[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Saunière zamknął oczy, myśli mu wirowały, w sercu mieszał się strach i Ŝal.Tępe uderzenie iglicy pistoletu przetoczyło się echem przez korytarz.Kustosz otworzył oczy.MęŜczyzna spojrzał na swoją broń z niemal rozbawionym wyrazem twarzy.Sięgnął po kolejny nabój, ale potem jakby się nad czymśzastanowił i uśmiechnął się spokojnie, patrząc na brzuch Saunière’a.– Nie mam tu juŜ nic do roboty.Kustosz spojrzał w dół i zobaczył otwór po kuli w swojej białej lnianej koszuli.Otaczał go niewielki krąg krwi kilka centymetrów poniŜejmostka.Mój Ŝołądek.Okrutnym zrządzeniem losu kula ominęła serce.Jako weteran la guerre d’Algèrie kustosz widział juŜ cierpienie ludzi,którzy umierają powoli.Będzie to trwało jakieś piętnaście minut.Kwasy Ŝołądkowe przedostaną się do wnętrza klatki piersiowej, powolizŜerając ciało od środka.– Ból jest dobry, monsieur – powiedział męŜczyzna.I oddalił się.Jacques Saunière, teraz sam w wielkiej sali, raz jeszcze obrócił głowę w kierunku Ŝelaznej bramy.Był w pułapce, a krata nie podniesie sięjeszcze, co najmniej przez dwadzieścia minut.Zanim ktoś do niego dotrze, będzie martwy.Mimo to strach, który go teraz opanował, byłsilniejszy niŜ strach przed śmiercią.Muszę przekazać tajemnicę.Podniósł się z trudem, mając w oczach postaci trzech zamordowanych braci.Myślał o pokoleniach, które były przed nimi.O misji, którą impowierzono.Nieprzerwany łańcuch wiedzy.I nagle, mimo wszystkich środków ostroŜności.Mimo zabezpieczeń.Jacques Saunière został jedynym łącznikiem, samotnym straŜnikiemjednej z największych tajemnic w historii ludzkości.DrŜący, zdołał stanąć na nogach.Muszę znaleźć jakiś sposób.Był uwięziony we wnętrzu Wielkiej Galerii i wiedział, Ŝe na całym świecie jest tylko jedna, jedyna osoba, której moŜe przekazać kaganiecwiedzy.Spojrzał w górę i powiódł wzrokiem po ścianach swojego wspaniale wyposaŜonego więzienia.Kolekcja najsłynniejszych obrazówświata – postacie na obrazach uśmiechały się do niego jak starzy przyjaciele.Zaciskając powieki z bólu, zebrał wszystkie siły i myśli.Miał przed sobą dramatyczne zadanie, któremu musi poświęcić kaŜdą pozostałąsekundę Ŝycia.2ROZDZIAŁ 1Robert Langdon budził się powoli.W ciemności dzwonił telefon – dźwięk dzwonka był przytłumiony i obcy.Pomacał ręką w ciemności, szukając lampy przy łóŜku, i nacisnąłwłącznik.MruŜąc oczy, rozejrzał się dookoła i zobaczył, Ŝe jest w wypełnionej miękkimi pluszami renesansowej sypialni umeblowanej fotelamii kanapami w stylu Ludwika XVI, ściany zdobią ręcznie malowane freski, a pośrodku stoi gigantyczne mahoniowe łoŜe z czterema filarami.Gdzie ja jestem?Na Ŝakardowym szlafroku zwisającym z filara łóŜka były wyhaftowane słowa: HOTEL RITZ PARIS.Powoli mgła zaczęła opadać.Langdon podniósł słuchawkę.– Halo?– Monsieur Langdon? – odezwał się głos w słuchawce.– Mam nadzieję, Ŝe pana nie obudziłem.Skołowany Langdon spojrzał na budzik stojący przy łóŜku.Było wpół do pierwszej w nocy.Spał od godziny, ale czuł się tak, jakby rok leŜałw trumnie.– Tu recepcja, monsieur.Przepraszam, Ŝe o tej porze zawracam panu głowę, ale ma pan gościa.Twierdzi stanowczo, Ŝe sprawa jest bardzopilna.Langdonowi kręciło się w głowie i wciąŜ nie mógł się dobudzić.Jakiego gościa? Skupił teraz wzrok na pogniecionym druku leŜącym nanocnym stoliku.AMERYKAŃSKI UNIWERSYTET W PARYśUMA ZASZCZYT ZAPROSIĆ PAŃSTWA NASPOTKANIE Z ROBERTEM LANGDONEMPROFESOREM SYMBOLIKI RELIGIJNEJZ UNIWERSYTETU HARVARDALangdon jęknął.Ilustrowany slajdami wykład na temat symboliki pogańskiej ukrytej w kamieniach katedry w Chartres, który wygłosił tegowieczoru, chyba poruszył jakieś konserwatywne struny wśród słuchaczy.Pewnie jakiś naukowiec religioznawca poszedł za nim do hotelu, ateraz próbuje rzucić mu rękawicę.– Bardzo mi przykro – powiedział Langdon – ale jestem bardzo zmęczony i.– Mais, monsieur – mówił dalej recepcjonista z naciskiem, obniŜając głos do nerwowego szeptu.– Pański gość to ktoś bardzo waŜny.Langdon nie miał, co do tego wątpliwości.Jego ksiąŜki poświęcone obrazom o treści religijnej i symbolice kultu uczyniły z niego, bez jegoudziału, postać dobrze znaną w świecie sztuki, a w zeszłym roku jego obecność w mediach wzrosła stokrotnie, po tym jak zaangaŜował się wszeroko komentowany incydent w Watykanie.Od tej pory pod jego drzwiami stała niekończąca się kolejka waŜnych w swoim mniemaniuhistoryków i tak zwanych znawców sztuki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates