzenia, napełnił im kieliszki szampanem.Zmarszczył brwi istarał się przebić przez wypracowaną powierzchowność Nicka,żeby go rozgryźć.Wystudiowany hollywoodzki uśmiech ma-skował uzależnienie od narkotyków i słabość do dziwek.Imdroższe, tym lepiej.Serena musiała o tym wiedzieć, skoro jestjego Stróżem.Julian nie mógł przestać myśleć o Nicku i Serenie.Widział ich, jaktrzymają się za ręce i robią do siebie maślane oczy.Promieniejąmłodością.Aż go zemdliło.- Jeszcze nie - powiedział Nick.Zgarbił się i przeczesałartystycznie ułożone włosy.- Serena uczy mnie jogi.Zachowujesię jak zakonnica.- Julian rozpromienił się.- Nie zrozum mnieźle - Nick mówił dalej.- Nie jest cnotką.Jest wyjątkowa.Jestinna niż te wszystkie lalunie.Ma w sobie coś niesamowitego.Serena jest chodzącą miłością.W brązowych oczach Nicka zamigotało światełko.Przebłysktrzeźwości, który przebił się przez narkotykowe zamroczenie.Julian zrozumiał, że nawet pusty aktorzyna zdołał dostrzecprawdziwą naturę Se-reny.Nie mógł w to uwierzyć.- Zapomnij o niej przynajmniej na chwilę.Masz tu wszystko.-Julian pogładził rękę jednej z dziewczyn.Czuł jak narasta w nimżądza.Choć była ładną blondynką, dużo jej brakowało do Sereny.- Moi ludzie zadbają, żeby niczego ci nie brakło.- Dzięki, stary.Doceniam to.Julian opuścił towarzystwo i poszedł do pokoju obserwacyjnego.Było już późno.Na parkiecie coraz częściej wybuchały bójki.Zgodnie ze wskazówkami ochrona nie ingerowała.Tylko wnaprawdę krwawych przypadkach mieli rozdzielać bijących się.Między nim a Sereną szykował się bój zupełnie innego rodzaju.Anioły, nawet początkujące, unikały Juliana.Były albo zbytmądre, albo zbyt wystraszone, żeby wkraczać na jego teren.Najwyraźniej reguła ta nie dotyczyła Sereny St.Clair.Anielicabędzie musiała wydrzeć Nicka ze szponów Juliana, jeśli na-prawdę chce go uratować.Cóż to będzie za rozkoszny widok.Julian wygra.Nie miał najmniejszej wątpliwości.Przecieżzawsze wygrywał.Gdy Serena dobiegła do swojego zdezelowanego volkswagena,ledwie łapała oddech.Trzęsącymi się rękami otworzyła drzwi.Ciężko opadła na siedzenie kierowcy.Trzasnęła drzwiami iodpaliła silnik.Pisk opon gwałtownie ruszającego samochodurozluźnił ją na chwilę.W czasie jazdy cały czas spoglądała wewsteczne lusterko.Śledziły ją demony.Wyczuła ich obecność,jeszcze zanim je zobaczyła.Z początku samochód był maleńkąkropką w lusterku.Potem nagle przyśpieszył i prześlizgiwał siępomiędzy innymi autami z niebezpieczną prędkością.W końcudogonił Serenę.Prawie dotykał jej zderzaka.Byli tak blisko, żeSerena widziała ich twarze.Rozpoznała ochroniarza, któregominęła przy wyjściu z klubu.Drugiego demona nie znała.Trzymali się na milimetry od niej.Chcieli ją zastraszyć.Światłalamp ulicznych i reflektorów mijających ją samochodów roz-mywały się, gdy dodając gazu, wjeżdżała na autostradę.Osiemdziesiąt kilometrów na godzinę, dziewięćdziesiąt.sto.sto dziesięć.sto dwadzieścia.Samochód Sereny wpadając wcoraz większą wibrację od nadmiaru prędkości, sprawiałwrażenie, jakby za chwilę miał się rozpaść.Po swojej prawej Serena zobaczyła skrzydlatego goblina.Byłwielkości nietoperza.Stwór zawisł nadprzednią szybą samochodu i całkowicie zasłonił jej widoczność.Wzdrygnęła się na dźwięk przeraźliwego rechotu, który wydał zsiebie goblin.Jego małe szklące się oczy były czerwone odnienawiści.Serena wiedziała, że stwór chce ją zabić.Docisnęłapedał gazu.Samochód wystrzelił do przodu.Potwór z impetemroztrzaskał się o szybę.Z jego płuc wydobył się donośny pisk.Jakby zarzynano jakieś zwierzę.Czerwono-czarne wnętrznościstwora rozmazały się na przedniej szybie volkswagena.Serena włączyła wycieraczki, żeby zrzucić zwłoki goblina napobocze.Smugi krwi ograniczały widoczność, ale dziewczynanie zwolniła.Dalej jechała przed siebie z maksymalniewciśniętym pedałem gazu.Demony nadal siedziały jej na ogonie.Chwyciła mocniej kierownicę i czekała na rozbłysk jasnegociepłego światła.Czekała, aż zabierze ją śmierć.Strach, przej-mujący i paraliżujący, rozrywał ją od środka.Przed oczamiprzebiegły Serenie fragmenty pewnego wieczoru sprzed okołoroku.Wspomnienie wypadku rozbłysnęło w jej pamięci.Pogruchotana karoseria, iskry lecące ze zwisających kablienergetycznych.Droga śliska od deszczu.Nikt się nie zatrzymał.Tylko Serena.Zjechała na pobocze i pobiegła w deszcz.Wmgnieniu oka wyciągnęła z wraku kobietę i jej dzieci.Dziewczynki były wystraszone i miały kilka drobnych zadrapań.Całe się trzęsły, więc Serena posadziła je na tylnym siedzeniuswojego samochodu, po czym wróciła po kobietę uwięzioną wdrugim aucie.Intuicja nic jej nie podpowiadała.Zimna klamkastawiała opór.W końcu drzwi puściły.Serena napotkała wzrokkobiety, który wyrażałjednocześnie wdzięczność i przeprosiny.Samochód eksplodował.Obydwie zginęły.Serena nie bała się śmierci.Mimo wszystko nie chciałabyponownie przez to przechodzić.Umieranie była prawdziwymutrapieniem.Przygotowała się na najgorsze, trzymała mocnokierownicę i czekała, aż demony zepchną ją z drogi.Spodziewałasię wybuchu.Nic takiego jednak się nie stało.Pędziła dalej,patrząc co jakiś czas w lusterko.Miała nadzieję, że nie zatrzymajej policja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates