[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alyson Noel"Niesmiertelni 02:Błękitna Godzina"eBook dzięki: H.O.M.I.K, Tasia2902, Manija.B,LizziElizabetH,Karixxxxx, iamnotokayy, Princess_Of_Darkness_ROZDZIAŁ 1- Zamknij oczy i wyobraź ją sobie.Widzisz to?Skinęłam głową, zamykając oczy.- Wyobraź sobie, że jest przed tobą.Zobacz jej strukturę, kształt i kolor - masz to?Uśmiecham się, mając ten obraz w głowie.- Dobrze.Teraz wyciągnij rękę i dotknij jej.Poczuj jej kontury końcami swoich palców, otul jej ciężar swoimi dłońmi, a teraz połącz wszystkie swoje zmysły - wzrok, dotyk, węch i smak - możesz spróbować?Zagryzam wargi i stłumiam chichot.- Doskonale.Teraz połącz się z tym uczuciem.Uwierz, że to istnieje przed tobą.Poczuj to, zobacz to, dotknij tego, spróbuj tego, zaakceptuj to, ukaż to! - mówi.Więc to robię.Robię wszystko z tych rzeczy.A kiedy on jęczy, otwieram oczy ipatrzę na siebie.- Ever.- Potrząsa głową.- Miałaś myśleć o pomarańczy.To nie jest nawet jejbliskie.- Nie, to nic owocowego.- śmieję się, uśmiechając do każdego z moich Damenów -repliki objawiającej się przede mną, i wersji ciała i krwi obok mnie.Obaj równiewysocy, ciemni, i tak niszczycielsko przystojni, że aż wydają się mało realni.- Co ja mam z tobą zrobić? - pyta prawdziwy Damen, próbując przybrać spojrzeniedezaprobaty, ale na marne.Jego oczy zawsze go zdradzają, pokazując tylko miłość.- Hmmm… - spoglądam pomiędzy moich dwóch chłopaków - jednegoprawdziwego, drugiego wyczarowanego.- Myślę, że możesz podejść i mniepocałować.Lub, jeśli jesteś zbyt zajęty, spytam go czy zostanie, choć nie sądzę że on myśli.- ruszam w kierunku nieprawdziwego Damena, śmiejąc się, kiedy on sięuśmiecha i mruga do mnie chociaż blednie i w końcu znika.Ale prawdziwy Damen się nie śmieje.On tylko kręci głową i mówi: - Ever, proszę.Musisz być poważna.Masz tyle do nauki.- Po co ten pośpiech? - wygładzam poduszkę i klepię miejsce obok siebie, mającnadzieję, że on odejdzie od biurka i dołączy do mnie.- Myślałam, że nic nie mamy, ale czas? - uśmiecham się.A gdy patrzy na mnie, w całym moim ciele wzrasta ciepło, aoddech zatrzymuje się w moim gardle i nic nie mogę na to poradzić, ale zastanawiamsię czy kiedykolwiek zdołam się przyzwyczaić do jego niesamowitego piękna - jegogładkiej oliwkowej skóry, lśniących brązowych włosów, idealnej twarzy, i szczupłejwyrzeźbionej sylwetki.- Myślę, że znajdziesz we mnie bardzo chętnego ucznia.-mówię, a moje oczy spotykają jego - dwie ciemne studnie niezgłębionej głębi.- Jesteś nienasycona - szepcze, potrząsając głową i podchodzi do mnie, siadającobok.- Po prostu próbuję nadrobić stracony czas - mruczę, zawsze tak chętna na techwile tylko dla nas, i nie muszę się nimi dzielić z nikim innym.Nawet świadomość, że cała wieczność jest przed nami, nie czyni mnie mniej chciwej.Pochyla się aby mnie pocałować, rezygnując z naszych lekcji.Wszystkie wyrażanemyśli, telepatia - wszystkie te psychiczne sprawy zostają zastąpione czymś znaczniebardziej bezpośrednim, gdy pcha mnie na stos poduszek, obejmując moje ciało swoim,nas dwoje łączących się jak upadłe winorośle w poszukiwaniu słońca.Jego palce wiją się w górę, przesuwając się od skraju mojego brzucha do stanika, aja zamykam oczy i szepczę.- Kocham cię.- Słowa kiedyś skrywane we mnie.Słuchałam jego stłumionego jęku, gdy odpina zapięcie mojego biustonosza, beznajmniejszego wysiłku, doskonale i bez skrępowania.Każdy jego ruch był tak pełen wdzięku, tak doskonały, tak…Może zbyt doskonały.- Co się stało? - pyta, kiedy go odpycham.Jego oddech przeszedł w krótkie, płytkiesapanie, gdy jego oczy szukają moich, a skóra wokół nich jest napięta i ściśnięta wsposób do jakiego przywykłam.- Nic złego.- Odwracam się do tyłu, poprawiając swój top i cieszę się żeskończyłam już lekcję osłony myśli, ponieważ to była jedyna rzecz, która pozwalała mikłamać.On wzdycha i oddala się, pozbawiając mnie swojego mrowiącego dotyku i ciepłegospojrzenia, kiedy kroczy przede mną.A kiedy w końcu się zatrzymuje i staje twarzą domnie, ściskam wargi, wiedząc co będzie dalej.Byliśmy już tutaj wcześniej.- Ever, nie próbuję cię poganiać ani nic.Naprawdę, nie próbuję - mówi, a twarz mazmarszczoną z niepokoju.- Ale w pewnym momencie musisz to skończyć izaakceptować to kim jestem.Mogę uzewnętrznić twoje pragnienia, wysłaćtelepatyczne myśli i obrazy, gdy jesteśmy daleko od siebie, mogę w każdej chwilizabrać cię do Summerlandu.Ale jedynej rzeczy, której nie mogę zrobić, to zmienićprzeszłości.Ona po prostu jest.Patrzę na podłogę, czując mały i całkowity wstyd.Nienawidzę, tego że jestemniezdolna ukryć zazdrości i obaw, nienawidzę tego, że są tak przejrzyste i wyraźniewidoczne.Bo bez względu na to jaki rodzaj tarczy psychicznej stworzę, to jest bezsensu.On miał sześćset lat na badanie ludzkiego zachowanie ( badanie mojego zachowania ), w porównaniu do moich szesnastu.- Po prostu… po prostu daj mi trochę więcej czasu, aby przyzwyczaić się do tegowszystkiego - mówię, dłubiąc postrzępiony szew na mojej poduszce.- To jedynie kilkatygodni.- wzruszam ramionami, przypominając sobie jak zabiłam jego byłą żonę,powiedziałam mu, że go kocham i zapieczętowałam swój nieśmiertelny los, mniej niżtrzy tygodnie temu.Patrzy na mnie, jego usta zaciskają się, a oczy są zabarwione wątpliwością.I choćjesteśmy tylko kilka metrów od siebie, dzieląca nas przestrzeń jest tak ciężka ibrzemienna - jakby to był ocean.- Odnoszę się do tego życia - mówię, a mój głos przyśpiesza i rośnie, chcącwypełnić pustkę i złagodzić nastrój.- A ponieważ nie przypominam sobie żadnychinnych, to wszystko co mam.Potrzebuję tylko trochę więcej czasu, dobrze? -uśmiecham się nerwowo, a moje wargi niezdarnie zatrzymują w miejscu wydech ulgi,gdy on siada obok mnie i podnosi palce do mojego czoła, szukając miejsca, gdziekiedyś była moja blizna.- Cóż, to jedyna rzecz, której nam nie zabraknie.- Wzdycha, ciągnąc palcami pokrzywiźnie mojej szczęki, i gdy pochyla się aby mnie pocałować, jego wargi robią serię przystanków, na moim czole, nosie i ustach.I właśnie wtedy, gdy myślę, że znowu mnie pocałuje, on ściska moją rękę i oddalasię.Idąc prosto do drzwi, pozostawił pięknego czerwonego tulipana na swoimmiejscu.ROZDZIAŁ 2Chociaż Damen może wyczuć taką chwilę, gdy moja ciotka Sabine skręca w nasząulicę i zbliża się do podjazdu to nie, dlatego wyszedł.Wyszedł ze względu na mnie.Ze względu na prosty fakt, że jest już ze mną od setek lat, dążąc do mnie wewszystkich moich wcieleniach tak, więc możemy być razem.Tylko, że my nigdy nie jesteśmy razem.Co oznacza, że to się nigdy nie stało.Podobno za każdym razem, gdy mieliśmy zrobić następny krok do skonsumowanianaszej miłości, jego była żona Drina pojawiała się i mnie zabijała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates