[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posiadanie takiego majątku było dla Qwillerana ciężarem i przyprawiało go o spore zakłopotanie.W końcu postanowił założyć Fundację Klingenschoenów.Kilku ekspertów finansowych zarządzało majątkiem z Chicago, rozdzielając środki na polepszenie życia wspólnoty, co zostawiało mu wolną rękę i pozwalało na swobodne pisanie, czytanie, jadanie w restauracjach i od czasu do czasu na amatorskie śledztwa.Niezależnie od wieku ludzie z miasta rozmawiali o nim w klubach, przez telefon, a nawet w supermarketach.Mówili:- W porządku koleś.Nienapuszony.Zawsze powie dzień dobry.Nigdy byś nie powiedział, że to milioner.- Pewnie, że się zna na pisaniu, jego kolumna to jedyna rzecz, jaką czytam w gazecie.- A jakie ma wąsy.Moja żona mówi, że to jest sexy, zwłaszcza kiedy włoży okulary.- Ciekawe, czemu jest sam.Powiadają, że mieszka w szopie z dwoma kotami.- Nawet jak nie chce mieć żony, mógłby sobie sprawić porządny dom i psa.Przesadnie duże wąsy Qwillerana były znakiem rozpoznawczym w Moose County.Podziwiali je mężczyźni i uwielbiały kobiety.Podobnie jak jego włosy zaczynały już siwieć, co dodawało mu łagodności.Właśnie te wąsy obdarzone były szczególną wrażliwością i, o czym nikt nie wiedział, były źródłem jego przeczuć.Kiedykolwiek spotykał się z podejrzanymi okolicznościami, czuł swędzenie w górnej wardze, które popychało go do zadawania pytań.Często widziano go, jak przyklepywał je bądź gładził opuszkami palców lub pocierał kłykciami, co uzależnione było od siły przeczucia.Dla postronnych obserwatorów zachowanie to mogło się zdawać nerwowym przyzwyczajeniem.Nie trzeba wyjaśniać, że Qwilleran nie spieszył z wyjaśnieniami, nawet wobec najbliższych przyjaciół.Zniknięcie turysty wywołało to właśnie znajome uczucie, które ponaglało go do odwiedzenia Fishport, skromnej rybackiej wioski w pobliżu Mooseville, gdzie posiadał drewniany domek i pół mili wybrzeża.Domek, część jego dziedzictwa, był mały i bardzo stary, ale wystarczał na krótkie letnie wypady.Znajdował się tylko trzydzieści mil od Pickax i jego oddalenie było bardziej psychologiczne niż geograficzne.Mooseville z milami wybrzeża i potężnym niebieskim sklepieniem stanowiło odrębny świat.Nawet dwa syjamskie koty, z którymi mieszkał Qwilleran, wyczuwały tę inność.Nieprzewidywalny los zetknął ich ze sobą.Kotka była biednym maleństwem porzuconym w bogatej dzielnicy.Z powodu słodkiego pyszczka i ujmującego zachowania nazwał ją Yum Yum.Muskularny kot o jedwabistej sierści po prostu się wprowadził, kiedy Qwilleran próbował ułożyć sobie jakoś życie.Kao K'oKung otrzymał swoje imię, zanim został osierocony, i teraz nazywano go zdrobniale Koko.Miał okazałe wąsy i niesamowite właściwości zmysłowe.W rzeczywistości Koko i Qwilleran odkryli pewien rodzaj wspólnoty.Jeden miał koci radar, drugi obdarzone intuicją wąsy.Następnego dnia po ukazaniu się historii o turyście Qwilleran pojechał do redakcji „Moose County coś tam”, żeby ogłosić swoje wakacyjne plany i wręczyć tekst do kolumny.Napisał tekst na tysiąc słów o Dniu Niepodległości z perspektywy Benjamina Franklina.(Jak biedny Richard zareagowałby na grille przed domami i licealistki w srebrnych pończochach?) Biuro redaktora Juniora Goodwintera przyozdobione było papierowymi girlandami i taśmą z napisem: „Wszystkiego najlepszego, Juniorze! Dzisiaj kończysz szesnaście lat!” Junior Goodwinter miał już na karku trzydziestkę, ale drobna figura i chłopięcy wygląd gwarantowały mu wieczne chłopięctwo.- Szczęśliwej szesnastki! - powitał go Qwilleran.- Nie wyglądasz na więcej niż piętnaście lat.- Opadł na krzesło i założył prawą kostkę na lewe kolano.- Została jakaś kawa?Wydawca okręcił się na krześle i nalał pełen kubek.- Widziałeś artykuł o turyście, Qwill? Nauczycielka z Sawdust City zadzwoniła do nas z pretensjami, że zacytowaliśmy dokładnie rybaka, zamiast poprawić jego błędy gramatyczne.Wydrukowaliśmy dokładnie to, co powiedział.Jill ma to nagrane na taśmie.- Daj spokój.To wariatka.Nie ma nic złego w odrobinie lokalnego kolorytu, który urozmaica monotonię dobrej angielszczyzny.- Zgadzam się z tobą.Potem zadzwonił jeden facet, który wyzwał nas od seksistów i pomstował na dyskryminację seksualną, dlatego że język Doris był bardziej poprawny od języka jej męża.- Poznałem ich oboje, na miłość boską.Tak właśnie jest.Nie zazdroszczę ci, Junior.- Ta baba z Sawdust City nakłania nas, żebyśmy otworzyli kolumnę o poprawności językowej, „zamiast tracić tyle miejsca na sport”, że dokładnie zacytuję.- Nikt by jej nie czytał.- Musiałaby być dowcipna.Wiesz, w stylu Ann Landers.Zresztą nieważne, co robisz Czwartego Lipca?- Jadę na miesiąc nad jezioro.- Zabierasz koty?- Oczywiście! Plaża to raj dla kotów.Przeszklona weranda to ich siódme niebo.Ja wybieram domek ze względu na ciszę i spokój.One jadą dla dźwięków i widoków: krzyczące mewy, piszczące pliszki, kraczące kruki, skrzypiące wiewiórki.Wszystko się rusza: motyle, ptaki, koniki polne, nadbrzeżna trawa, fale rozbijające się o brzeg.- Brzmi fajnie - powiedział Junior.- A ty co będziesz tam robił?- Czytał, jeździł na rowerze, spacerował po plaży, leniuchował.- Będziesz nam mógł przesyłać swoje teksty?- Słucham?- Czy ma tam ktoś faks?- Zapominasz, że jadę na wakacje.Nie miałem żadnych od Bóg jeden wie jak dawna.- Ale zdajesz sobie sprawę, że będą rozruchy, jeśli twoja kolumna się nie ukaże? Podobno możesz ją pisać jedną ręką, z zawiązanymi oczami.- Dobra.ale tylko dlatego, że są twoje urodziny.- Czytałeś artykuł Jill o nowej restauracji?- Tak, i nie mogę się doczekać, kiedy ją wypróbuję, tak samo jak letni teatr.- W piątek otwierają - powiedział Junior.- Może napisałbyś dla nas recenzję? - Złapał niezadowolone spojrzenie Qwillerana.- Wiem, że to twoje wakacje, ale jesteś pisarzem, a pisarze piszą tak, jak inni ludzie oddychają.Co ty na to, Qwill? Potrafisz napisać recenzję w ciemno.- Hmmm.pomyślę.Przed wyjściem z budynku Qwilleran zatrzymał się w biurze wydawcy.On i Arch Riker byli wieloletnimi przyjaciółmi i kolegami po fachu jeszcze na Nizinach.Obaj przestawili się na życie na wsi, ale Arch posunął się nawet do małżeństwa z kobietą z Moose County.Teraz z jego naturalnie rumianej twarzy biło ukontentowanie członka klasy średniej.Jego zaokrąglony brzuszek zaokrąglił się jeszcze bardziej, jako że jego żona Mildred pisała do kolumny kulinarnej w „Moose County coś tam”.- Przeprowadziliście się do domku na plaży? - spytał Qwilleran.- Mam dalej do pracy, ale warto było.Jest coś takiego w powietrzu nad jeziorem, co dodaje wigoru.I co zatruwa, pomyślał Qwilleran.Wszyscy tamtejsi mieszkańcy byli odrobinę świrnięci i wystarczył nawet krótki pobyt, by letnicy się do nich upodobnili.- Pakuję koty i sam się przenoszę dziś po południu.Polly nie będzie przez cały miesiąc.Riker miał swoją Mildred, a Qwilleran swoją Polly Duncan.Była szefową miejskiej biblioteki i możliwość ich ślubu była szeroko dyskutowana w okolicy.Oboje woleli jednak niezależne życie i rozgłaszali, że ich koty nie potrafią mieszkać razem.- Może byś wpadł do nas dzisiaj na kolację? - spytał Riker.- Będą Comptonowie.Mildred przygotowuje swój słynny duszony schab.- O której?- Około siódmej.Co myślisz o zagadce z Fishport? Słyszałeś pogłoski o Hawleyach?- Tak, i nie zaszczycę ich komentarzem.- Osobiście - powiedział Riker - to uważam, że to zagrywka izby handlowej.Myślą, że taka reklama wypromuje turystykę.Qwilleran nigdy nie odpuścił okazji, żeby zatrzymać się w antykwariacie, i zawsze kiedy był w mieście, wstępował do sklepiku Eddingtona Smitha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates