[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Ulubiony syn pani Dill ma zaszczyt przedstawić wam szeroką panoramę planety Prime w układzie Lariksa… O kurwa! – Uderzył po sensorach i na ekranach znowu pojawiły się rozmazane smugi nadprzestrzeni.Garvin zdążył jednak dojrzeć pojedynczy impuls wskazujący na obecność jakiejś jednostki.Po chwili, w osobnym kadrze, została pokazana dokładniej.Kształt był znajomy.Kilka sekund później pojawiły się kolejne dwa rozbłyski.Strzelano do nich.–No to wpadliśmy – wycedził Dill.– Alikhan, dawaj dwa przypadkowe skoki.Garvin włączył laryngofon.Załoga obsadziła już stanowiska bojowe.–Do wszystkich.Miejscowy patrolowiec czekał na nasze wyjście z nadprzestrzeni.–Mam wstępną identyfikację drania – powiedział Yoshitaro że stanowiska ogniowego.– To chyba jeden z tych upiornie szybkich patrolowców klasy Nana, które Redruth ukradł razem z naszym transportowcem.–Potwierdzam – odezwała się technik.– To klasa Nana.Zawył alarm.–Paskudztwo.Był dość szybki, żeby posłać za nami znacznik i też skoczyć – rzucił Dill.– Ale dobra.Trzymajcie się pędzli… Alikhan, daj mi punkt… albo nie, schowaj nas za którymś z księżyców piątej.Przyczaimy się tam i zastanowimy, co dalej.–Wychodzimy… No nie!–Mam odpalenie – powiedziała technik beznamiętnym głosem, tak jak ją wyszkolono.– Pocisk złapał namiar celu, dojdzie nas za jeden zero… Antyrakieta gotowa… odpalam.Na kursie… na kursie… trafiony! Pocisk zniszczony.–Skok! – rozkazał Dill i velv zadrżał, przeskakując kawałek próżni.Na ekranie znowu pojawiła się skryta częściowo za księżycem Prime.– Dobra.Piloci aksaiów, obsadzić maszyny.–Już siedzę – zaskrzypiało cicho z głośnika.– Tu Boursier.Węzły zwolnione, gotowa do startu.–Tvem też na miejscu – dodał drugi pilot dużo niższym głosem z obcym akcentem.– W gotowości.–Znowu nas podchodzą, tym razem dwa – oznajmił Dill.– Aksaie, startować.Przebiegł palcami po kontrolkach, zwalniając ostatnie magnetyczne łącza.Maszyny oderwały się od velva i zaraz ostro ruszyły w stronę wrogich jednostek.Jedna z nich odpaliła pocisk, który został zaraz zmylony przez układy zagłuszające velva.–Czasem dobrze jest pracować na tych samych częstotliwościach – zauważył Yoshitaro.Dill szarpnął velvem, zmieniając kurs, i oba aksaie ruszyły na jeden z patrolowców.Pierwszy zaatakował od czoła, drugi poprowadził pocisk z lekką "górką".Patrolowiec odpalił jedną antyrakietę, która poszła daleko w bok, i po chwili, dwukrotnie trafiony, zmienił się w kulę rozżarzonego gazu.Drugi patrolowiec zanurkował w nadprzestrzeń, gdy kierujący się na niego pocisk wybuchł niegroźnie za jego rufą.–Nie wiem, czy trafiłem – powiedział Tvem.–Nie trafiłeś – odezwała się Boursier.– Ale na pewno śmiertelnie go wystraszyłeś.–Alikhan, skaczemy tą samą drogą, którą przylecieliśmy.Jeden skok zwykły, potem jeden na ślepo i kładź nas na kurs powrotny.–Tak jest.–Mam jeszcze dwie jednostki na ekranie.–Stanowiska ogniowe, przygotować się.–Tak jest, sir.–Aksaie, wracać.–Ale szefie…–To rozkaz – warknął Dill.– Nie chcę, żebyście plątali się gdzieś po drodze, gdy odpalimy goddardy.Jeszcze któryś się pomyli i was załatwi.Ruszać się, bo zostawię was tym sępom!Oba aksaie posłusznie zawróciły i zbliżyły się do velva.Głuche stuki obwieściły, że maszyny zacumowały.–Wyrzutnie, macie ich?–Tak…–Cele uchwycone, Ben.–Odpalić jedynkę… odpalić dwójkę.Goddardy, długie na sześć metrów pociski przeznaczone do niszczenia cięższych jednostek przeciwnika, zwykle znajdowały się na wyposażeniu zhukovów, chociaż zaprojektowano je do walki w próżni kosmicznej.Velv otrzymał ich wyrzutnie podczas przeróbek już po przybyciu na Cumbre, a układy naprowadzania dostosowano do śledzenia celów na większych dystansach, poprawiając tym samym zasięg pocisków.–Naprowadzam… naprowadzam… naprowadzam… pudło!–Przygotować się do skoku – rozkazał Dill.–Chwilę – rzucił operator drugiego pocisku.– Już prawie…–Skok! – zawołał Dill i piąta planeta Lariksa, jej księżyce, pocisk i patrolowce zniknęły z ekranów.–Ech, Ben – jęknął technik.– A tak chciałem sobie namalować małą gwiazdkę na konsoli.–Odliczanie do drugiego skoku.Za siedemdziesiąt cztery sekundy…–Zajmij się tym – powiedział Dill do Alikhana, przesuwając się do stanowiska Garvina.– Chyba nam się nie powiodło.–Łagodnie mówiąc – zgodził się Jaansma.–Wiesz, co myślę?–To samo co ja.Tyle że ja jestem tego pewien – stwierdził Garvin.– Drań czekał na nas.–Sześćdziesiąt trzy sekundy do skoku.–Ktoś nas wystawił, Njangu – dodał Garvin.– Ktoś z Cumbre D.–No to wracamy do domu – powiedział Yoshitaro.– Będziemy im dłubać pod paznokciami tak długo, aż dowiemy się kto.3Jeden skok od układu Cumbre Yoshitaro wysłał Hedleyowi zakodowany przekaz "Do wyłącznej wiadomości".Zażądał w nim nastawienia wszystkich skanerów na śledzenie przekazów spoza układu.Miał nadzieję, że mu się poszczęści.I wyłowiono taki sygnał.Odbiorca powtórzył go na innej częstotliwości i udało się go zapisać, lecz niewiele z tego wynikło.Kryptolodzy nie zdołali złamać kodu.Zlokalizowano jednak pierwszy punkt retransmisji.Mieścił się na jednym z księżyców Cumbre J.–Nie znam się na wywiadzie elektronicznym – westchnął Yoshitaro.– Nie wiem, jak przypala się pięty komputerowi.–Nie szkodzi, i tak cię lubimy – pocieszył go Hedley.– Jesteś naszym najlepszym skrytobójcą, a to rzadsza specjalność.–Wielkie dzięki.Pożyczę więc może paru techników i kilku ludzi do osłony i zajrzymy tam w drodze powrotnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates