[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że jest tak roztrzęsiony.Może to przez nagłe poczucie bezpieczeństwa.Albo przez pośpiech, z jakim na Mospheirze zbierał wszystko, czego potrzebował.Zaplątał się myślami w sieć atewskiej etykiety, która nie pozwalała Banichiemu czy Jago po prostu zapytać o.Atevi nie mają przyjaciół.Boże, wymazać to słowo z umysłu.Dwadzieścia cztery godziny po drugiej stronie cieśniny i już myśli w mospheiranie, robi psychologiczne pomyłki, tępo obsuwa się w to, co ludzkie, a przecież nie znajduje się już na ludzkim terytorium.Furgonetka wzięła zakręt i wszyscy się przechylili.W Shejidan było lato, ale kierowca chyba i tak włączył ogrzewanie, bo wilgotny ziąb zniknął.Bren odchylił głowę na oparcie fotela, zamrugał piekącymi oczyma i gdy furgonetka wyszła z zakrętu, co sprawiło, że głowa przetoczyła mu się w stronę Banichiego, zapytał:- Pojedziemy koleją podziemną?- Tak - odparł Banichi.Banichi poprzednio nie wszedł za nim na rampę.- Noga, Banichi?- To żadna przeszkoda, nand’ paidhi.Zapewniam cię.„Dla jego sprawności”, chciał powiedzieć Banichi.Bren ledwie wrócił na kontynent, a już zlecił Jago delikatną misję wypytania personelu i obraził Banichiego w kwestii jego osądu i kompetencji.Nie wiedział, jak uda mu się to naprawić.- Nie zwracajcie uwagi na moje głupie pytania - rzekł.- To leki.Dopiero co wyszedłem ze szpitala.Wziąłem środek przeciwbólowy, a nie powinienem.- Jak poszła operacja? - spytała Jago.Usiłował sobie przypomnieć.- Zapomniałem zapytać - przyznał.Nie wiedział, dlaczego tego nie zrobił, poza tym, że oszołomiony lekami kierował się jakąś pokrętną logiką i uznał, że będzie miał sprawne ramię.Miał nadzieję.Do diabła, zupełnie jakby wrócił do punktu, w którym wczoraj - czy to było wczoraj? - przerwał życie, a wszystko, co dotyczyło Mospheiry, było przemijającym snem.Z tą dwójką czuł się dobrze i bezpiecznie.W tej chwili w niczym się za dobrze nie orientował, poza tym, że w towarzystwie tych dwóch osób potrafi dać sobie radę ze wszystkim.Skoro są tu ci dwoje, to posłał ich sam Tabini.Opony furgonetki zasyczały na mokrych płytach lotniska.Zamknął oczy.Przy Jago i Banichim mógł nie przestrzegać dobrych manier.Mieszkali z nim, zajmowali się nim, kiedy nie panował nad sobą - a nawet z zamkniętymi oczyma Bren wiedział, że jest w Shejidan, a nie na Mospheirze.Poznawał to po zapachu wilgotnej od deszczu skóry i cieple atewskich ciał, po ich delikatnej woni, która mogła być naturalna lub pochodzić od perfum - to ciekawe, że nigdy jakoś o to nie zapytał, ale zapach był przyjemny i zwyczajny, tak jak pachną stare pokoje i znajome miejsca.Furgonetka zjechała w dół i Bren zerknął na otoczenie, i tak dokładnie wiedząc, gdzie jest: na rampie schodzącej do ściśle strzeżonego, betonowego terminalu kolei podziemnej.Używał go aiji oraz ci, którym rząd chciał zagwarantować bezpieczeństwo i anonimowość.Bren odkrył wygodną pozycję, opierając zdrowe ramię o ściankę furgonetki.Naprawdę nie chciał się teraz nigdzie ruszać.- Ufam - odezwał się, znów zamykając oczy - że uda mi się odpocząć, nadiin.Żywię ogromną nadzieję na odpoczynek, zanim będę musiał wymyślić czy uczynić coś naprawdę ważnego.Jago musnęła palcami jego ramię.- Jeśli sobie życzysz, to możemy cię zanieść do wagonu, Bren-ji.Furgonetka zatrzymała się.- Nie - powiedział i przypominając sobie, że ci dwoje nie pozwalali sobie na żadną słabość i bardzo rzadko na oznaki bólu, otworzył oczy i spróbował wygramolić się na szary beton i wejść na dworzec.- Poradzę sobie, dziękuję, nadiin, ale zaczekajmy, proszę, na mój bagaż.Darzę Tano wielkim zaufaniem, ale to tylko jeden pakunek.Są tam wyniki moich badań.- Mamy rozkazy, nadi - rzekł Banichi.Rozkazy Tabiniego.Żadnych pytań.Żadnego ociągania się, nawet w strzeżonej strefie.Być może ktoś zgłosił Zamiar w sprawie pozbawienia Brena życia, ale najprawdopodobniej Tabini po prostu chciał mieć paidhiego na miejscu pod strażą zaufanych ochroniarzy, a tym samym o jeden problem mniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates