[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możemy skłamać Eddie i Gavinowi, że gdzieś wyjeżdżamy, żeby nie przyszło im do głowy nas odwiedzić.Zaciągniemy story, zamkniemy drzwi, zaszyjemy się tu na całe trzy dni, dokładnie tu, w tym łóżku.I oczywiście pod prysznicem.- Brzmi przesamowicie - mówi.Lubi łączyć ze sobą słowa, żeby nadać im większą siłę wyrazu.Jestem pewny, że to słowo znaczy tyle, co przepięknie i niesamowicie.Uważam, że to słodkie.- Ale teraz musimy zająć się karą - wzdycha Lake.- Co zrobiliby twoi rodzice?Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co zrobiliby moi rodzice.Gdybym potrafiłto sobie wyobrazić, nie byłoby mi tak trudno znaleźć rozwiązania wszystkich problemów, które pojawiają się przy wychowaniu brata.- Wiem.Musimy napędzić im motylkowego stracha.- Jak?- Udawaj, że starasz się mnie uspokoić, jakbym naprawdę dostał szału ze złości.Niech na moment spocą się ze strachu.Śmieje się.- Jesteś paskudny.- Lake wstaje i podchodzi do drzwi.- Will, uspokój się! -wrzeszczy.Podchodzę do drzwi i walę w nie pięściami.- Nie mam zamiaru się uspokoić! Jestem wściekły!Lake skacze na łóżko i zasłania twarz poduszką, żeby stłumić śmiech.Po chwili gra dalej.- Nie, proszę cię! Nie rób tego! Nie możesz teraz do nich iść.Musisz się uspokoić! Will.Możesz ich pozabijać!Rzucam jej groźne spojrzenie.- Zabić ich? - szepczę.- Naprawdę?Śmieje się, kiedy wskakuję do niej na łóżko.- Lake, jesteś beznadziejną aktorką.- Will, nie, tylko nie pasem! - wrzeszczy dramatycznie.Zasłaniam jej dłonią usta.- Zamknij się - mówię ze śmiechem.Dajemy sobie kilka minut na ochłonięcie, po czym wychodzimy z sypialni i schodzimy na dół.Staram się ze wszystkich sił wyglądać groźnie.Chłopcy obserwują nas z niepokojem w oczach, kiedy siadamy naprzeciw nich przy barze.- Ja będę mówić.- Lake zwraca się do nich: - Will jest w tej chwili za bardzo zdenerwowany, żeby z wami rozmawiać.Patrzę na nich i nie odzywam się, starając się udawać gniew.Zastanawiam się, czy w taki sam sposób zachowują się prawdziwi rodzice.Czy na tym to polega? Na udawaniu, że się jest odpowiedzialnym dorosłym?- Przede wszystkim - zaczyna Lake idealnie fałszywym rodzicielskim tonem -chcielibyśmy pochwalić was za to, że stanęliście w obronie przyjaciółki.Ale poza tym zachowaliście się całkowicie nieodpowiednio.Powinniście byli najpierw z kimś o tym porozmawiać.Przemoc nigdy nie jest dobrą odpowiedzią na przemoc.Sam nie umiałbym tego powiedzieć lepiej, nawet gdybym naczytał się książek o wychowaniu.- Przez dwa tygodnie macie zakaz wychodzenia z domu.Nie myślcie, że wasze zawieszenie w szkole będzie zabawne.Każdy z was codziennie dostanie listę zadań do wykonania, także w sobotę i niedzielę.Trącam Lake lekko kolanem pod stołem, dając znak, że to było zgrabne posunięcie.- Czy któryś z was ma coś do powiedzenia?Kel unosi dłoń.- A co z moimi urodzinami w piątek?Lake spogląda na mnie.Wzruszam ramionami.- Zakaz wychodzenia nie musi obowiązywać w twoje urodziny, ale na końcu dodamy ci dodatkowy dzień kary.Są jeszcze jakieś pytania? - Żaden się nie odzywa.- Dobrze.Idź do swojego pokoju, Kel.Kiedy masz zakaz wychodzenia z domu, nie ma mowy o bawieniu się z Caulderem albo Kiersten.Caulder, to samo dotyczy ciebie.Idź do domu i do swojego pokoju.Chłopcy wstają od baru i idą do swoich pokojów.Kiedy Kel zniknął w korytarzu, a Caulder wyszedł frontowymi drzwiami, przybijamy sobie z Lake piątkę.- Dobrze zagrane.Prawie mnie przekonałaś.- Wyglądałeś, jakbyś był nieźle wkurzony! - Lake idzie do salonu poskładać pranie.- A jak twoje zajęcia?- W porządku - odpowiadam, nie wdając się w szczegóły dotyczące pierwszego seminarium.- Mam mnóstwo pracy do zrobienia i muszę się nią zająć od razu.Czy zjemy dzisiaj razem?Kręci głową.- Obiecałam Eddie, że urządzimy sobie babski wieczór.Gavin zaczął pracować w Getty’s.Ale jutro jestem do twojej dyspozycji.Całuję ją w czubek głowy.- Dobrze się bawcie.Przyślij mi SMS na dobranoc.Zdaje się, że znalazłaś już swoją komórkę, prawda?Potwierdza skinieniem i wyciąga ją z kieszeni, żeby mi pokazać.- Kocham cię - mówi.- Ja też cię kocham.Zamyka za mną drzwi, ale zaraz ogrania mnie poczucie, że wyszedłem odrobinę za wcześnie.Kiedy wchodzę z powrotem, patrzy w drugą stronę, zwijając ręcznik.Odwracam ją i biorę ręcznik z jej rąk.Obejmuję Lake i całuję jeszcze raz, ale tym razem dużo lepiej.- Kocham cię - powtarzam.Wzdycha i nachyla się.- Nie mogę się doczekać następnego weekendu, Will.Chciałabym przyśpieszyć czas, żeby to było już.Tylko ty i ja.Rozdział 4Wtorek, 10 styczniaGdybym był stolarzem, zrobiłbym ci okno do mojej duszy.Ale zostawiłbym je zamknięte,więc za każdym razem, gdy próbowałabyś przez nie zajrzeć.widziałabyś tylko swoje odbicie.Widziałabyś, że moja dusza jest odbiciem ciebie.Kiedy się obudziłem, okazało się, że Lake pojechała już na kampus.Kel głęboko śpi na kanapie.Pewnie go tu przysłała przed wyjściem.To dzień odbioru śmieci, więc zakładam buty i wychodzę, żeby zanieść pojemnik na skraj chodnika.Muszę zebrać prawie pół metra śniegu z pokrywy, zanim udaje mi się go poruszyć.Lake zapomniała0 swoim, więc podchodzę do jej domu i przeciągam pojemnik do krawężnika.- Cześć, Will.- Słyszę głos Sherry.Razem z Kiersten idą właśnie ulicą.- Dzień dobry - mówię.- Co się stało wczoraj z Kelem i Caulderem? Czy mają jakieś poważne kłopoty? -pyta Kiersten.- Są zawieszeni.Nie mogą wrócić do szkoły przed poniedziałkiem.- Zawieszeni? A za co? - pyta Sherry.Z jej tonu wnioskuję, że Kiersten nic nie powiedziała.Kiersten odwraca się do matki.- Pogrozili tym chłopakom, w sprawie których dzwoniono do ciebie ze szkoły.Napisali do nich list z pogróżkami.Nazwali ich „świńskimi ryjami” - oznajmia beznamiętnie.- Ach, jak to miło z ich strony - mówi Sherry.- Stanęli w twojej obronie.- Przed wejściem do swojego samochodu zwraca się do mnie.- Will, podziękuj im ode mnie.To naprawdę bardzo miłe, że bronili w ten sposób mojej małej dziewczynki.Śmieję się i kręcę głową, patrząc, jak odjeżdżają.Kiedy wchodzę do domu, Kel1 Caulder siedzą na kanapie i oglądają telewizję.- Dobry.- Chyba możemy przynajmniej oglądać telewizję? - pyta Caulder.Wzruszam ramionami.- Możecie robić, co chcecie, tylko nie wolno wam dzisiaj grozić nikomu śmiercią.- Prawdopodobnie powinienem być bardziej surowy, ale jest zbyt rano na takie poważne myśli.- Naprawdę zachowywali sie wobec niej okropnie, Will - odzywa się Kel.- Robią tak, odkąd się tu sprowadziła.Chociaż nie zrobiła im nic złego.Siadam na drugiej kanapie i ściągam buty.- Nie wszyscy ludzie są mili, Kel.Na świecie jest, niestety, mnóstwo okrutnych ludzi.Co oni właściwie jej zrobili?Caulder opowiada.- Jakiś tydzień po tym, jak się tutaj przeprowadziła, jeden z chłopaków z szóstej klasy poprosił ją, żeby była jego dziewczyną, ale mu odmówiła.To kawał łobuza.Powiedziała, że jest wegetarianką i nie może spotykać się z mięsożernymi głupkami.Naprawdę się wściekł, więc zaczął rozpowiadać o niej różne plotki.Mnóstwo dzieciaków się go boi, bo to palant, więc też są wobec niej niemiłe.- Nie mów „palant”, Caulder.Myślę, że obaj postąpiliście słusznie, stając w jej obronie.Lake i ja nie gniewamy się o to.Jesteśmy nawet trochę z was dumni.Chcielibyśmy tylko, żebyście posługiwali się głową, zanim podejmiecie w życiu jakąś decyzję.Przez dwa kolejne tygodnie z rzędu robiliście w szkole coś głupiego.Tym razem zostaliście z tego powodu zawieszeni.Wszyscy i tak mamy na co dzień dość kłopotów.Nie potrzebujemy dodatkowych zmartwień.- Przepraszam - mówi Kel.- Tak, przepraszam, Will - dodaje Caulder
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates