[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamięci mojej cioci Emily 1930-2006Diabeł potrafi przybierać postać budzącą ufnośćWilliam Szekspir, Hamlet, akt.2, scena 2 (przełożył S.Barańczak)Rozdział 1Przestronne wnętrza domu towarowego Berg-dorfa Goodmana sprawiały wrażenie niewymuszonej elegancji, tak różnej od undergroundowych sklepów i ciuchlandów, w których Cally Monture zwykle robiła zakupy.Właściwie wyglądał bardziej na muzeum, tyle że tu otaczały ją manekiny w sukniach wieczorowych.Cally wraz z nowymi przyjaciółkami ze szkoły przeszukiwała wieszaki, rozglądając się za odpowiednią kreacją na Wielki Bal Rauhnacht i jednocześnie zapamiętując rodzaje materiałów, fasony i kolory używane przez wielkich projektantów.Przy odrobinie szczęścia może uda jej się odtworzyć niektóre z tych cudeniek na swojej maszynie do szycia.- Och! A to co? - Cally uniosła matowoczar-ną dżersejową suknię Dolce & Gabbana bez ra-miączek, z głębokim trójkątnym dekoltem.- Bardzo ładna, ale chyba trochę zbyt odważna, nie sądzisz? - skrzywiła się Bella Maledetto.- Skąd! - orzekła Melinda Mauvais, wysoka, atrakcyjna szesnastolatka o gładkiej skórze koloru mokki i zabójczych jadeitowozielonych oczach.Z całej czwórki wyglądała najbardziej egzotycznie.- Przecież na balu chodzi o to, aby pokazać, jaka jesteś pociągająca!- Ale to nie w moim stylu - upierała się Bella.Cally przewróciła oczami.Bella nie miała za grosz wyczucia stylu, a jej siostra bliźniaczka, Bette, wcale nie była lepsza, zwłaszcza że ubierały się identycznie.Różniły się tylko kolorem wstążek we włosach - Bella miała niebieską, a Bette czerwoną.Na szczęście zdawały sobie sprawę ze swoich niedostatków w dziedzinie mody i poprosiły o pomoc w zakupach Cally i Melindę.Cally postanowiła spróbować z drugą siostrą.- A tobie jak się podoba, Bette?- Uważam, że jest sexy - odpowiedziała dziewczyna.Ponieważ urodziła się dziesięć minut przed Bella, często podkreślała, że jest od niej bardziej dojrzała.- Bello, musisz sobie coś wybrać.W końcu bal jest już w przyszły weekend! - przypomniała Melinda.- A ty? Masz coś na Wielki Bal, Melly? - zapytała Cally.- Jasne.Dzwoniła moja stylistka i powiedziała, że już zrobili poprawki do mojej sukni Va-lentino.Chcesz zobaczyć?- A my? - spytały chórem Bella i Bette.- Może obejrzycie kreacje Very Wangs? - zaproponowała Cally, nim Melinda zaciągnęła ją do działu poprawek.- Dołączymy do was później.- Witam, panno Mauvais - odezwała się sprzedawczyni.Melinda rozpięła pokrowiec na suknię i przyjrzawszy się uważnie zawartości, zerknęła na Cally, która zaglądała jej przez ramię.- I jak ci się podoba?- Jest przepiękna! - Cally przeciągnęła ręką po materiale.Zauważyła, że przy sukni wciąż wisi metka z ceną.Kiedy Melinda odwróciła się, by porozmawiać ze sprzedawczynią, przekręciła metkę i spojrzała na rząd cyfr przed i po przecinku.Ta suknia kosztowała tyle, co trzy raty kredytu za apartament w Williamsburgu, w którym mieszkała z matką.- Czy chciałaby pani ją przymierzyć, aby się upewnić, że wszystkie poprawki są prawidłowe? - zapytała sprzedawczyni.- Nie ma potrzeby - odpowiedziała Melinda i wręczyła kobiecie wizytówkę ojca.- W razie potrzeby zajmie się tym moja krawcowa.Proszę przesłać suknię pod ten adres.- Oczywiście, panno Mauvais.Kiedy wracały do bliźniaczek Maledetto, Melinda zadała pytanie, którego Cally obawiała się przez całe popołudnie:- A ty w co się ubierzesz na Rauhnacht? Cally zastanawiała się, czy powiedzieć, że w ogóle nie została zaproszona na bal debiutan-tek.Ale tak przyjemnie było być traktowaną jak równa.Nie chciała psuć tej chwili ani wprawić w zażenowanie Melindy, podkreślając dzielące je różnice klasowe.- Zdecydowałam się na coś nietypowego - rzuciła od niechcenia, mając nadzieję, że to rozwiąże sprawę.- Świetnie! Znam projektanta?- Nie sądzę - skłamała Cally.- Dopiero zaczyna, ale jest bardzo obiecująca.- Moim zdaniem Rauhnacht jest strasznie seksistowski i okropnie staroświecki - westchnęła Melinda.- No, ale nie powinnam się czepiać, w końcu na Wielkim Balu poznali się moi rodzice.Dziadek Asema przyjechał do Nowego Jorku aż z Surinamu, żeby znaleźć mamie męża.- Twoja mama pochodzi z Ameryki Południowej? Fajnie.Nie wiedziałam.- Moi przodkowie przybyli do Ameryki z Afryki Zachodniej, a nie z Europy i dlatego moim totemem jest pantera, nie wilk.Lilith często wyśmiewała się ze mnie z tego powodu.- Wyobrażam sobie - mruknęła Cally.Po chwili dołączyły do bliźniaczek, uparcie przeglądających dział z kreacjami Very Wang.- Znalazłyście coś odpowiedniego? - zapytała Cally.- Ja tak - odpowiedziała dumnie Bette i wskazała czarną suknię bez rękawów z prostą spódnicą.- Trafiłaś w dziesiątkę, Bette! - Cally przyjrzała się z aprobatą głębokiemu dekoltowi i dopasowanej talii.- A tobie się podoba, Bello?Bella pokręciła głową.- Nie lubię pokazywać tak dużo ciała.- Ale przecież wcale nie musisz mieć takiej samej kreacji jak Bette - zauważyła Cally.- Prawdę mówiąc, uważa się to za bardzo nieele-ganckie.- Ale my zawsze ubieramy się jednakowo - zaprotestowała Bella.- Jesteśmy bliźniaczkami! - To nie znaczy, że jesteście tą samą osobą.Przecież chyba nie jest tak, że obie lubicie dokładnie to samo, prawda? Bella skinęła głową.- Ona uważa, że Johnny Depp jest słodki, a ja wolę Orlanda Blooma.- No właśnie! - Cally się uśmiechnęła.- Może i wyglądacie identycznie, ale w środku się różnicie! I najwyższy czas, żeby inni też się o tym dowiedzieli.Może po prostu wybierzesz coś, co tobie się spodoba, od tego samego projektanta co Bette? W ten sposób będziecie takie same i zarazem różne.Twarz Belli pojaśniała.- Widziałam świetną suknię! Poczekajcie chwilę, przyniosę! Patrząc na oddalającą się Bellę, Melinda pokręciła głową.- Od wieków próbowałam im wyjaśnić, na czym polega moda, a tobie się udało w ciągu jednego popołudnia! Bella wróciła po chwili z czarną satynową suknią na ramiączkach z zebranym przodem, wąską talią i szeroką spódnicą.- Ta podobała się mnie, ale Bette stwierdziła, że jest nudna.- Bardzo ładna - orzekła Cally.- Naprawdę ci się podoba? - upewniała się Bella.- Nie uważasz, że jest nudna? - Moim zdaniem jest bardzo elegancka - odparła Cally.- A wiesz, co by do niej idealnie pasowało? - Oczy Melindy zabłysły.- Te sandały Azzaro na wysokich obcasach, które widziałam na wyprzedaży na dole! - Z twarzy Melindy zniknął uśmiech.- Oho.Idą jędze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates