[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owszem, od dawna już żadnakobieta tak mu się nie podobała, ale to nie ma znaczenia.Na pewno możebez niej żyć.Podszedł do stojącego w maleńkim salonie stolika karcianego, którysłużył mu jako biurko, i zajrzał do kalendarza.Teraz, kiedy prace wkościele zostaną wstrzymane, mógłby postarać się o jakąś nową robotę.Ciekawe, czy rada parafialna zapłaci mu za dotychczasową pracę? Zżalem uznał, że trudno by mu było ich o to prosić.Najłatwiej będzieznaleźć coś nowego.~ 21 ~Zadzwonił do pani, która była następna na liście jego klientów, ipoinformował ją, że mógłby wcześniej, niż się umawiali, przystąpić doodnawiania gzymsu jej kominka.Ona jednak nawet nie chciała o tymsłyszeć.- Niech pan dzień czy dwa odpocznie - powiedziała.-Takie spotkanietwarzą w twarz ze śmiercią na pewno wytrąciło pana z równowagi.Co panna to, żebyśmy zaczęli w środę? A gdyby jeszcze wtedy nie czuł się pannajlepiej, proszę zadzwonić, to umówimy się na później.Głupio by mizresztą było wykorzystywać czyjeś nieszczęście.Mam oczywiście namyśli kościół.Dobrze.Niech będzie.Thad zmył naczynia po śniadaniu i udał się domałego, zbudowanego z pustaków garażu, który służył mu za warsztat.Skoro nikt nie chce go zatrudnić, postanowił zająć się własnymi sprawami.Kiedy w porze obiadowej zadzwonił wiszący na ścianie telefon,Thad błyskawicznie chwycił za słuchawkę.Mogła to przecież być Chloe.RS- Mówi Joseph Miller.Czy mogę rozmawiać z panem ThaddeusemShippenem?- Przy telefonie - odparł rozczarowany Thad, ale pokrył tononszalancją.- Witam, wielebny pastorze.Nie przypuszczam, że ma pandziś dla mnie pracę.Zgadza się?- Owszem.- Głos pastora był teraz dużo chłodniejszy niżpoprzedniego dnia, kiedy to dziękował mu za uratowanie córki.-Dzwonię, żeby, jak obiecałem, poinformować pana o zdrowiu Chloe.- To niech pan informuje - rzekł lekko Thad, ale serce podeszło mudo gardła.Czyżby były jakieś problemy?~ 22 ~- Chloe odzyskała wczoraj przytomność - mówił Miller wyraźnieprzez zaciśnięte zęby.- Czuje się dobrze i pewnie jeszcze dzisiaj wypisząją ze szpitala.Nie ma więc powodu, by specjalnie wybierał się pan tam doniej z wizytą.To ostatnie zdanie zawierało aluzję, którą Thad zrozumiał aż nadtowyraźnie.Chloe nie chce o nim słyszeć i kazała ojcu, by mu o tympowiedział.Właściwie nie powinien jej za to winić.Miller pewnieopowiedział jej, co Thad robi młodym, niewinnym dziewczętom, a onapotraktowała to jako ostrzeżenie.Nieważne.I tak do siebie nie pasują.Onzdecydowanie woli kobiety chętne i gotowe, takie, które same sięo siebie troszczą.Nigdy więcej żadnych dziewic.- Dzięki - burknął.- Wcale nie musiał pan do mnie dzwonić.Gdybypańska córka umarła, i tak bym się wcześniej czy później o tymdowiedział.Słychać było, jak zaskoczony Miller z trudem łapie oddech.RS- Jeszcze raz dziękuję panu za uratowanie córki i panny Biller -odezwał się po chwili bardzo zimno i uprzejmie.- To byłaby wielka stratadla naszej parafii i całej naszej społeczności, no i dla mnie osobiście.W odróżnieniu od pana.Nie musiał tego dodawać, bo było to ażnadto jasne.Thad jeszcze przez dłuższą chwilę siedział ze słuchawką przy uchu iwsłuchiwał się w głuchy sygnał,- Nie mogę nawet pogrzebać tu trochę, żeby sprawdzić, czy coś nieocalało? - Chloe stała na wypalonym trawnikui wpatrywała się w to, co pozostało z kościoła.Tam właśnie pobralisię jej rodzice, kiedy ojciec był jeszcze młodym seminarzystą.Ona sama~ 23 ~została tam ochrzczona i konfirmowana.Także tam odprawiononabożeństwo żałobne po śmierci jej matki.Wszystkie panie z parafiiurządziły potem uroczystą stypę.Zawsze zakładała, że właśnie w tym kościele weźmie ślub,prowadzona pod ramię przez ojca.W jej oczach pojawiły się łzy, ale niepozwoliła im popłynąć.Kościół to przecież nie budynek, lecz ludzie,którzy się w nim modlą.Dzięki Thadowi ten prawdziwy kościół nie ucierpiał.Tylko budynekbył teraz bezkształtną kupą gruzu, żelaznych prętów, drutu i popiołu.Ogień, który zapłonął po wybuchu, objął wszystko, co pozostało, łącznie zautem jej i Thada, zaparkowanymi przed kościołem.Dzięki Bogu kościółstał daleko od ulicy, na dużej, pustej działce.Ale mimo to tylko szybkainterwencja straży pożarnej zapobiegła rozprzestrzenieniu się ognia naokoliczne budynki.Żółta taśma oddzielała teraz gruzowisko, niedopuszczając do niego gapiów.RS- Bardzo mi przykro, kochanie.- Ojciec pocieszającym gestempołożył jej rękę na ramieniu.- Strażacy mówią, że woda i dym zniszczyływszystko, co mogło ocaleć po wybuchu.Chodźmy do domu, musiszodpocząć.- Wszystko.wszystko zostało zniszczone.Wciąż nie mogę w touwierzyć.Wielebny pastor Miller wzruszył ramionami.- A ja mogę.W chwili wybuchu byłem cztery przecznice stąd, amiałem wrażenie, że nastąpiło to tuż obok mnie.Ziemia tak drżała, że zpółek u pani Murphy pospadały wszystkie bibeloty.Bogu dzięki, że niebyłaś w środku.~ 24 ~Chciałeś, ojcze, powiedzieć: dzięki Thadowi, pomyślała.Nawspomnienie swego wybawiciela posmutniała jeszcze bardziej.Cichyszloch wyrwał jej się z gardła, do oczu znów napłynęły łzy.Nie, to tylkoszok.I nie.ma on nic wspólnego z Thadem Shippenem.Nawet nie zajrzał, żeby sprawdzić, jak ona się czuje.Kiedyodzyskała przytomność, jej pierwsze pytanie dotyczyło Thada.Ojcieczapewnił ją, że Shippen ma się dobrze.Opatrzono mu skaleczenia ioparzenia, a potem pozwolono wrócić do domu.Znów z trudem przełknęłałzy i pozwoliła się poprowadzić w stronę auta.Nie ma co myśleć o Thadzie Shippenie.Owszem, uratował ją, aleprzecież z własnego doświadczenia wiedziała, że nie jest ondżentelmenem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates