[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A więc mnie pamiętasz.- powiedziała, jakby dostępując wielkiej łaski.- Tak się o ciebiebałam.Myślałam.Mój skarbie, miałam już najgorsze myśli!Koszmary momentalnie powróciły.- Czy to prawda? - spytałam, a w żołądku zakotłowało mi się coś oleistego i kwaśnego.- To,co mówił detektyw? Naprawdę.Aż na tak długo.Nie mogłam zdobyć się na wypowiedzenie prostego zdania: „Uprowadzili mnie".Sprawiałowrażenie tak zimnego, tak niewiarygodnego.Mama wydała z siebie cichy jęk rozpaczy.- Co.się ze mną działo? - zapytałam.Przesunęła opuszkami palców pod oczami, żeby je osuszyć.Znam ją doskonale, więc siędomyśliłam, że próbuje sprawiać wrażenie opanowanej wyłącznie dla mojego dobra.I z miejscaprzygotowałam się na złe wieści.- Policja dokłada wszelkich starań, by połączyć różne wątki sprawy - uśmiechnęła się, aleniepewnie.Jakby szukając wsparcia, ścisnęła mnie za rękę.- Najważniejsze, że się odnalazłaś.Jesteś w domu.Wszystko, co ci się przydarzyło, jest już zakończone.Bądź spokojna, damy sobieradę.- Jak mnie porwali?Skierowałam to pytanie raczej do siebie niż do niej.Jak to się stało? Kto chciałby mnieporywać? Czy podjechali pod szkolę, gdy wychodziłam po lekcjach? Wepchnęli mnie dobagażnika, kiedy szłam przez parking? Czy poszło im to aż tak gładko? Niemożliwe.Dlaczegowtedy n i e z w i a ł a m ? Czemu się n i e b r o n i ł a m ? Dlaczego ucieczka zajęła mi aż tyle czasu?No bo najwyraźniej tak to wyglądało.C z y ż b y ? Dopadła mnie cała chmara wątpliwości.- Co sobie przypominasz? - spytała mama.- Detektyw Basso mówi, że przyda się każdynajdrobniejszy szczegół.Zastanów się.Pomyśl.Jak znalazłaś się na cmentarzu? Gdzie byłaśwcześniej?-Niczego nie pamiętam.Tak jakby moja pamięć.- urwałam.Tak jakby odebrano mi część pamięci.Skradziono i zastąpiono ją próżnym lękiem.Poczułamsię oszukana, jak gdyby ktoś zepchnął mnie z wysokiego podium, nie ostrzegając, co chcezrobić.Spadałam i sam ten bezwład był sto razy gorszy od strachu przed upadkiem.Niekończącasię czeluść i siła przyciągania, której nie sposób się oprzeć.- A jakie jest twoje najświeższe wspomnienie? - usłyszałam.- Szkoła - odpowiedź nasunęła się automatycznie.Pogruchotane wspomnienia powoli zaczęłysię układać, sklejać, scalać się ze sobą, tworząc jakiś konkret.- Zbliżał się sprawdzian z biologii.Ale chyba go opuściłam.Wraz z tymi słowami jeszcze dotkliwiej poczułam ciśnienie zagadki pozostałych ośmiutygodni.Wyraźnie zobaczyłam w myślach, jak siedzę na lekcji biologii z treneremMcConaughym.Pamięć przywiodła mi zapach kredy, środków czyszczących, zaduch iwszechobecną kwaśną woń potu.Obok siedziała Vee, jak zawsze na tych zajęciach.Książkiprzed nami były otwarte na stole z czarnego granitu, z tym że Vee ukradkiem wsunęła pod swójpodręcznik egzemplarz „US Weekly".- Chodzi ci o chemię - poprawiła mama.- W szkole letniej.Niepewnie spojrzałam w jej oczy.- W życiu nie byłam w szkole letniej.Mama przytknęła dłoń do ust.Skóra jej pobladła.Jedyny dźwięk w pokoju stanowiło rytmicznetykanie zegara nad oknem.Odzyskałam mowę dopiero, gdy echo kolejnej godziny, którącichutko wydzwonił, rozbrzmiało mi w głowie dziesięć razy.- Jaki dzisiaj dzień i który miesiąc?Pognałam niejasnymi wspomnieniami z powrotem na cmentarz.Rozkładające się liście.Lekkichłód w powietrzu.Mężczyzna z latarką, który upierał się, że jest wrzesień.Słowem, które uparcie powtarzało mi się w myśli jak przeskakująca płyta, było: „nie".Nie, toniemożliwe.Nie, to się nie zdarzyło.Nie, nie mogłam ot, tak sobie, przegapić kilku miesięcy zżycia.Znów dałam nura w pamięć, starając się odszukać jakieś ogniwo pomiędzy tą chwilą asiedzeniem na biologii.Nie odkryłam jednak niczego.Brakowało mi choćby śladu wspomnień zlata.- Nie przejmuj się, skarbie - szepnęła mama.- Przywrócimy ci pamięć.Doktor Howlettpowiedział, że u większości pacjentów z upływem czasu wspomnienia wracają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates