[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoś zadenuncjował człowieka mającego przerzucić ich przez granicę.Konspiracyjna organizacja, która przygotowała wyjazd, została rozwiązana.Ksenia nie wiedziała, co się z nimi dzieje, i obawiała się najgorszego.Pocieszał ją tylko fakt, że może chronić Feliksa i Lilii.Młodzi uparli się, by jak najszybciej wrócić do Paryża.Podróżowali przez znękaną bombardowaniami Francję.Ksenia naiwnie sądziła, że z pociągu wysiądą dzieci - takie, jakimi pamiętała ich z początku wojny: Natasza, sprytna i porywcza, czasem nieco zbyt pewna siebie; Felix, chłopiec spoglądający gorączkowo spod strzechy ciemnych włosów; i Lilii, nieśmiała, cicha dziewczynka, cierpiąca z powodu bolesnego rozdzielenia z rodzicami.Ksenia wprawdzie odwiedzała ich w ciągu tych kilku lat, choćby po to, żeby przywieźć fałszywe papiery małym Seligsohnom, ale wyparła z pamięci te przepełnione lękiem wizyty.Czy podświadomie pragnęła związać pękniętą nić, zapomnieć o tragediach i wymazać zło?Za oknami po czerwonych i rdzawych liściach płynęły krople deszczu.Mleczne światło rozmywało kontury mebli z cennego drewna.Ksenia patrzyła, jak przygnębienie wyostrza ładne rysy Nataszy.Nienawidziła czuć się bezradna i miała sobie za złe, że nie potrafi znaleźć słów, by ukoić cierpienie córki.Była zbyt powściągliwa, aby ją pocieszać.Tragiczna śmierć Gabriela zaszokowała Ksenię, ale była też dla niej wyzwoleniem.Złożoność ich relacji zmuszała ją do zachowania milczenia.Bała się, że może powiedzieć zbyt dużo.A przecież tak bardzo pragnęła uchronić Nataszę, oszczędzić jej ran -tych obecnych i tych, które czekały ją w przyszłości.Wyglądało na to, że beztroska na zawsze opuściła tę rodzinę pewnej lutowej nocy 1917roku, gdy bolszewicy zamordowali Fiodora Siergiejewicza Ossolina w jego pałacu w Piotrogrodzie, a Ksenia znalazła jego zwłoki.- Przepraszam, mamo - powiedziała Natasza, odwracając się.- Nie miej mi za złe.Zobaczymy się później, prawda?Uciekła do swojego pokoju, pozostawiając Ksenię w salonie.Sam na sam z sekretami.Minęło kilka dni.Ksenia wychodziła z budynku Izby Krawiectwa z uśmiechem na ustach i z teczką pod pachą.Spotkanie z przewodniczącym Izby Lucienem Lelongiem, jej starym, dobrym przyjacielem, oraz z przedstawicielami organizacji charytatywnej Entraide Française było owocne.Stowarzyszenie szukało sposobu na zebranie funduszy, żeby pomóc ofiarom wojny.Powstał pomysłzaprezentowania kolekcji figurek ubranych w miniaturowe kreacje wielkich paryskich krawców.Druciane modelki, wysokie na siedemdziesiąt centymetrów, zrodzone w wyobraźni młodej, utalentowanej rysowniczki Eliane Bonabel, miały zostać ubrane i upozowane przez renomowanych artystów.Niespotykane dotąd połączenie świata mody ze światem sztuki zapowiadało się cudownie.Słynni krawcy - Jeanne Lanvin, Jacques Heim czy Elsa Schiaparelli -już obmyślali koncepcje strojów.Reżyser Christian Bćrard przygotowywał się do stworzenia sceny, dostosowanej do skali modelek, i szukał malarzy oraz scenografów.Nawet Jean Cocteau okazał tak duże zainteresowanie pomysłem, że obiecał przygotować dekoracje do jednej ze scenek.Cel był podwójny: zebrać okrągłą sumkę na potrzeby stowarzyszenia, ale także przypomnieć o paryskiej haute couture i udowodnić, że wojna i okupacja nie zdołały odebrać francuskiej stolicy elegancji i klasy.Jednym z inspiratorów pomysłu był Robert Ricci, który wymyślił także tytuł wystawy - „Teatr Mody" -a Ksenię poproszono o koordynację prac.Szła teraz pewnym krokiem, stukając głośno o bruk drewnianymi podeszwami chodaków.Oślizła mżawka plamiła fasady kamienic i spływała po spękanych od kul wystawowych szybach.Ksenia postawiła kołnierz wytartego płaszcza, żeby choć trochę ochronić się przed przenikliwym zimnem.Policjant w białym kasku zatrzymał ruch uliczny, by przepuścić kawalkadę amerykańskich samochodów jadących w kierunku ambasady Stanów Zjednoczonych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates