[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Chyba z samej góry.KGB-owiec spojrzał na niego krzywo i porwał ze stołu słuchawkę.— Tu Janów.Co jest? Mam tu robotę i.Twarz jego raptownie zmieniła się.Agent poderwał się i o mało nie upadł.— Tak jest! O, tak jest.Tak jest! Tak, tak jest! Nie, towarzyszu.Tak, towarzyszu.Ale ja.nie towarzyszu.Tak jest!Kiedy podawał Krakowiczowi słuchawkę, szczęśliwy, że się od niej uwalnia, wyglądał na chorego.— Durniu! To pierwszy sekretarz! — syknął wściekle.Krakowicz postarał się, by jego oczy zrobiły się wielkie i okrągłe, po czym rozdziawił usta.— Tu Krakowicz.— Chwycił słuchawkę i podsunął ją agentowi.— Feliks? Czy ten palant już poszedł? Człowiek z KGB rozdziawił usta.— Już idzie — odpowiedział Krakowicz.Ostrym skinieniem głowy wskazał drzwi.— Wynocha! I postarajcie się pamiętać, co powiedział wam pierwszy sekretarz.Dla waszego własnego dobra.Agent potrząsnął głową w oszołomieniu, zwilżył wargi i ruszył ku drzwiom.Nadal był blady jak ściana.Przy framudze odwrócił się, wysuwając podbródek.— Ja.— zaczął.— Żegnajcie, towarzyszu — zwolnił go Krakowicz.— Wreszcie poszedł — stwierdził, słysząc trzask drzwi.— Świetnie! Nie chcę, żeby się wtrącali, żeby czepiali się Grigorija i mieszali się w twoje sprawy.Jakieś problemy z nimi, to zwracasz się bezpośrednio do mnie! — rozkazał Breżniew.— Tak jest.— A oto, czego chcę.Ale najpierw powiedz mi, czy akta wydziału ocalały?— Niemal wszystko ocalało.Ucierpieli jedynie nasi agenci.Wiele zniszczono, ale akta, instalacje i sam zamek, jak sądzę, są w dobrym stanie.Siły robocze to inna historia.Zostaliśmy tylko ja i tamtych trzech niedobitków, jeszcze sześcioro na urlopach w różnych stronach kraju, trzech niezłych telepatów, na stałe oddelegowanych do obserwacji ambasad Anglii, Ameryki i Francji i do tego czterech czy pięciu agentów terenowych poza krajem.Zginęło dwadzieścia osiem osób, straciliśmy prawie dwie trzecie zespołu.Większość najlepszych ludzi nie żyje.— Tak, tak — niecierpliwił się Breżniew.— Siły robocze to ważna sprawa, dlatego pytałem o akta.Nabór? To twoje pierwsze zadanie.Zajmie wiele czasu, wiem, ale zabieraj się do tego.Stary Grigorij mówił mi kiedyś, że macie specjalistów od wykrywania ludzi posiadających dziwne zdolności, tak?— Nadal mam dobrego wykrywacza — odpowiedział Krakowicz, nieświadomie kiwając głową.— Zacznę z nim natychmiast.I oczywiście zajmę się przestudiowaniem akt towarzysza Borowica.— Dobrze! I zorientuj się, jak szybko możesz uprzątnąć zamek.Te tatarskie trupy spal! Niech nikt ich nie ogląda.Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz — ma być zrobione.Potem trzeba będzie opracować harmonogram remontu twierdzy.Mam tutaj, pod tym numerem telefonu człowieka, z którym będziesz mógł się połączyć o każdej porze w każdej sprawie.Informuj go na bieżąco, a on będzie informował mnie.Będzie też twoim bezpośrednim zwierzchnikiem, wyjąwszy fakt, iż nie będzie mógł niczego ci odmówić.Widzisz, jak wysoko cię cenię, Feliksie? Tak, to wystarczy na początek.Co do reszty — Feliksie Krakowiczu, chcę wiedzieć, jak do tego doszło! Czy ktoś, Brytyjczycy, Amerykanie lub Chińczycy, tak bardzo nas wyprzedzili? W jaki sposób jeden człowiek, ten Harry Keogh, mógł spowodować takie spustoszenie?— Towarzyszu — zauważył Krakowicz — wspomnieliście o Borysie Dragosanim.Obserwowałem go kiedyś przy pracy.Był nekromantą.Wywąchiwał sekrety umarłych.To, co wyprawiał z trupami, przyprawiło mnie o miesiące koszmarnych snów! Pytacie, jak Harry Keogh mógł wywołać takie spustoszenie? Z nielicznych danych, jakie udało mi się zebrać, wynika, że był on zdolny niemal do wszystkiego.Telepatia, teleportacja, nawet specjalność Dragosaniego — nekromancja.Był ich najlepszym człowiekiem.Sądzę nawet, że o wiele wyprzedził Dragosaniego.Torturowanie zmarłych i wydzieranie sekretów z ich krwi, mózgu i trzewi to jedno, ale czym innym jest wywoływanie ich z grobów i wysyłanie w bój w imię narzuconych im celów!— Teleportacja? — Pierwszy sekretarz zamyślił się.— Wiesz, im więcej o tym słyszę, tym mniej skłonny jestem wierzyć.Nie uwierzyłbym, gdybym nie oglądał efektów prac Borowica.I jak inaczej miałbym wyjaśnić kwestię paruset tatarskich trupów, co? Ale jak dotąd.wystarczy tej rozmowy.Mam inne sprawy na głowie.Za pięć minut na tej linii obejmie służbę nasz pośrednik.Przemyśl sprawę i powiedz mu, co trzeba zrobić.Wszystko, co uznasz za niezbędne.Może i on ci coś podsunie.Pracował już przedtem przy takich sprawach.No, nie całkiem takich! I ostatnia rzecz.— Tak? — W głowie Krakowicza panował mętlik.— Wyrażę się prosto: chcę wyjaśnień.Najszybciej, jak się da.Muszę jednak wyznaczyć jakąś granicę, niech to będzie rok.Za rok wydział będzie już pracować ze stuprocentową wydajnością, a my obaj dowiemy się już wszystkiego.I wszystko zrozumiemy.Wiesz, Feliksie, kiedy uzyskamy odpowiedzi na wszystkie pytania, będziemy równie mądrzy jak ci, którzy spowodowali ten atak.Racja?— Wydaje się to być logiczne, towarzyszu pierwszy sekretarzu.— Jest logiczne, więc zabierz się do roboty.Powodzenia.Słuchawkę wypełniło przeciągłe brzęczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates