[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie lubił witraży, kadzideł i poczerniałych, renesansowych malowideł w ciężkich złoconych ramach.Uważał je za grzeszną spuściznę papistów, która nie ma nic wspólnego z surowym Bogiem, obiektem jego czci.Zauważył jednak, że krew rozciętego po wielokroć gardła Rachel York trysnęła na nagie stopy Dziewicy w taki sposób, jaki widział na obrazach przybitego do krzyża Chrystusa.I znów zaczął się zastanawiać, po co młoda aktorka przyszła do na wpół zapomnianego, starego kościoła.To było dziwne miejsce, czy na schadzkę, czy też na szantaż.Maitland odchrząknął.- Mam rozkaz przekazać panu, że hrabia Jarvis chce się z panem spotkać.W Carlton House.Zaraz jak pan tu skończy.To było delikatnie powiedziane.Lovejoy wiedział, że takiego wezwania żaden sędzia nie mógł zlekceważyć.Wszyscy urzędnicy, czy to z Bow Street, czy Queen Square, Lambeth Street lub Hatten Garden, mieli rozkaz niezwłocznie meldować hrabiemu Jarvisowi o przestępstwach, w które zamieszane były ważne osoby, takie jak kochanka księcia czy brat członka Izby Lordów, a także jedyny syn i spadkobierca wpływowego członka gabinetu.Lovejoy westchnął.Nigdy nie zrozumiał dokładnie natury wpływów hrabiego Jarvisa.Oprócz wielkiego urzędu na Berkeley Square człowiek ten miał biura zarówno w St.James’s Palace, jak i w Carlton House, mimo że nie miał rządowej teki.To prawda, więzy krwi łączyły go z rodziną królewską, ale było to tylko kuzynostwo.Lovejoyowi często wydawało się, że pozycję Jarvisa najlepiej oddaje niejednoznaczne średniowieczne wyrażenie „władza zza tronu”.Sposób, w jaki Jarvis doszedł do władzy i utrzymał ją, gdy król Jerzy pogrążałsię w swoim szaleństwie, pozostał dla sędziego tajemnicą.Lovejoy wiedziałtylko, że książę Walii był już zależny od Jarvisa w równym stopniu, co król.I że gdy Jarvis wzywał sędziego, sędzia stawiał się na wezwanie.Lovejoy odwróciłsię do konstabla.- Zawiadomiliście go już co tu się stało?- Pomyślałem, że chciałby wiedzieć natychmiast.Ojciec Dewlina cieszy się dużym zaufaniem premiera, i w ogóle.Lovejoy wypuścił powietrze z napiętych płuc.Oddech parował w chłodnym wnętrzu.- Sytuacja jest delikatna, macie tego świadomość?- Tak, proszę pana.Lovejoy zmrużył oczy, obserwując nieporuszoną twarz konstabla.Dziwne, że dotąd nie zastanawiał się nad poglądami politycznymi Edwarda Maitlanda.Ale nigdy też nie miało to większego znaczenia.Lovejoy starał się przekonać samego siebie, że to wciąż nieistotne, że ich praca zaczyna się i kończy na tym, by przeprowadzić śledztwo i rozwiązać zagadkę tego morderstwa, a sprawcę przykładnie ukarać.A jednak.A jednak hrabia Hendonu, podobnie jak Spencer Perceval i inni członkowie gabinetu króla, był torysem, podczas gdy książę Walii i ludzie z jego otoczenia - wigami.Oskarżenie syna i spadkobiercy prominentnego torysa byłoby cenną kartą przetargową.Fakt, że oskarżenie padło akurat teraz, gdy szaleństwo starego króla miało być lada moment podane do wiadomości publicznej, a książę szykował się do objęcia urzędu regenta, wywoływał daleko idące skutki.Nie tylko dla układu sił w rządzie, ale dla samej monarchii i jej przyszłego charakteru.ROZDZIAŁ 4Zamożni mieszkańcy modnych londyńskich dzielnic dopiero opuszczali łóżka, gdy Sebastian wstępował na niskie schody swojego domu na Brook Street.Ciszę południa przerywały tylko dalekie stłumione przez mgłę odgłosy ulicznego ruchu i krzyki dzieci bawiących się w berka pod opieką piastunek na pobliskim Hanover Square.Sebastian był wyczerpany tym rodzajem zmęczenia, które przynosi ze sobą odrętwienie i błogosławieństwo zapomnienia.W holu przywitał go kamerdyner Morey.Na twarzy zwykle opanowanego służącego widniałniepokój.- Milordzie.Spojrzenie Sebastiana padło na znajomą trzcinkę i kapelusz na stoliku.Nagle z bolesną wyrazistością uświadomił sobie, że ma zmięty krawat i krwawą szramę na czole, że jest znużony bezsenną nocą w oparach whisky.- Zakładam, że jest tu mój ojciec?- Tak, milordzie.Pan hrabia oczekuje w bibliotece.Sądzę jednak, że wasza lordowska mość powinien dowiedzieć się wpierw o wypadku, który zdarzył się dziś ra.- Później - przerwał mu Sebastian i otworzył drzwi biblioteki.Alistair St.Cyr, piąty hrabia Hendonu, siedział w skórzanym fotelu przy kominku, ze szklanką Sebastianowej brandy w dłoni.Na widok syna kilkakrotnie poruszył szczęką, jak zawsze, gdy był zdenerwowany.Wsześćdziesiątym piątym roku życia wciąż był potężnym mężczyzną o szerokiej piersi, z gęstą siwą czupryną, wyrazistą twarzą i ciemnobłękitnych oczach.Sebastian nigdy nie spotkał człowieka o równie przenikliwym spojrzeniu.Jak sięgał pamięcią, błyszczące oczy hrabiego Hendonu na widok jego jedynego syna, który został przy życiu, przybierały szczególny wyraz; młody St.Cyr nie potrafił go odczytać.Przez ostatnich piętnaście lat, a może dłużej, Sebastian patrzył, jak te uczucia gasną, ustępując miejsca aż nadto widocznemu bólowi i rozczarowaniu.- A więc - spytał hrabia - zabiłeś go?- Talbota? - Sebastian rzucił pelerynę na trzcinowe krzesło, przy oknie w wykuszu.Kapelusz i rękawiczki poszły w jej ślady.- Niestety, nie.- Podchodzisz do tego cholernie nonszalancko.Sebastian podszedł do stolika pod ścianą i nalał sobie szklankę brandy.- Wolałbyś, żeby było inaczej.Szczęka hrabiego poruszyła się gwałtownie.- Życzę sobie, byś ujął w karby tę skłonność do nastawania na życie ludzi z własnej sfery.To twój trzeci pojedynek w ciągu zaledwie pół roku, odkąd jesteś z powrotem w Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates