[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mówię mu też, że przez pięć długich miesięcy nie miałem odwagi skorzystać z nowo otwartej furtki.Ani razu.Zamiast tego wyjaśniam:– Nigdy wcześniej nie próbowałem poderwać dziewczyny w barze.Nie wiedziałbym, co powiedzieć.Drew się śmieje.– Poprzytakujesz trochę, a ja zajmę się resztą.– Wskazuje na mnie.– Masz godzinę.Przygotuj się.– Po tych słowach wychodzi z mojego pokoju.Dziewięćdziesiąt minut później zmierzamy do Central Bar – ulubionego miejsca spotkań studentów.Serwują tam dobre jedzenie.Jest też miejsce do tańca z DJ-em na piętrze i nie pobierają opłat za wstęp.Chociaż jest czas egzaminów, lokal pęka w szwach.– Co pijesz? – pyta Evans, kiedy przeciskamy się do baru.– Czystego Jim Beama.– Jeśli ma to być tylko jeden drink, niech będzie mocny.Zerkam na swoje odbicie w lustrze za barem.Nijaka, niebieska koszulka, zarost na twarzy, bo nie kłopotałem się goleniem, i czupryna blond włosów, które wymagają podcięcia.Są praktycznie odporne na żel, więc całą noc będę je odsuwał z czoła.Drew podaje mi szklankę i upija łyk ze swojej – wygląda jak whiskey z wodą.Przez kilka minut w milczeniu obserwujemy pomieszczenie.Chwilę później starszy brat szturcha mnie łokciem i ruchem głowy wskazuje dwie dziewczyny stojące w rogu, przy szafie grającej.Wyglądają, jakby były naturalnie piękne, choć zapewne potrzebowały dwóch godzin, by to osiągnąć.Jedna jest wysoka, ma długie, jasne włosy i jeszcze dłuższe nogi, odziane w znoszone jeansy.Ma na sobie wycięty top, który ujawnia czarny, koronkowy biustonosz oraz połyskujący w pępku kolczyk.Jej towarzyszka jest niższa, ma czarne, kręcone włosy, różową koszulkę i ciemne jeansy, ściśle opinające nogi.Drew podchodzi do nich niespiesznie, więc idę za nim.– Podoba mi się twoja koszulka – rzuca do blondynki, wskazując napis na materiale mówiący: KOBIETY Z BERNARD ROBIĄ TO DOBRZE.Dziewczyna mierzy go wzrokiem z góry na dół, po czym powoli na jej twarzy pojawia się zalotny uśmiech.– Dzięki.– Mam podobną w domu – wyznaje Drew.– Z tym, że moja mówi: CHŁOPAKIZ COLUMBII ROBIĄ TO CAŁĄ NOC.Laski chichoczą.Przełykam łyk burbona, podczas gdy brunetka mierzy mnie wzrokiem i najwyraźniej podoba jej się to, co widzi.– Jesteście z Columbii? – pyta.Drew przytakuje.– Tak.Kibicujemy Lwom.Nawet jeśli nie mam pojęcia, co u licha robię, próbuję postępować zgodnie z instrukcjami Drew i postanawiam zadać najbardziej banalne pytanie na świecie:– Na jakim kierunku żeście są?Czarna znów się śmieje.– „Żeście są”? Nie brzmisz, jakbyś był stąd.– Jestem z Missisipi.Zerka z uznaniem na mój biceps.– Jak ci się żyje w Nowym Jorku?Zastanawiam się przez sekundę… i już wiem.Z krzywym uśmieszkiem odpowiadam:– Teraz dużo lepiej.Drew niemal niezauważalnie kiwa głową z aprobatą.– Studiujemy sztukę – odpowiada blondynka.– Poważnie? Sztukę? – drwi Drew.– Najwyraźniej nie chcecie mieć prawdziwego wkładu w społeczeństwo.– Unosi szklankę.– Za ukończenie zupełnie nieprzydatnych studiów.Wiem, że brzmi jak megadupek, ale zaufajcie mi, to działa.– O mój Boże!– Palant! – Dziewczyny się śmieją, jak zawsze zresztą, jedząc mu prosto z zarozumiałej i sarkastycznej ręki.Biorę kolejny łyk burbona.– A konkretnie jaką sztuką się zajmujecie?– Ja maluję – odpowiada blondyna.– Szczególnie uwielbiam body painting.– Wodzi palcami po klacie Drew.– Byłoby z ciebie niesamowite płótno.– Ja rzeźbię – mówi jej koleżanka.– Rękami potrafię zrobić wszystko.Kończy trzymanego w ręku różowego drinka.Choć nie ma jeszcze dwudziestu jeden lat i dokumentu tożsamości, wskazuję na bar.– Chcesz coś do picia?Nim dziewczyna ma szansę odpowiedzieć, wcina się Drew:– A może wyjdziemy stąd? Poszlibyśmy do was? – Patrzy blondynie w oczy.– Mogłabyś mi pokazać swoje… dzieła.Założę się, że jesteś niezwykle utalentowana.Dziewczyny przystają na propozycję, więc kończę burbona i cała nasza czwórka kieruje się do drzwi.Okazuje się, że dziewczyny są współlokatorkami.Nie odzywam się, gdy przemierzamy trzy przecznice do ich mieszkania – pochłonięty dziwnie złym przeczuciem.To mieszanina nerwów i poczucia winy.Wyobrażam sobie uśmiechniętą i słodką twarz Jenny.Oczyma wyobraźni widzę, jak trzyma naszą córeczkę, siedząc w bujanym fotelu, który dostaliśmy od ciotki Sylvii, gdy urodziła się Presley.Zastanawiam się, czy to, co robię – co zamierzam zrobić –jest w porządku.Mijamy portiera, po czym wchodzimy na drugie piętro, a następnie do przestronnego salonu z beżowymi kanapami i lśniącą drewnianą podłogą wyłożoną orientalnym dywanem.Jest tu też duża kuchnia z dębowymi szafkami i granitowymi blatami, od salonu oddziela ją wyspa, przy której stoją trzy wysokie stołki.Ich mieszkanie jest o wiele ładniejsze, niż się spodziewałem po dwóch studentkach.– Rozgośćcie się – mówi z uśmiechem brunetka.– Odświeżymy się nieco.Kiedy znikają w korytarzu, Drew syczy do mnie:– Wyglądasz jak dziewica na studniówce.Co się dzieje?Ocieram spocone dłonie o spodnie.– Nie wiem, czy to dobry pomysł.– Nie widziałeś cycków tej brunetki? Przyjrzyj się uważniej, a przekonasz się, że te śliczności nigdy nie mogłyby być złym pomysłem.Zaciskam usta, wahając się, po czym wyrzucam z siebie:– Chodzi o to… że nigdy nie uprawiałem seksu z kimś innym niż Jenny.Drew pociera czoło.– O Jezu.– Wzdycha, opuszcza rękę i pyta: – Ale ona nie ma nic przeciwko temu, byś umawiał się z innymi? To znaczy, zgodziła się na to?Unoszę ręce i wyjaśniam:– No tak, ona to zasugerowała.Evans przytakuje.– Wydaje się być fajną dziewczyną.O co ci chodzi?Pocieram kark, starając się rozładować zgromadzone tam napięcie.– Chociaż o tym rozmawialiśmy… nie jestem pewien… nie wydaje mi się… Chcę byćwobec niej w porządku.W głosie Drew słychać irytację.– Podziwiam to, Shaw.Jesteś szczerym facetem.Lojalnym.Podoba mi się to.– Wskazuje na mnie.– Właśnie dlatego myślę, że jesteś winien sobie i swojej Jenny godziny sprośnego, mokrego seksu z tą laską [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates