[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pająk trzyma jedną z przednich nóg na nici sygnalizacyjnej.Kiedy owad wpada w sieć, pająk odczuwa drgania nici.Biegnąc orientuje się zmysłem wibracyjnym.Jego oczy nie dają wyraźnego obrazu przedmiotów.Odróżniają jedynie przedmioty jasne od ciemnych.Po dotarciu do ofiary paraliżuje ją wstrzykując jad.W ten sposób dokonuje wstępnego trawienia poza własnym organizmem.Jeśli jest głodny — wysysa zdobycz od razu, a suchy szkielet pozostawia w sieci.Potem wraca do swojej kryjówki.Czeka, gotowy do następnego ataku.***Działaliśmy po omacku.Żeby wejść w środowisko byłych pracowników SB, trzeba być wprowadzonym.Wprowadzić mógł nas tylko jeden z nich.Najpierw poznaliśmy Kazimierza M.Zanim zgodził się z nami współpracować, dokładnie sprawdził kim jesteśmy.Bał się prowokacji.Po sprawdzeniu obiecał skontaktować z kolegami.Z czternastu osób, które mieliśmy na liście, tylko siedem zgodziło się rozmawiać.Reszta odmówiła tłumacząc się tajemnicą służbową.Wszyscy byli oficerami aparatu bezpieczeństwa, ale nigdy nie pełnili kierowniczych funkcji.Właśnie o takich ludzi nam chodziło, tych, co sami nie czując się winni z czystym sumieniem zrzucali winę na przełożonych i na system, który stworzyło kierownictwo.Prosili o nieujawnianie ich nazwisk.Potwierdzali, że wprawdzie system się zmienił, ale metody musiały pozostać te same.Zdradzając nazwiska — wydajemy na nich wyrok.Nie bali się UOP.Bali się dawnych pracowników SB zakonspirowanych w podziemnych strukturach, oczekujących na powrót starego porządku.Spotykaliśmy się w różnych miejscach: w kawiarni i w mieszkaniach, na schodach Pałacu Kultury i na spacerze w parku.Rozmawialiśmy jadąc tramwajem i idąc ulicą.W nocy budziły nas telefony.Czasem dzwonili tylko po to, żeby powiedzieć o swoich kłopotach z zaśnięciem, a czasem kazali brać pół litra, wsiadać w taksówkę i przyjeżdżać do nich.Byli do siebie podobni.Jednakowo nie umieli słuchać.Bronili się przed pytaniami.Woleli mówić sami.Kilka razy bez ważnego powodu zawieszali nasze rozmowy.Potem sami zwiększali częstotliwość spotkań.Uczestniczyliśmy w grze, do której oni pisali scenariusze.Przyjęliśmy zasady tej gry.Pozwoliliśmy im mówić.***Mam trudności z zasypianiem.Przed snem widzę różnych ludzi, przełożonych, podwładnych.Wszystkich w jednym miejscu i czasie.Nasi lekarze nazywali to syndromem służby bezpieczeństwa.Jerzy K., w SB od 1959 roku, pracownik wydziału B — obserwacjaPracowałem dla dobra Polski Ludowej.W służbie byli tacy, których system przekupił, ale byli też ideowcy, przychodzący z powołania.Mnie nikt nie musiał przekupywać.Byłem i jestem komunistą.Józef Stalin powiedział: „Istnieje marksizm dogmatyczny i marksizm twórczy.Stoję na gruncie tego ostatniego”.Ja też.Marian A., w milicji od 1945 roku, w Służbie Bezpieczeństwa od 1966, pracownik biura W — inwigilacja korespondencjiMnie tam żadna partia nie obchodzi, żadna ideologia, mam własną mądrość: ustawić się w życiu tak, żeby mi było dobrze.Jestem człowiekiem praktycznym.Na karierze nigdy mi nie zależało.Wyznawałem zasadę: bliżej kuchni, dalej od dowództwa.Nie mam nic do ukrycia.Mogę mówić o wszystkim.Kazimierz M., od 1959 roku w Biurze B, od 1964 w Departamencie III — wywiad polityczny wewnętrzny„Nazwa rzeczy jest czymś zewnętrznym w stosunku do jej istoty.Nic bowiem nie wiem o człowieku, gdy ma na imię Jakub”.To są zdania z Kapitału Marksa.Jeśli je przyjmiecie za motto tej książki, to proszę bardzo, możemy rozmawiać.Służbę w SB traktowałem jak kontrakt.Za pracę — dobra zapłata.Reszta, cała ideologia, to były pozory, które musiałem zachowywać, żeby się podobać.Komunizmu nigdy nie traktowałem poważnie.Józef Z., w UB od 1945 roku, pracownik Departamentu I — wywiadNie wierzę wam, bo nie widzę powodu, dla którego miałbym wierzyć.Może mówicie prawdę, wtedy sami podejmujecie ryzyko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates