[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci ostatni byli niewątpliwie turańskimi arystokratami.Trzymali swe szable o rękojeściach wysadzonych klejnotami, jakby szykowali się do eleganckiego pojedynku o damę, a nie do krwawej walki, która mogła przynieść im tylko śmierć.Piraci osaczyli grupę niedobitków jak wilki zwierzynę, wiedzieli już, że statek jest zdobyty, ładunek ich, a ta garstka czeka tylko na dorżnięcie.Conan wiedząc, że jego ludzie za moment rozniosą na mieczach ostatnich obrońców, zawołał grzmiącym głosem:— Rzućcie broń i zdajcie się na prawo Krwawego Bractwa!— Tak, poddajcie się lub szybciej pójdziecie do piekła — zawtórował mu ponury głos Diccola.— Prawo?! — wykrzyknął z kpiną jeden z arystokratów.— Jak śmiecie mówić o prawie, łotry, jeżeli jedyne prawo w tym kraju, prawo Turanu i Jego Boskiego Majestatu cesarza Yildiza ściga was za wszystkie możliwe zbrodnie! — krzyczał machając swą kosztowną szablą.— Nie, nie, szlachetny Abdalu — zwrócił się do niego stojący obok oficer, słysząc groźny pomruk otaczających ich piratów.— Ci piraci mają swe prawa i zwyczaje, wie o tym każdy żeglarz.Być może ich kapitan przedstawi nam swoje warunki — tu spojrzał badawczo na Conana, który przepychał się właśnie na pokład rufowy.— Bzdura, Tibalek! Gdzie są spisane lub wyryte te ich słynne prawa, jeśli można spytać? Oni nie umieją nawet pisać, potrafią tylko kraść i podrzynać gardła.Jeśli o mnie chodzi —kontynuował szlachcic — zabrałbym jeszcze kilku ze sobą, zanim nas wyrżną.— Ha, chce walczyć! — zawołali piraci wietrząc krew.— Dalej, rozsiekać ich!— Nie!!! — zawołał Tibalek, stając między arystokratą a piratami.— Przypominam, że ja jestem właścicielem i kapitanem tego statku i na morzu komenda należy do mnie.Rozkazuję wysłuchać tych ludzi i nie gniewać ich więcej, więc milcz dla naszego wspólnego dobra — to rzekłszy cisnął swój miecz na pokład statku.Większość żeglarzy i majtków zrobiła to samo.Abdal zniżył tylko swoją broń i oczekiwał na dalszy rozwój wypadków.— To była mądra decyzja — rzekł Conan.— Tak jak powiedziałeś, mamy swoje prawo i zostaniecie osądzeni zgodnie z nim.Pokażcie nam, co przewozicie, a wasz los zostanie postanowiony…— Po co się cackać z tymi brudnymi wieprzami, zarżnijmy ich, bierzmy łupy i spalmy tę zgniłą krypę! — wrzasnął Punicos, wielki drab o ponurym spojrzeniu, przerywając Conanowi.— Tak jest! Punicos dobrze mówi!— Rabować, zabijać, palić! — krzyczeli inni.— Po co nam prawo, oni pierwsi strzelili do nas z katapulty!— Zabili Arkosa i Scorpho!— Odstrzelili głowę biednemu Zagharowi! — Diccolo jak zwykle podsycał niechęć załogi wobec Conana.Miecze zaczęły szczękać, zamieszanie robiło się coraz większe.Conan przeczuwając bliską jatkę ryknął wściekle:— Precz z mieczami, ujadające psy! Kto pierwszy złamie moje słowo, odpowie przede mną, jakiem Amra.Pamiętajcie o tym, kundle! — odczekał chwilę.— A co z zaciągami? — skierowałuwagę piratów na inny temat.— Przydaliby się następcy zabitych wioślarzy.— Tak!! — krzyknęli chórem piraci.— Zaciągi, zabawmy się trochę! — Tłum cofnął się nieco od niedoszłych ofiar.— Kto z was chce wstąpić do Czerwonego Bractwa? — zaczęły wołać dzikie głosy.Przez tłum piratów przepchnął się Juwala, czarnoskóry Zembabwańczyk uznawany przez piratów sędzia we wszystkich pojedynkach i sporach.— Jeżeli jakikolwiek członek pokonanej załogi zechce wstąpić w szeregi Czerwonego Bractwa, żeglować jako wolny pirat i mieć sprawiedliwy udział w łupach, może to uczynić…”— wyrecytował Juwala z pamięci — „… musi wszakże własnoręcznie zabić swego poprzedniego pana lub wodza” — tu obrzucił uważnym spojrzeniem niedobitków.— „Jest to jedynym, ale niezmiennym warunkiem” — zakończył wygłaszanie prawa i zastygł w oczekiwaniu.— Co? — Tibalek był wzburzony.— Kapitanie, czy tak wygląda twoje słowo?— Tak — mruknął Conan.— Takie jest nasze prawo.Po tych słowach wszyscy żyjący członkowie załogi zaczęli się uważnie obserwować.W ich wzroku czaiła się niepewność, nieufność i desperacja.Nikt nie był pewny, czy ktoś nie kupi życia za cenę jego krwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates