[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie to, co młodzi bez żadnego doświadczenia w zawodzie czy ci, którzy przekroczyli pięćdziesiątkę - tych absolutnie nie można zaangażować.No a poza tym żona dodaje panu ducha.Pójdzie do wróżki, a ona ujrzy na horyzoncie nowe wspaniałe perspektywy i dużo pieniędzy - nie zapomni od razu trochę uszczknąć z nich dla siebie.I wtedy czujesz się jak chory na raka, któremu optymistycznie oznajmiono, że na razie nie ma nowych przerzutów.Pewnego pięknego ranka odzywa się De Wavre International.Nigdy o tej firmie nie słyszałeś.Ale przecież jest tyle rzeczy, o których nigdy nie słyszałeś, a które teraz są częścią codzienności.Rozważasz swoją odpowiedź, dokładając wysiłków, by nie dojrzeli w tobie lwa, któremu przed nosem przebiega gazela.Wyznaczają ci spotkanie z elegancko ubraną kobietą; byłaby całkiem ładna, gdyby zdjęła ogromne okulary w rogowych oprawkach.- Jesteśmy agencją łowców głów - mówi.- Nasza metoda jest nietypowa.Przestawiliśmy kolejność input i output.Zamiast odpowiadać na prośby, bezlitośnie dokonujemy selekcji, wybieramy najlepszych i proponujemy ich rozwojowym firmom.- Jak agencja modelek?Uśmiecha się, ściągając usta tak, żeby nie odsłonić zębów, i odpowiada:- Powiedziałabym raczej jak talent scout w klubach sportowych albo jak impresario.Mamy u siebie ludzi, za których ręczymy.Jeśli okażą się nie na poziomie, to znaczy, że my nie jesteśmy na poziomie.Nie możemy sobie na to pozwolić i przedsiębiorcy o tym wiedzą.To nie oni zwracają się do nas; my ich znajdujemy i proponujemy im samą śmietankę.Wydobywamy bryłkę złota i wstawiamy ją na rynek.Jeśli ktoś przejdzie przez sito, jest niezawodny w stu procentach, a my dokładnie wiemy, do czego się nadaje i gdzie go umieścić.Nie mówię: sprzedamy pana.Mówię: zobaczymy, czy ma pan wszystko, co niezbędne, żeby pana sprzedać.Na tym polega challenge.Przeszedł pan przez filtr? Nie minie miesiąc, a już pan pracuje.Nie przeszedł pan? Dziękujemy i do widzenia.- A kto płaci?- Firma.Pan, nic.Ani grosza.Firma płaci transfer w zamian za całkowitą pewność.Reszta idzie na nasz rachunek, pokrywamy cały pobyt podczas testów.Zakładamy, że z piętnastu, dwudziestu ludzi wstępnie wybranych wyłuskamy czterech lub pięciu, których sprzedamy i w ten sposób zwrócą nam się poniesione koszty.Ale uwaga: prześwietlimy pana na wszystkie strony i to nie zawsze będzie przyjemne.W najgorszym razie dowie się pan, ile jest pan wart.Bezpłatnie.Pytam więc, jak i gdzie to się odbywa.- Najpierw trzeba wypełnić kwestionariusz.Jest dość długi, bo potrzebujemy jak najwięcej szczegółów.Dzisiaj każdy potrafi napisać list motywacyjny i efektowny życiorys.Nie o to nam chodzi.Wymagamy absolutnej szczerości.Zatajenie czegoś natychmiast eliminuje.Jeśli zauważymy, że coś pan ukrywa, cokolwiek, jeśli to dostrzeżemy, wszystko natychmiast ucinamy, koniec, kropka.Zajmują się tym nasi specjaliści.To pierwszy przesiew.Na tym etapie odpada prawie połowa.Jeśli pan przejdzie dalej, następują badanie lekarskie i rozmowa kwalifikacyjna.Wtedy zostaje jedna trzecia kandydatów, których zapraszamy na tygodniowy staż praktyczny.Po stażu zatrzymujemy jakąś jedną osobę na trzy.Tak to wygląda.- Czyli, jeśli dobrze usłyszałem, pozostaje jedna trzecia jednej trzeciej.Dziesięć procent.Znowu się uśmiecha, jak automat.- Właśnie.Szybko pan liczy.Mniej więcej tyle.- Najlepsi to w sumie dziesięć procent wszystkich kandydatów, prawda?- Nie.Mniej.Nie przygarniamy wszystkiego, co poniewiera się na rynku pracy, o nie.Mamy swoje macki.Kiedy następuje zwolnienie, zbiorowe czy indywidualne, natychmiast zasięgamy informacji.Od czasu do czasu jakaś firma zwalnia kogoś naprawdę dobrego.Bo nie może już mu płacić albo dlatego, i to zdarza się częściej, że szef jest zerem.Albo też zwalniają wszystkich za jednym zamachem i wtedy wyrzucają jak leci, i orchidee, i zwiędłe kwiaty.Powiedzmy, że po przejrzeniu dokumentów zwracamy uwagę na jednego z dziesięciu.Oczywiście zasięgnęliśmy o panu gruntownych informacji i dlatego otrzymał pan od nas tę propozycję.No cóż, to pocieszające, a nawet schlebiające.Już jestem wśród dziesięciu procent zupełnie niezłych facetów, a mam szanse znaleźć się w jednym procencie.Jak się temu oprzeć?No więc się nie oparłem.Ryzyko wydawało mi się znikome (dzisiaj myślę o tym z ironią, źle oceniłem zagrożenie, GIGN*[* GIGN - Grupa Interwencyjna Żandarmerii Wojskowej (Groupe d’Intervention de la Gendarmerie Nationale) (przyp.tłum.).] mogła mnie sprzątnąć), a doświadczenie pociągające.W najgorszym razie będę miał do czynienia z szarlatanami, z doskonale opłacanymi napuszonymi „ekspertami”, którzy mydlą oczy naiwniakom, ale przecież w każdej chwili będę mógł się wycofać.Dla spokoju sumienia spytałem, czy mają jakieś referencje, czy to może zupełnie nowa metoda, chciałem w ten sposób zasugerować, że amatorzy angażują się w projekt, którego dalszy ciąg jest bardziej niż wątpliwy.Kobieta uśmiechnęła się po raz trzeci.- To normalne, że pan pyta.Przezorność, prawda? Punkt dla pana, o czym nie omieszkam wspomnieć.Naturalnie, ten pierwszy kontakt także zostanie opisany w pańskim dossier, nie ukrywam.Zaraz.zaraz.Wyjęła z szuflady grubą teczkę i mi ją podała.Wewnątrz były listy z podziękowaniami od największych firm francuskich i europejskich, podpisane przez ludzi stojących bardzo wysoko w hierarchii.Wielu znałem z nazwiska, to oni nie chcieli ze mną rozmawiać przez telefon.Przyglądałem się literkom u góry po lewej stronie - miały ułatwić zachowanie śladu owej korespondencji.To doskonała informacja o osobie, która odpisuje, a nie wszyscy znają ten chwyt.Na przykład AD/BG 99/124 oznacza, że list został podyktowany przez kogoś, kto ma inicjały AD, przepisany przez maszynistkę o inicjałach BG i ma numer 124, w tym wypadku z roku 1999.Jeśli inicjały osoby podpisanej także są AD, to znaczy że ta osoba sama list dyktowała.Jeśli inicjały są na przykład JH, oznacza to, że list został napisany przez innego współpracownika, zwykła formalność zlecona podwładnemu, a przełożony tylko go podpisuje, w większości przypadków nie czytając go, a czasem nawet nie widząc - gdy podpisuje go maszynka obsługiwana przez sekretarkę.Tutaj, z wyjątkiem jednego, wszystkie inicjały były zgodne.De Wavre pertraktuje więc, jak równy z równym, z panami tego kraju, najmożniejszymi feudałami społeczeństwa postindustrialnego.Oczywiście istnieje możliwość, że to wszystko jest oszustwem, ale nie widziałem w tym żadnego celu.Niczego ode mnie nie żądano, poza opowiedzeniem wszystkiego o sobie; nie miałem pieniędzy, na które mogliby się połakomić.Wyznaczyliśmy sobie następne spotkanie w przyszłym tygodniu.W jej obecności zapisałem to w notesie, w przypadkowo wybranym miejscu.Gdybym zanotował to tylko w pamięci, pomyślałaby, że nie mam absolutnie nic do roboty - co zresztą było prawdą.A bezrobotny (przepraszam, menedżer wyższego szczebla na stand-by) nie może mieć notesu zapisanego tak gęsto, by musiał sprawdzać, czy ma czas na rozmowę o pracy.Już na samym początku zacząłem się pilnować.Spotkanie w sprawie pracy to jak pierwsza randka zakochanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates