[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy usłyszał, że matka nalegała, by rodzeństwo poszło w jego ślady, zatrudnił oboje w NUMA.Teraz, po dwóch latach pracy nad morskimi projektami specjalnymi na całym świecie, Summer i jej brat wybrali się w niezwykłą podróż, żeby zebrać dane o dziwnym toksycznym skażeniu niszczącym delikatne podwodne formy życia na Navidad Bank i innych rafach na całych Karaibach.Na większości raf nadal roiło się od zdrowych ryb i koralowców.Jaskrawo ubarwione lucjany mieszały się z papugorybami, niewielkie, opalizujące, żółto-purpurowe ryby tropikalne śmigały wokół maleńkich, brązowo-czerwonych koników morskich.Z otworów w koralowcach wystawiały głowy mureny, groźnie rozwierały i zaciskały szczęki, jakby tylko czekały, żeby zatopić ostre zęby w pożywieniu.Ale Summer wiedziała, że nie były niebezpieczne – po prostu w taki sposób oddychały, bo nie miały skrzeli szyjnych ani grzbietowych.Rzadko atakowały ludzi, chyba że zostały sprowokowane.Żeby zostać ugryzionym przez murenę, trzeba było niemal włożyć jej rękę do pyska.Nad piaszczystą przestrzenią między koralowcami przesunął się cień i Summer spojrzała w górę, sądząc, że wrócił rekin, żeby przyjrzeć się jej bliżej, ale zobaczyła pięć nakrapianych płaszczek.Jedna odłączyła się od reszty i okrążyła Summer, popatrzyła na nią z zaciekawieniem, potem uniosła się i wróciła do pozostałych.Summer pokonała jeszcze czterdzieści metrów, przepłynęła nad kolonią koralowców ośmiopromiennych i dostrzegła wrak statku.Nad szczątkami unosi się niemal dwumetrowa barrakuda, obserwując zimnymi, czarnymi, paciorkowatymi oczami wszystko, co działo się w jej królestwie.Parowiec “Vandalia” wpadł na rafy Navidad Bank w roku 1876 podczas silnego sztormu.Ze stu osiemdziesięciu pasażerów i trzydziestu członków załogi nikt się nie uratował.Londyński Lloyd uznał statek za zaginiony bez śladu.Los parowca pozostawał tajemnicą, dopóki w roku 1982 nurkowie amatorzy nie odkryli jego szczątków.Ze wspaniałej “Vandalii” niewiele się zachowało.W ciągu stu trzydziestu lat spoczywania na rafach pokryła ją warstwa morskiej roślinności i koralowców o grubości dochodzącej w niektórych miejscach do jednego metra.O tym, że wrak był kiedyś dumnym statkiem, świadczyły tylko kotły i silniki, które zachowały się między pogiętymi burtami i odsłoniętymi wręgami.Większość drewna zniknęła, przegniłą w słonej wodzie lub pożarły ją stworzenia morskie żywiące się każdą substancją organiczną.“Vandalie” zbudowano w roku 1864 dla Zachodnioindyjskiego Towarzystwa Żeglugowego.Mierzyła dziewięćdziesiąt osiem metrów długości i trzynaście szerokości.Zabierała dwustu pięćdziesięciu pasażerów i miała trzy duże ładownie.Kursowała między Liverpoolem i Panamą, gdzie kolej przewoziła pasażerów i ładunek na wybrzeże przesmyku po stronie Oceanu Spokojnego, a stamtąd parowce zabierały do Kalifornii.Niewielu nurków wydobyło artefakty z “Vandalii”.Trudno ją było znaleźć wśród koralowców i mało z niej pozostało po katastrofie tamtej strasznej nocy, gdy ogromne fale sztormowe zwaliły się na nią na otwartym morzu, zanim zdążyła dopłynąć do bezpiecznego portu w Republice Dominikańskiej lub na pobliskich Wyspach Dziewiczych.Summer dryfowała nad starym wrakiem, niesiona łagodnym prądem.Patrzyła w dół i próbowała sobie wyobrazić ludzi, którzy kiedyś chodzili po pokładach.Miała dziwne doznania, czuła się tak, jakby szybowała nad cmentarzem i jego mieszkańcy przemawiali do niej z przeszłości.Nie spuszczała z oka wielkiej barrakudy wiszącej nieruchomo w wodzie.Groźnej rybie nie brakowało pożywienia.Wewnątrz i wokół statku było tyle form życia morskiego, że wystarczyłoby ich do zapełnienia encyklopedii ichtiologicznej.Summer przestała w końcu myśleć o dawnej tragedii, ostrożnie ominęła barrakudę, która przez cały czas czujnie ją obserwowała, zatrzymała siew bezpiecznej odległości i sprawdziła na wskaźniku zapas powietrza w butlach.Oznaczyła swoją pozycję na satelitarnym minikomputerze GPS, porównała ustawienie igły kompasu z kierunkiem do podwodnej bazy, w której mieszkała z bratem od czasu, gdy rozpoczęli badania nad rafami, i zerknęła na zegar sterujący.Uznała, że ma trochę za dużą wyporność i zneutralizowała ją, wypuszczając niewielką ilość powietrza z kompensatora na plecach.Po przepłynięciu następnych stu metrów zauważyła, że koralowce tracą jaskrawe kolory i stają się bezbarwne.Im dalej się zapuszczała, tym bardziej szkliste i chore były gąbki, potem napotykała już tylko obumarłe, w końcu zniknęły w ogóle.Jednocześnie drastycznie spadała widoczność, aż wreszcie Summer mogła dostrzec tylko to, co znajdowało się w zasięgu jej ręki.Summer czuła się jak w gęstej mgle.Zagadkowe zjawisko nazywane brązową zawiesiną występowało od pewnego czasu na całych Karaibach.Woda tuż pod powierzchnią stanowiła dziwną brunatną masę, która zdaniem rybaków wyglądała jak ścieki.Na razie nikt dokładnie nie wiedział, co to jest i skąd się bierze.Oceanolodzy uważali, że to rodzaj glonów, ale jeszcze tego nie dowiedli.Rzecz dziwna, zawiesina nie zabijała ryb, jak podobny do niej “czerwony przypływ”.Nie doznawały najgorszych skutków skażenia toksycznego, ale zaczynały głodować i tracić schronienie.Summer zauważyła, że piękne anemony morskie z odnogami wyciągniętymi ku prądowi są również atakowane przez dziwną zarazę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates