[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic z tego.I żeby nie było żadnych wątpliwości: możesz tu zostać i prowadzić taki tryb życia, jaki zechcesz, ale wybij sobie z głowy to, że będziesz tu rządzić jak monarchini.Ellie-Rose ma lepszy gust od nas i dlatego życzę sobie, by to ona decydowała w tej sprawie.Luisa ustąpiła.Jakoś poradzi sobie z Ellie-Rose.Jednego była pewna: gdy dom zostanie wykończony i otwarty dla gości, wystąpi jako gospodyni.Wyglądałoby bardzo dziwnie, gdyby tę rolę miała pełnić jej córka.Elbe-Rose też pewnie tego nie chciałaby.Luisa nie wątpiła, że jeśli tylko uzbroi się w cierpliwość, w końcu przejmie pełną kontrolę nad Craigallan Castle.A co do chłopca, będzie go ignorować, jak długo się da.Robowi, jak widać, zależy na tym, a i jej też to odpowiada.Obiekt ich rozmowy siedział w salonie nad tacą z kawą i ciastem, na które nie miał ochoty.Wokół niego krzątała się zaaferowana Nellie.Kiedy Soames wszedł do kuchni i powiedział jej o przybyciu Gregora, Nellie wydała okrzyk zdziwienia i zarazem radości.Nie wdając się w żadne wyjaśnienia, wydostała ze spiżarki świeżo upieczony tort, od-kroiwszy ogromny kawał położyła go na tacy obok kawy i śmietanki i sama szybko zaniosła wszystko do salonu.- To ty jesteś Gregor - powiedziała, siadając przed nim.- Znałam cię, gdy byłeś maleńki i mama nosiła cię na rękach.Gregor cofnął się zaskoczony.Odkąd mama zachorowała i kazała mu napisać do pana Craigallana, w jego życiu wszystko się zmieniło.Nie zostawiono go pod opieką sąsiadów w domu na Long Island, ale oddano panu Craigallanowi.Hotel, do którego zabrał go pan Craigallan, był wspaniały, o wiele bardziej luksusowy niż hotele w okolicy Oyster Bay.Usiłował zadomowić się w nim, bo mieszkał tam pan Craigallan.Próbował nawet zaprzyjaźnić się z młodą, śliczną dziewczyną, panną Ellie-Rose, która również mieszkała w apartamencie hotelowym.To ona odwiedziła kiedyś jego matkę w Oyster Bay.Jednak Ellie-Rose niewiele z nim rozmawiała, choć pan Craigallan najwyraźniej pragnął, by go polubiła.Gregor wywnioskował, że Ellie-Rose znała jego matkę, gdy był jeszcze mały.Teraz z kolei ta czarna kobieta sugeruje, że się z nią przyjaźniła.Gregor przyglądał się jej z rezerwą, ukrywając zakłopotanie.- Dzień dobry, pani - odpowiedział, podając jej rękę na powitanie.Nellie roześmiała się i klepnęła go po ramieniu.- Nie musisz mówić do mnie tak oficjalnie, Gregor.Nazywam się Nellie.Jestem kucharką u pana Roba.Pracuję u niego od bardzo dawna.- Ale nie tutaj - zauważył grzecznie Gregor.- Pan Craigallan mówił, że to nowy dom.Nellie stała się czujna.Chłopiec użył określenia: „pan Craigallan”.- Oczywiście, że nie.Pracowałam na farmie pana Roba w Brown Bridge.A przedtem u państwa Van Hutenów.Ale mniejsza o to.Jak się ma twoja przemiła mama? Muszę ci wyznać, że te stare oczy dawno jej nie widziały.- Jest chora - odrzekł Gregor.- Przebywa w sanatorium.Dlatego jestem tutaj, u pana Craigallana.Nellie wyczuła smutek ukryty za tymi grzecznymi słowami.Lata spędzone na służbie u innych ludzi nauczyły ją odgadywać, co się kryje pod słowami i gestami.Była zbyt delikatna i rozsądna, by zmuszać Gregora do dalszych wyznań, zanim nie dowie się, co Morąg powiedziała chłopcu o jego pochodzeniu.- Na pewno niedługo wyzdrowieje - odrzekła łagodnie.- Tymczasem pomieszkasz z nami.Twoja mama z pewnością chciałaby, żebyś czuł się tu dobrze.- Doktor Allister uprzedził mnie, że to potrwa jakiś czas, a mama zapowiedziała, że nieprędko się zobaczymy, bo nie chce, bym ją odwiedzał.- Możesz do niej napisać - podsunęła mu Nellie - i opowiedzieć, jak wygląda Castle.Wierz mi, nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś mieszkać w zamku.- Ja też nie - przyznał Gregor.- Jest ogromny, prawda?- Ogromny i piękny.Wybrałeś już sobie sypialnię?- Tam na górze była jakaś pani.- Gregor spojrzał na Nellie, oczekując wyraźnie jakiegoś wyjaśnienia.- To pani Luisa, żona pana Craigallana.Sądzę, że dziś wyjedzie.Myliła się jednak.Rob wszedł do salonu, by sprawdzić, czy ktoś zajął się Gregorem, i zastał ich zajętych rozmową.- Witaj, Nellie.Na górze czekała na mnie niezła niespodzianka.- Przyjechała wczoraj, proszę pana.Nie wiedzieliśmy, co zrobić.- Szlachetnie podzieliła się winą z Soamesem, nie próbując nawet wyjaśniać, że to on właśnie bał się poczynić zdecydowane kroki.- Powinnaś była mi dać znać, Nellie.Wzruszyła ramionami.Rob mógłby zapamiętać raz na zawsze, że nie umiała pisać i dlatego nie była w stanie wysłać telegramu ani listu poleconego.- Czy mam zawołać Kitty, by spakowała rzeczy pani?Rob zaprzeczył ruchem głowy.- Ona tu zostaje.- Ależ, proszę pana! - wykrzyknęła Nellie, rzucając szybkie spojrzenie w kierunku Gregora.- Gregor też zostaje.Utworzymy jedną rodzinę - odpowiedział Rob, a Nellie dosłyszała nutę niepokoju w tych ironicznych słowach.Rozdział trzeciO tym, że matka wprowadziła się do Craigallan Castle, Ellie-Rose dowiedziała się następnego dnia od Roba, który w sprawach firmy pojechał na kilka godzin do Nowego Jorku.- No to mamy ciekawą sytuację - zauważyła sucho.- Panuję nad wszystkim - uspokoił ją ojciec.- Chciałbym jednak, żebyś przyjechała jak najszybciej, Ellie-Rose, dopóki ona nie zacznie szaleć i nie zamówi zbroi i skrzyń z czasów Tudorów.- Jak się ma Gregor?- W porządku.Układa książki na półkach w bibliotece, jeśli tylko nie leży na podłodze, czytając którąś z nich.- A jak zachowuje się wobec niego mama?- Rzadko się do niego odzywa i o to mi właśnie chodzi.Gdy w niecałe dwa tygodnie później Ellie-Rose dotarła do Castle, stwierdziła, że panuje w nim dziwna atmosfera.Troje dorosłych i Gregor jedli posiłki razem.Konwersacja przy stole toczyła się wokół banalnych spraw domowych - czy Rob wybiera się do miasta, czy Luisa może wziąć powóz na popołudnie, czy kupić kucyka dla Gregora.Po skończonym posiłku każdy szedł w swoją stronę.Nellie, która na prośbę Roba czuwała nad Gregorem, nie zauważyła niczego niepokojącego.Chłopiec zajmował się sobą, Luisa zostawiła go w spokoju.- Powinien się uczyć, tatusiu - zwróciła ojcu uwagę Ellie-Rose.- Przywiózł ze sobą szkolne książki z Oyster Bay i codziennie coś z nich przerabia, a nie tylko zajmuje się biblioteką.To jednak stanowczo za mało.- Poślę go do szkoły, ale jeszcze nie teraz.Nie doszedł jeszcze do siebie po rozstaniu z matką.Ellie-Rose była pewna, że Gregor lepiej by się poczuł w szkole.Zastawszy go kilkakrotnie siedzącego przy oknie z rękami złożonymi na kolanach, ze wzrokiem wbitym gdzieś w przestrzeń, domyśliła się, że chłopiec jest nieszczęśliwy.Jednocześnie Gregor unikał jakichkolwiek przejawów zainteresowania czy współczucia.- Odniosłam wrażenie, że to bardzo inteligentny chłopiec - zaczęła ostrożnie.- Musisz się zastanowić nad wyborem szkoły, do której go poślesz.Nie może to być żadna z tych idiotycznych akademii wojskowych, do których wysyłani są synowie ludzi z wyższych sfer.- Poradzę się Corneliusa - powiedział Rob.- Zna świat nauki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates