[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Knox ma niezdrową, szarą cerę, która przywodzi na myśl sole na niestrawność; jest wysoki i chudy, ma ostre rysy twarzy i sprawia wrażenie, jakby zamierzał raz na zawsze rozprawić się z niegodziwcami – bardzo przydatna cecha u sędziego pokoju.Nagle czuję się tak pusta w środku, jakbym od tygodnia nic nie jadła.–Ach, pani Ross… Cóż za niespodziewana wizyta…Prawdę powiedziawszy, wygląda przede wszystkim na wielce zaniepokojonego moim widokiem.Może na wszystkich tak patrzy, ale odnoszę wrażenie, że wie o mnie więcej, niżbym sobie tego życzyła, i dlatego nie widzi we mnie odpowiedniego towarzystwa dla swoich córek.–Panie Knox… Obawiam się, że nie przynoszę dobrej wieści.Wydarzył się… okropny wypadek.Wyczuwając wielką sensację, po chwili pojawia się pani Knox; mówię im, co widziałam w chacie nad rzeką.Pani Knox zaciska palce na złotym krzyżyku, który ma na szyi.Jej mąż przyjmuje wiadomość ze spokojem, ale w pewnej chwili się odwraca, a kiedy znów na mnie patrzy, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zrobił to, by przybrać odpowiedni wyraz twarzy – poważny, surowy, oficjalny i tak dalej.Pani Knox siedzi obok mnie i gładzi moją dłoń, a ja staram się z całych sił, żeby nie wyrwać ręki.–I pomyśleć, że ostatni raz widziałam go wtedy w sklepie.Wyglądał tak…Kiwam potakująco głową, przypomniawszy sobie, jak nagle na jej widok wszyscy umilkliśmy, jakbyśmy coś zbroili.Powtórzywszy kilkakrotnie, jak bardzo mi współczuje, i udzieliwszy mi rady na skołatane nerwy, wychodzi pospiesznie, by w odpowiedni sposób (czyli bardziej szczegółowo, niż zrobiłaby to w obecności męża) poinformować o wszystkim dwie córki.Knox wysyła umyślnego do Fort Edgar, by Kompania przysłała tu swoich ludzi.Zostawia mnie, żebym mogła podziwiać widok, a po powrocie oznajmia, że wezwał Johna Scotta (który poza tym, że jest właścicielem sklepu i młyna zbożowego, ma również kilka magazynów i sporo ziemi), by razem z nim udał się do chaty i zabezpieczył ją przed „nieproszonymi gośćmi” do czasu przybycia przedstawicieli Kompanii.Właśnie takich słów użył i wyczuwam w nich pewną przyganę.Nie, żeby miał do mnie pretensje o to, że znalazłam zwłoki, ale na pewno żałuje, że żona zwykłego farmera skalała miejsce zbrodni, nim on zdołał popisać się swoimi ponadprzeciętnymi umiejętnościami.Ale wyczuwam w nim jeszcze coś poza dezaprobatą – podniecenie.Dostrzega szansę zabłyśnięcia w dramacie znacznie bardziej porywającym niż większość wydarzeń rozgrywających się na tym odludziu – przeprowadzi śledztwo.Podejrzewam, że zabiera ze sobą Scotta, by wyglądało to bardziej oficjalnie i by mieć świadka swego geniuszu.Poza tym Scott z uwagi na swój wiek i majątek doda splendoru jego osobie.Nie chodzi mu na pewno o jego inteligencję – Scott jest żywym dowodem na to, że ludzie bogaci niekoniecznie są lepsi albo mądrzejsi od nas.Jedziemy w górę rzeki dwukółką Knoxa.Jammet mieszkał niedaleko od nas, więc muszą mnie zabrać, a ponieważ najpierw dotarliśmy do chaty Francuza, proponuję, że pójdę z nimi.Knox marszczy brwi z ojcowską troską.–Musi być pani wyczerpana po dokonaniu takiego wstrząsającego odkrycia.Nalegam, by udała się pani do domu i odpoczęła.–I bez pani zobaczymy to, co pani widziała – dodaje Scott.I więcej, daje do zrozumienia.Odwracam się od Scotta – z niektórymi ludźmi nie ma sensu się sprzeczać – i spoglądam na surowy profil pana Knoxa.Uświadamiamsobie, że sędzia czuje się dotknięty tym, że moja kobieca natura dopuszcza myśl o ponownym obejrzeniu takich okropieństw.Czuję jednak, jak narasta we mnie niezgoda na jego arbitralne założenie, że on i tylko on wyciągnie właściwe wnioski.A może zwyczajnie nie lubię, jak mi się mówi, co mam robić.Oświadczam, że mogę im powiedzieć, czy coś się zmieniło, odkąd ostatni raz tu byłam, i muszą mi przyznać rację.W przeciwnym razie chyba musieliby mnie zaciągnąć siłą do mojego domu i zamknąć mnie w nim na klucz.Jesienna aura jest łagodna, ale kiedy Knox otwiera drzwi, czuć słaby zapach rozkładających się zwłok.Nie poczułam go poprzednio.Sędzia wchodzi do środka, oddychając przez usta, i przykłada palce do ręki Jammeta.Widzę, jak się waha, gdzie go dotknąć.Oświadcza, że trup jest już zimny.Mężczyźni mówią przyciszonymi głosami, niemal szeptem.Rozumiem ich – głośna rozmowa świadczyłaby o braku szacunku w obliczu śmierci.Scott wyciąga kajet i zapisuje w nim słowa Knoxa, opisującego ułożenie zwłok, temperaturę pieca, rozmieszczenie przedmiotów w izbie.Potem przez pewien czas Knox stoi bezczynnie, chociaż udaje, że całkowicie panuje nad sytuacją.Z zainteresowaniem się temu przyglądam.Na zakurzonej podłodze widać ślady butów, ale nigdzie nie ma żadnego przedmiotu, który by tu nie pasował, nie mówiąc już o broni.Jedyną wskazówką co do sprawcy zbrodni jest ta okropna rana na głowie Jammeta.To z pewnością jakiś wyjęty spod prawa Indianin, oświadcza Knox.Scott się z nim zgadza: żaden biały nie jest zdolny do takiego barbarzyńskiego czynu.Przypominam sobie spuchniętą, sinofioletową twarz jego żony zeszłej zimy.Kobieta utrzymywała, że się poślizgnęła na oblodzonej drodze, chociaż wszyscy znali prawdę.Mężczyźni udają się na górę, do drugiej izby.Zgaduję, gdzie są, na podstawie skrzypienia desek pod ich nogami i pyłu, który wylatuje szparami i jest widoczny pod światło.Opada na ciało Jammeta, pokrywa jego policzek niczym płatki śniegu.Drobinki spadają również na jego otwarte oczy.Nie mogę oderwać od tego wzroku.Mam ochotę podejść i zetrzeć je, ostro zwrócić uwagę mężczyznom, że zacierają ślady, ale nic nie robię.Nie mogę się zdobyć na to by dotknąć zmarłego.–Od wielu dni nikt nie wchodził na górę, warstwa kurzu była nienaruszona – oświadcza Knox, kiedy zeszli na dół i strzepują kurz ze spodni chusteczkami do nosa.Sędzia przyniósł z góry czyste prześcieradło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates