[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rudowłosy wojownik podniósł wzrok, jednak z zaciekawieniem, nie wstydem.–Niestety – wtrącił się Yoshimo, mówiąc najpierw do starca, później do ciemnego, śniadego barmana – nasi wrogowie też mieli mięśnie oraz pomoc niejednego wujen.–Potrzebuję ubrania – rzekł Abdel, chrząkając niezręcznie.– Potrzebuję ubrania, może coś do jedzenia oraz trochę wody i muszę porozmawiać z kapitanem Belarsem Orhotekiem, zaraz gdy któryś z twoich chłopaków go tu sprowadzi.Barman spoglądał przez długi czas pusto na najemnika.Trwało to tak długo, że Abdel zmrużył oczy, by przyjrzeć mu się i sprawdzić, czy jeszcze żyje, czy też umarł, patrząc i stojąc.–Czy… – zaczął mówić Abdel, przerwał mu jednak donośny wybuch śmiechu barmana.Z oczu mężczyzny polały się łzy, szybko stracił rytm oddechu i gwałtownie wciągał powietrze pomiędzy targającymi ciałem porykiwaniami.Nie uczyniło to Abdela szczęśliwym, lecz nie licząc uduszenia lub uderzenia rękojeścią miecza karczmarza, nie miał pojęcia, co robić.–W istocie – zaczął Yoshimo – to zabawne, ale…–Spokojnie, obcy – rzekł barman, zerkając od Yoshimo do Abdela.– Wieści podróżują w Athkatli szybciej niż wy, chłopcy, i trudno jest przeoczyć waszą trójkę.Nazywa się Imogen, prawda?Abdel otworzył usta i bez zastanowienia powiedział – Imoen.–A więc Imoen – rzekł barman.– A tak w ogóle wiem, gdzie ona jest i kto ją trzyma, ale informacje w Athkatli kosztują.We krwi Abdela rozgorzał ogień i zapulsował mu w głowie.Oczy karczmarza stały się szerokie i odstąpił o krok, nagle nie będąc już taki pewien, czy kontuar zapewni mu bezpieczeństwo przed masywnym najemnikiem.–Muszę z czegoś żyć – powiedział mężczyzna – a twoja znajoma dama zrobiła sobie bardzo, bardzo potężnych wrogów.Jeśli dowiedzieliby się, że ich sprzedałem, byliby ze mnie… niezadowoleni, jeśli wiesz, co mam na myśli.Może będę musiał zebrać interes, prawda? Zacząć od początku w innym mieście.–Skąd mógłbyś…? – zaczął Abdel.–Nie zasugerowałem tego miejsca bez powodu, mój przyjacielu Abdelu – przerwał Yoshimo.– Ten mężczyzna to Gaelan Bayle i niewiele jest rzeczy, które mogłyby dziać się w mieście – lub pod nim – które umknęłyby jego uwadze.Żąda sporej ceny, ponieważ jego informacje są zawsze prawdziwe.Abdel zmierzył Yoshimo wzrokiem i rzekł – Nie jestem głupcem, Kozakurczyku.Co tu się dzieje?–Yoshi przyprowadził cię tutaj, ponieważ wie, co ja wiem o tym, co się dzieje w okolicy, Abdelu Adrianie, synu Bhaala, zbawco Wrót Baldura, przyjacielu zaginionej Imoen, która została zabrana przez Złodziei Cienia, niezbyt zadowolonych z szerzenia przez twojego nieżywego brata przyrodniego ich nie najlepszego imienia po całych Wrotach… – powiedział.– Czy już sądzisz, że wiem, co…Abdel przeskoczył nad barem i znalazł się przed barmanem w krótszym czasie, niż Yoshimo potrzebował na mrugnięcie.Dłoń Abdela skierowała się ku twarzy zaskoczonego mężczyzny i zanim Gaelan zdołał się uchylić, Abdel zatrzymał w ostatniej chwili pięść.–Powiesz mi teraz, kim jesteś i czego ode mnie chcesz – warknął Abdel – albo zrobię coś, przed czym ostatnio trochę się powstrzymywałem.Gaelan tylko przytaknął.–Słuchaj – rzekł.– Jestem po prostu facetem, który trzyma uszy otwarte i zna ludzi, którzy znają ludzi, którzy znają ludzi.Mogę powiedzieć ci, gdzie ona jest, nie dlatego, że jestem zarozumiały, ale dlatego, że zapłacisz mi za tę informację dziesięć sztabek handlowych – pięćdziesiąt tysięcy sztuk złota.Abdel nie mógł powstrzymać się od śmiechu, ale w wyniku tego boląca go głowa zapiekła go jeszcze mocniej.–Spójrz na mnie – powiedział – i zapytaj sam siebie, czy mam do dyspozycji takie skarby, ty rynsztokowy śmieciu.–Hej – rzekł Gaelan, uśmiechając się nerwowo – wydajesz się do tego zdolny.Twoja mała dama żyje i będzie żyła wystarczająco długo, aby taki przedsiębiorczy młody człowiek jak ty, był w stanie wyskrobać pieniądze.–Ale pięćdziesiąt tysięcy… – zaczął Abdel.– Mógłbym kupić sobie za to statek.–Właśnie to miałem na myśli, prawdę mówiąc – przyznał Gaelan.–To rzeczywiście wydaje się trochę za dużo, mistrzu Bayle – zaoponował Yoshimo.–Ktoś cię pytał? – warknął Gaelan, po czym odwrócił się z powrotem do Abdela i rzekł – Zgódź się albo wyjdź, synu.–Święte węże i jaja! – wykrzyknął kobiecy głos.Zanim Abdel zdołał na nią choć zerknąć, zaczerwienił się i starał się odwrócić oraz zasłonić.Spowodowało to, że barman zaśmiał się jeszcze bardziej, a czerwony na twarzy Abdel miał nadzieję, że mężczyzna się zakrztusi.–Wydaje mi się, że widziała wszystko, Boo – mruknął Minsc.– Nie to, żeby było trudno…–Minsc! – ryknął Abdel.–Co wy chłopcy…? – spytała kobieta.Abdel słyszał jej zbliżające się miękkie kroki.Wyłoniła się zza zasłony, która prowadziła do ciemnego magazynu na zapleczu baru.Śmiech barmana zaczął zamierać, a stary pijak był w trakcie tracenia przytomności.– Myślicie, że co to za miejsce?–Chłopak mówi, że został obrabowany, Bodhi – powiedział barman, przecierając różowe, załzawione oczy.–To było teraz? – zapytała Abdela.–Tak proszę pani – odrzekł szybko Abdel.– Potrzebuję ubrania, jedzenia, wody oraz wysłać wiadomość do kapitana Orhoteka.Proszę.–Dam ci jakieś ubrania Gaelana – powiedziała kobieta, ignorując początki protestu barmana.– Możesz zapracować sobie na jedzenie, ale wątpię, czy kapitan Orhotek przyjdzie ci osobiście na pomoc.Może potrzebujesz to po prostu odespać.–Muszę z kimś porozmawiać – nalegał Abdel.– W okolicy są Złodzieje Cienia.Barman Gaelan zachichotał i rzekł – Naprawdę, nie wygłupiasz się?–Zrób to, Gaelan – powiedziała Bodhi.– Przynieś mu jakieś ubranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates