[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielokrotnie ostrzegał swoich przełożonych, wysyłał do sztabu meldunki, w których uzasadniał, że wściekłe psy Kuomintangu są ciągle najpoważniejszym wrogiem chińskiej rewolucji.Ale generałowie byli zanadto pochłonięci uganianiem się za bandyckimi grupami działającymi na południu kraju.Zredukowali siły obrony wybrzeża i ogołocili je z ciężkiego sprzętu, pozbawiając jego żołnierzy możliwości skutecznego działania.A nacjonaliści z Tajwanu uważnie to obserwowali i tylko czekali na dogodną chwilę.Wreszcie te wściekłe psy zdecydowały się skoczyć chińskim obrońcom do gardła.– Poruczniku! – ryknął Kai przez ramię.– Macie wreszcie to połączenie z Okręgowym Dowództwem Obrony?!– Nie, towarzyszu pułkowniku.Chyba kable telefoniczne zostały przerwane.Jego adiutant, wysoki i chudy, zawsze śmiertelnie poważny młody oficer w polowym mundurze maskującym, stał w drugim końcu bunkra i z uwagą obserwował gorączkowe poczynania dwóch radiooperatorów usiłujących nawiązać łączność ze sztabem.– A co z radiem?!– Bardzo silne zakłócenia, towarzyszu pułkowniku.Wszystkie kanały są zablokowane.– Do diabła! Próbujcie dalej! Muszę złożyć meldunek!Mrucząc pod nosem przekleństwa, Kai ponownie wyjrzał przez szczelinę.Po chwili uniósł do oczu lornetkę noktowizyjną i z wolna powiódł nią wzdłuż odcinka bronionego przez jego pułk, próbując zyskać dokładniejsze rozeznanie w rozmiarach nadciągającej katastrofy.Atak nastąpił bez uprzedzenia.Nocną ciszę niespodziewanie rozdarł huk eksplozji, a odpalone chyba z samolotów rakiety doszczętnie zniszczyły podległą mu stację radarową oraz stanowiska obrony przeciwlotniczej.W ten sposób już po pierwszym nalocie droga dla wojsk desantowych niemalże stanęła otworem.A kiedy jego żołnierze zaczęli się wysypywać z baraków i zajmować wyznaczone pozycje wzdłuż plaży, z nieba runęła na nich lawina bomb odłamkowych i ładunków napalmu.Teraz zaś te nieliczne pododdziały, którym udało się znaleźć wątpliwe schronienie w przybrzeżnych umocnieniach i bunkrach, zostały zasypane rakietowymi pociskami zapalającymi.Ale w nocnym mroku musiały też działać i inne siły.W pewnym momencie ziemia silnie zadrżała.Wzdłuż plaży, tuż przed linią przyboju, w powietrze wystrzeliły fontanny wody – dokładnie tam, gdzie pod jej powierzchnią znajdowały się zapory przeciwdesantowe.Bez wątpienia w linii stalowo-betonowych umocnień przegradzających drogę barkom desantowym powstały szerokie wyłomy.Nie ulegało też wątpliwości, że ta saperska robota jest dziełem płetwonurków.Lada moment na plaży powinny więc wylądować oddziały desantowe.– Poruczniku! Uzyskaliście w końcu to połączenie?!– Nie, towarzyszu pułkowniku – odparł cicho adiutant.– Nadal nie można się skontaktować z dowództwem.– No to wyślijcie łącznika! Niech weźmie któryś ze sztabowych łazików, jeśli choć jeden ocalał.Trzeba jak najszybciej dostarczyć meldunek do Okręgowego Dowództwa Obrony.Niech łącznik przekaże, iż trwają przygotowania do wysadzenia desantu w sektorze dwunastym.Natychmiast potrzebujemy wsparcia! Sytuacja jest krytyczna!Adiutant bez słowa skinął głową.Pobiegł do wyjścia, w pośpiechu skreślił parę zdań, wyrwał kartkę z notatnika i wydał rozkazy dwóm wartownikom stojącym przy schodach.Żołnierze, chyląc się ku ziemi, wyskoczyli z bunkra i pognali przez plac apelowy koszar.Niespodziewanie umilkł przeciągły ryk ostrzału rakietowego i nastała cisza, nie mniej przerażająca niż wcześniejsze zmasowane bombardowanie.Kai skupił całą uwagę na tonącej w ciemnościach plaży.Po chwili dostrzegł niewyraźne kanciaste zarysy nadciągających barek desantowych.Flotylla zbliżających się do plaży amfibii przypominała gromadę rozwścieczonych wygłodniałych krokodyli.Zaterkotał pojedynczy karabin maszynowy, zapewne ustawiony w piwnicznym oknie któregoś z koszarowych budynków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates