[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odpowiedział.- Zobaczysz.Tylko potrząsnął głową i nałożył hełm podany przez dworzanina.Znowu ukrył oblicze, a to przerażało jeszcze bardziej, bowiem w tej chwili przestał być człowiekiem.Zdawało się, że minęła tylko chwila, kiedy Graelam na ogromnym ogierze jechał na czele swoich, trzymając przed sobą na siodle Chandrę i obejmując ją ramieniem.Zatrzymał się, kiedy od murów zamkowych dzieliło ich już tylko dwadzieścia stóp.Zawołał ku blankom, skąd spoglądali wszyscy pozostali żołnierze jej ojca, a jego głos dobiegał do każdego zakątka Croyland:- Mam lady Chandrę! Opuście most albo poderżnę jej gardło! Jednocześnie poczuła ostrze noża przy swej nagiej szyi.- Nie zrobi tego! - zawołała.- Nie potrzebuje mnie martwej.Nie spuszczajcie mostu!Nóż przeciął jej skórę.Poczuła ostre ukłucie, ujrzała cieknące krople gorącej, gęstej krwi.Usłyszała dobiegające z murów głosy, ale nie było w nich ani cienia wahania.- To piękna posiadłość - zauważył Graelam, kiedy wjeżdżali na dziedziniec.Znajdowały się na nim konie, krowy i kury, co najmniej pół tuzina psów i kupa dzieciaków, w większości spokojnych, przypatrujących się wrogowi, który tak nagle pojawił się w ich świecie.Nawet kogut Croyland, zwany Królem Henrykiem, spoglądał na nich, wznosząc czub i strosząc pióra.Chandra patrzyła, jak ludzie Graelama spędzają żołnierzy Croyland i pod wodza Abarica prowadzą do lochów.W obszernej wielkiej sali Graelam rozglądał się po poczerniałym od dymu belkowaniu wysokiego sufitu, pachnącej świeżością trzcinie, zaścielającej podłogę, czysto wyszorowanym stołom, bogatym dywanom rozwieszonym na ścianach, aby powstrzymać sączącą się w nie morską wilgoć.Nie było tam więcej, jak kilkoro służby i z pół tuzina stojących ze zwieszonymi głowami dworzan, co widząc, rzekł:- Zatem tak się stanie.Tego wieczoru weźmiemy ślub, a udzieli go ojciec Tolbert, wasz kapłan.- Nie poślubię cię nigdy - powiedział Chandra.- Nie ma sposobu, byś mnie do tego zmusił.Popatrzył na nią przez chwilę, a potem skinął głową, jakby właśnie takiej oczekiwał odpowiedzi.- Powiedz mi, gdzie są lady Dorothy i John, dziedzic lorda Richarda? - zapytał.- Nie odnajdziesz ich - odpowiedziała.- Tak myślisz? - rzucił.Stała teraz swobodnie między dwoma jego sługami.- Znajdę ich, a wtedy zobaczymy, jak długo się będziesz upierać.Wiedziała, że nie znajdzie jej młodszego brata i matki, a on wyczytał tę pewność z jej oczu.Pochyliła głowę, a na jej wargach pojawił się gorzki uśmiech.Znajdowali się w małej, ukrytej pod spichrzem komnatce, tuż nad lochami.Na wyraźny rozkaz lorda Richarda mieli się tam chronić w razie niebezpieczeństwa i pozostawać tak długo, aż sam po nich się zjawi.Byli bezpieczni, ale jakim kosztem? Tego jeszcze nie wiedziała.Wiedziała jednak, że Graelam de Moreton nie zmusi jej do niczego, bez względu na to, co będzie musiała znieść.- Szukaj ich, Abaricu - zwrócił się de Moreton do swego zausznika - i sprowadź mi też księdza.Żaden zamek nie został wzięty tak łatwo, bez wysiłku, pomyślała, kiedy patrzyła na lorda Graelama zasiadającego u szczytu jednego z długich stołów, a służąca drżącymi rękoma podawała mu chleb z serem oraz puchar wybornego croylandzkiego ale.Stała w milczeniu między jego sługami.- Nie poślubię cię, panie, na nic to wszystko.Nie znajdziesz mego brata, by tym wymusić moją zgodę.Zaraz odjedziesz i tylko zobaczę twe plecy.- Nigdy nie myślałaś o zamążpójściu?- Nie.- To nader dziwne.- Wcale nie.Mój ojciec mnie potrzebuje.- Twój ojciec ma dziedzica, chłopca, który pewnego dnia zostanie mężczyzną, a ty nie będziesz nim nigdy, Chandro, bez względu na to, jak świetnie władasz bronią.Ty masz być żoną i matką walecznych synów.- Nie - powtórzyła.- Jest wiele rzeczy, o których nie wiesz, Chandro - rzekł, patrząc teraz na nią.- Wiele rzeczy, o których nie mówił ci twój ojciec.Spytaj waszego karła Crecy'ego.Opowie ci, jak przed dwoma laty starałem się o sojusz z lordem Richardem drogą małżeństwa.Najpierw mi odmówiono, gdyż ojciec twój twierdził, że jesteś zbyt młoda na zamążpójście, co uszanowałem, choć miałaś szesnaście lat i byłaś z pewnością wystarczająco dojrzała.Od tego czasu przysyłał mi Crecy'ego z pustymi, zwodzącymi mnie obietnicami.Zmęczyłem się wreszcie czekaniem, wszystkimi tymi kłamstwami, i przybyłem teraz zabrać to, co moje.Ojciec twój nie przybędzie po ciebie, a ja wezmę ślub z tobą w ten wieczór, w Wielkiej Sali Croyland, z rąk waszego księdza, ze wszystkimi należnymi ci honorami.Tej nocy pójdziesz ze mną do twej alkowy i twe dziewicze łoże stanie się naszym łożem małżeńskim.Z tego, co powiedział, zrozumiała tylko, że ojciec trzymał go od niej z daleka.Poczuła ciepło wlewające się w serce.Chciał, aby pozostała tutaj razem z nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates