[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adolfo Bioy CasaresWynalazek MarelaPrzełożył Andrzej NowakLa inveción de MorelData wydania oryginalnego -1953Data wydania polskiego - 1975Jorge Luis BorgesowiPrologStevenson około 1882 r.napisał, iż brytyjscy czytelnicy niezbyt cenią sobie perypetie bohaterów i sądzą, że budowa powieści bez fabuły lub z fabułą amorficzną, w stanie zaniku, dowodzi wielkiej zręczności.Jose Ortega y Gasset - La deshumanización del arte (Odczłowieczenie sztuki), 1925, usiłuje uzasadnić ową zanotowaną przez Stevensona postawę i stwierdza na s.96, że “dziś niezmiernie trudno przychodzi skonstruować ciąg przygód zdolny poruszyć naszą rozwiniętą wrażliwość”, a na s.97, że “taka konstrukcja jest w praktyce niemożliwa”.Na pozostałych stronach, na prawie wszystkich pozostałych stronach, opowiada się za powieścią “psychologiczną” i wyraża opinię, że przyjemność, jaką daje nam przygoda, nie istnieje albo że jest infantylna.Takie, bez wątpienia, powszechne mniemanie panuje w 1882, w 1825 i jeszcze w 1940 roku.Niektórzy pisarze (do których z satysfakcją zaliczam Bioy Casaresa) uważają za słuszne odrzucić ów pogląd.Przedstawię tu motywy tej opozycji.Pierwszym (nie pragnę tu uwypuklać ani też złagodzić faktu, iż wygląda to na paradoks) - jest wewnętrzna dyscyplina powieści przygodowej.Powieść charakterystyczna, “psychologiczna”, skłania się ku nieforemności.Rosjanie i ich uczniowie wykazali aż do granic ostatecznych, że wszystko jest możliwe: samobójstwa ze szczęścia, morderstwa z życzliwości, że istnieją ludzie, którzy tak bardzo się kochają, że muszą na zawsze się rozstać, donosiciele z zamiłowania lub z pokory.Owa całkowita wolność zrównuje się na koniec z całkowitym chaosem.Z drugiej strony - powieść “psychologiczna” chce być zarazem “realistyczną” - woli, abyśmy zapomnieli, że jest tworem sztuki słowa, i b«c duje z całej swej iluzorycznej precyzji (albo chwiejnej niejasności) - nowy kształt prawdopodobieństwa.Są strony, cale rozdziały u Prousta, których nie można przyjąć za fikcję, a które bezwiednie traktujemy jako żmudną i jałową codzienność.Inaczej powieść przygodowa - nie zamierza być transkrypcją rzeczywistości, jest artefaktem, którego wszystkie elementy są dobrze usprawiedliwione.Obawa, aby nie popaść w nazbyt prostą rozmaitość, wynikającą jedynie z następstwa zdarzeń, jak w Złotym ośle albo w Siedmiu podróżach Sindbada czy w Don Kichocie, stawia wobec jej akcji surowe wymogi.Przytoczyłem tu pewien motyw natury intelektualnej: są też inne o charakterze empirycznym.Wszyscy poszeptują smutnie, iż nasze stulecie niezdolne jest snuć interesujących wątków - a nikt nie ma odwagi stwierdzić, że jeśli posiada ono jakąś wyższość, to właśnie w wątkach.Stevenson jest gwałtowniejszy i bardziej namiętny, bardziej rozmaity, bardziej przejrzysty i może godniejszy naszej całkowitej przyjaźni niż Chesterton - ale wątki, którymi włada, są słabsze.De Quincey podczas nocy ogromnego przerażenia zgłębił samo serce labiryntów, ale nie przetworzył swoich wrażeń, unutterable and self repeating infinities *,[* niewyrażalnych i samopowtarzających się nieskończoności] w fabuły podobne jak u Kafki.Słusznie zauważa Ortega y Gasset, że “psychologia” Balzaka nas nie satysfakcjonuje - to samo można orzec o jego akcjach.Szekspira i Cervantesa cieszy wewnętrznie sprzeczny pomysł dziewczyny, która nie tracąc wdzięku może uchodzić za mężczyznę: dla nas ten motyw przestał działać.Sądzę, iż jestem wolny od wszelkich przesądów nowoczesności, od wszelkich iluzji, jakoby wczoraj dogłębnie różniło się od dziś albo miało się różnić od jutra, uważam jednak, iż żadna inna epoka nie posiada powieści o tak znakomitej fabule, jak The Turn of the Screw*,[*(Obrót śruby) - powieść grozy H.Jamesa,] jak Der Prozess, jak Le voyageur sur la terre *, [(Podróżnik po ziemi) - powieść J.Greena, której narrator jest obłąkany,] jak ta, którą stworzył w Buenos Aires Adolfo Bioy Casares.Powieści kryminalne - inny gatunek typowy dla tego stulecia, które nie potrafi wymyślać interesujących fabuł - opowiadają tajemnicze zdarzenia, następnie usprawiedliwione i wyjaśnione przez jakiś fakt zupełnie naturalny.Adolfo Bioy Casares na tych stronach szczęśliwie rozwiązuje problem jeszcze chyba trudniejszy.Rozwija odyseję cudowności, do której jedynym kluczem wydaje się halucynacja albo symbol, po czym całkowicie ją rozszyfrowuje przez jedno tylko założenie fantastyczne - ale nie nadnaturalne.Obawa, by przedwcześnie nie uchylić kurtyny, nie pozwala mi dokonać analizy tematu oraz odsłonić subtelnych i przemyślnych chwytów, którymi posłużył się autor.Wystarczy stwierdzić, iż Bioy odnawia tu koncept, który odrzucili św.Augustyn i Orygenes, który racjonalizował Auguste Blanqui i który z godną zapamiętania melodią wypowiedział Dante Gabriel Rosetti:Byłem tu kiedyś, Ale jak i kiedy - nie umiem powiedzieć.Poznaję trawę przed drzwiamiPrzejmujący i słodki zapach, Odgłosy westchnień i światła przy brzegu.Dzieła racjonalnej wyobraźni nie są częste, przeciwnie, bardzo rzadkie w języku hiszpańskim.Klasycy parali się alegorią, satyrycznymi deformacjami, a niekiedy rozbiciem materii słownej: z utworów współczesnych przypominam sobie jedynie opowiadanie Niezwykłe moce i inne, autorstwa Santiago Dabove, niesłusznie zapomniane.Wynalazek Morela (tytuł ów po synowsku zwraca się ku innemu wyspiarskiemu wynalazcy, ku Moreau) wnosi na nasz grunt i do naszego języka nowy gatunek literacki.Dyskutowałem z autorem o szczegółach akcji, czytałem niejeden raz tę powieść i nie wydaje mi się, abym był niedokładny czy przesadny, jeśli określą ją jako doskonałą.Jorge Luis BorgesDziś na tej wyspie nastąpił cud: lato pospieszyło się.Ustawiłem łóżko koło basenu kąpielowego i kąpałem się aż do późna.Nie sposób było zasnąć.Wystarczyły dwie lub trzy minuty na zewnątrz, by zamienić w pot wodę, która winna chronić mnie przed tym straszliwym upałem.O świcie obudził mnie patefon.Nie mogłem wrócić do muzeum i szukać rzeczy.Uciekłem po zboczach.Siedzę u stóp południowych stoków, pośród wodnych zielsk, nękany przez moskity, w morzu albo w brudnych strumieniach po pas, widząc, że pospieszyłem się głupio z tą ucieczką.Sądzę, że ci ludzie nie przyjechali, aby mnie szukać; chyba mnie nie widzieli.Ale mój los się przedłuża: jestem pozbawiony wszystkiego, wygnany w miejsce najbardziej jałowe, najmniej z całej wyspy zdatne do zamieszkania; na moczary raz na tydzień zalewane przez morze.Piszę to, aby pozostawić świadectwo tego nieprzyjaznego cudu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates