[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż zamknięto go w bloku dla „najbardziej beznadziejnych przypadków”, umieszczono w pojedynczej celi, wewnątrz tak zaprojektowanej „klatki”, by go w pełni odizolować oraz w nadzwyczajny sposób nadzorować, to w ciągu zaledwie siedmiu lat zyskał sobie przerażającą sławę przestępcy równie zatwardziałego, co nieposkromionego.To o nim powiedział Frederick Hess, oskarżyciel publiczny: „Nigdy, w całej mojej osiemnastoletniej praktyce prawniczej, nie spotkałem tak niewzruszonego mordercy, który bardziej niż on zasługiwałby na karę śmierci”.Jednak w czasach, gdy Clayton dokonywał tych potwornych czynów, na więźniach federalnych nie wykonywano kary śmierci.Jeszcze nie.Dlatego władze były bezradne, a jednocześnie desperacko szukały jakiegoś sposobu rozwiązania „koszmaru Fountaina”.Ku wielkiemu zadowoleniu wszystkich w Marion w 1984 roku zadecydowano, że nie ma innej alternatywy, jak skonstruowanie specjalnego pomieszczenia w Centrum Medycznym dla Więźniów Federalnych w Springfield, w stanie Missouri, zaprojektowanego tak, by Clayton mógł zostać kompletnie odosobniony, raz i na zawsze.Miał tam przebywać zamknięty aż do śmierci, dwadzieścia jeden lat później.Celem było odcięcie go od wszelkich kontaktów z innymi ludźmi, oprócz specjalnie dobranego personelu.Okazywano mu tak ogromną pogardę, że milczące traktowanie, któremu go poddawano przez kilka lat, było całkowite — nie słyszał choćby słowa nawet od strażnika, wsuwającego mu posiłki przez otwór w podwójnie opancerzonych, stalowych drzwiach.Personel więzienia federalnego był szczególnie rozjuszony faktem, że Clayton umyślnie ugodził nożem strażnika więziennego w Marion, a dwóch innych zranił.Założenie, które — zdaje się — po cichu przyjęto, zakładało, że doprowadzenie Claytona do nieuchronnego załamania nerwowego będzie dla niego sprawiedliwą karą.Rzeczywiście, kiedy kilka lat później w końcu pozwolono mi go odwiedzić, jego odizolowane pomieszczenie znajdowało się po drugiej stronie korytarza dwupoziomowego oddziału dla przestępców chorych psychicznie.Mieszanina krzyków dochodzących z ich wyłożonych gąbką cel była jedynym „ludzkim” odgłosem, jaki mógł usłyszeć Clayton.Nawet jego matka, Ruth, nie wątpiła w stosowność dla niego kary więzienia, ale nigdy nie przestała się modlić za syna, dręczona koszmarem, że władze „wyrzuciły klucz do jego celi”.To, co rozegrało się wewnątrz tej odizolowanej celi, zaprzeczyło jednak wszelkim przypuszczeniom w sposób niewiarygodny.Już na początku naszej opowieści muszę jasno powiedzieć, że pewnie jedynie niewielu z nas kiedykolwiek przyzna, przynajmniej publicznie, że wierzy w autentyczność tego, co miało się wydarzyć.Jeden z pracowników biura kapelana więziennego powiedział mi coś, co być może odzwierciedla poglądy wielu osób: „Fakt, że w takich warunkach psychika Claytona się nie rozsypała, świadczy tylko o tym, jak bardzo jest on pomylony.Normalny człowiek byłby kłębkiem nerwów na długo wcześniej”.Tak więc reakcje na zmianę jego zachowania były różne.Z jednej strony część władz więzienia federalnego przyznała, że zaskoczyła ich ta przemiana, ale nie sądzili, by miała ona długo potrwać.Z drugiej strony byli tacy, którzy uważali, że obserwują jeden z największych przekrętów w historii więziennictwa.Najżyczliwsze z pojawiających się opinii głosiły, że Clayton oszukuje sam siebie.Niezależnie do jakich wniosków dojdzie każdy z nas, co do jednej rzeczy wszyscy musimy się zgodzić: w czasie piętnastoletniego okresu, począwszy od grudnia 1989, wydarzyło się coś intrygującego.Niemniej prawdziwość tego procesu, jakakolwiek by ona nie była, zawsze jest ograniczona przez pewną „kwadraturę koła”.Jedno z nielicznych oświadczeń komisji ds.zwolnień warunkowych dotyczących Claytona wyraża ją w ten sposób: „Zwolnienie warunkowe nie może nawet być brane pod uwagę, jeśli deklarowana przez Claytona przemiana nie będzie poddana testowi przez interakcję społeczną z innymi osobami”.Jednak, co zrozumiałe, władze więzienia zabroniły komukolwiek nawet dotykać Claytona i nie było oczywiście mowy o tym, aby odważyły się otworzyć jego podwójne stalowe drzwi, zezwalając mu na kontakt z kimkolwiek.W ten sposób, jak zobaczymy, wszelka rozmowa na temat zwolnienia warunkowego okaże się co najwyżej możliwa w teorii, bo jaka komisja rozpatrywałaby zwolnienie więźnia, który na swoim koncie zgromadził pięć wyroków dożywocia, do odsiedzenia jeden po drugim? W czasie tych wszystkich wydarzeń Claytona podtrzymywała niewiarygodnie silna nadzieja, której nigdy nie porzucił, nawet kiedy czuł się niemal zupełnie zdruzgotany rozczarowaniami.Jeśli słowo cud jest w jakimkolwiek sensie właściwe w tej opowieści, wówczas najlepiej zarezerwować je dla mnie.Z podejrzliwością, sceptycznie i niechętnie z wolna stawałem się jednym z ludzi, którzy uznali, że pielgrzymka Claytona jest szczera, równie niewytłumaczalna dla niego, jak i dla mnie.Nasza wspólna droga stała się czymś przedziwnym, zwłaszcza gdy uznał, że jest powołany do kapłaństwa.Zaczęło mnie nawiedzać, zwłaszcza w dziwnych snach, dręczące pytanie.„Zbliżam się do kresu dobrego życia.Clayton wchodzi w swój najlepszy wiek.Jeśli ja zająłbym jego miejsce w celi, a to w jakiś sposób pozwoliłoby mu pójść do seminarium i przygotowywać się do kapłaństwa, to czy byłbym skłonny to zrobić?”.Ostatecznie, członkowie zakonu mercedarian, założonego w XIII wieku, składali śluby gotowości oddania się jako zakładnicy, jeśli będzie to konieczne, aby uratować chrześcijan, którzy zostali wzięci do niewoli przez Maurów.Wiem, że to pytanie nawiedzające moje sny było zupełnie szalone, ale powracało.I z moich rozmyślań oraz modlitw wypłynęło spokojne przeświadczenie: zrobiłbym to.Od tego momentu znaczenie mojej wędrówki jako chrześcijanina, mnicha i księdza, w niewytłumaczalny sposób zaczęło przeplatać się z duchową podróżą Claytona.Ta historia zakończyła się dla mnie 11 lipca 2005 roku, na moim klasztornym cmentarzu w Ozark Mountains, w Missouri.Ale zanadto w naszej opowieści uprzedzam fakty.Niepowstrzymana spirala mordu rozpoczęła się w gwałtowny sposób 6 marca 1974 roku.Akcja tej historii rozpoczyna się w Subic Bay, na Filipinach, gdzie stacjonuje Clayton Fountain, osiemnastoletni żołnierz piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych.ROZDZIAŁ DRUGITańcząc ze śmierciąBrzemienne w skutki zdarzenie, mające zmienić całe życie Claytona, zaszło dnia, w którym zamordował swojego sierżanta, strzelając do niego z bliskiej odległości z karabinu kalibru 12.Chociaż nikt o tym nie wiedział, było to apogeum tragedii, która rozgrywała się od roku.Clayton był żołnierzem 3 Plutonu Kompanii „Hotel”, należącej do 2 Batalionu, 4 Pułku Piechoty Morskiej, kompanii zwanej desantową.Stacjonował w Camp Hansen na japońskiej Okinawie.Wkrótce po przybyciu do bazy Clayton otrzymał czasowy przydział obowiązków, a następnie opuścił swoją jednostkę, żeby uczestniczyć w kursie spadochronowym prowadzonym przez 3.Jednostkę Sił Specjalnych Armii Stanów Zjednoczonych, gdzie miał zdobyć odznakę spadochroniarza.Grupa, w której ćwiczył Clayton, składała się z żołnierzy pochodzących z różnych formacji sił zbrojnych.Spośród kursantów wyróżniał się pewien czterdziestoletni pułkownik sił powietrznych, który raczej nie spełniał wymagań stawianych kandydatom.Wyraźnie nie miał formy, był zupełnie nieprzyzwyczajony do obowiązkowych ciężkich ćwiczeń fizycznych.Wszyscy spodziewali się, że po kilku tygodniach „wysiądzie”.Ale z biegiem czasu wzbudził do siebie szacunek Claytona i innych marines, którzy nawet zaczęli podziwiać odwagę, z jaką znosił trudy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates