[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym czasie wielkiego zamętu i obaw, Berg’inyon dołączył do Jarlaxle’a oraz wiecznie nieuchwytnej grupy najemników Bregan D’aerthe.Jako że należał do najlepszych wojowników w całym mieście i posiadał więzi rodzinne z wciąż potężnym Domem Baenre, Berg’inyon został powitany z otwartymi ramionami i szybko awansował, osiągając status wysokiego porucznika.Nie był więc tutaj służąc Rai’gyemu i Kimmurielowi, lecz jako im równy, zabrany na swoistą misję treningową.Przyjrzał się człowiekowi, którego wskazał Kimmuriel, kształtnej kobiecie odzianej w suknię zwyczajnej ulicznej dziwki.Przeczytałeś jej myśli? – odsygnalizował Rai’gy, tkając palcami zawiły wzór, doskonale uzupełniający rozmaite miny i grymasy na przystojnej i kanciastej twarzy drowa.Szpieg Grabieżców – Kimmuriel bezszelestnie zapewnił swego towarzysza.Koordynatorka ich grupy.Wszyscy ją mijają, donosząc o swych znaleziskach.Berg’inyon przestąpił nerwowo z nogi na nogę, niepokojąc się doniesieniami dziwnego i dziwnie potężnego Kimmuriela.Miał nadzieję, że Kimmuriel nie czytał w tej chwili jego myśli, bowiem zastanawiał się, jak Jarlaxle mógł się w ogóle czuć bezpieczny, gdy tamten był w pobliżu.Wyglądało na to, że Kimmuriel mógł wejść do czyjegoś umysłu z równą łatwością, jak Berg’inyon przechodził przez otwarte drzwi.Zachichotał, lecz ukrył to w kaszlu, gdy doszedł do wniosku, że przebiegły Jarlaxle zapewne wyposażył te drzwi w pułapkę.Berg’inyon uznał, że musi poznać tę technikę, jeśli rzeczywiście istniała, by trzymać Kimmuriela z dala od siebie.Czy wiemy, gdzie mogą być inni? – spytały cicho dłonie Berg’inyona.Czy przedstawienie byłoby pełne, gdybyśmy nie wiedzieli? – dobiegły w odpowiedzi gesty Rai’gyego.Czarodziej uśmiechnął się szeroko i wkrótce wszystkie trzy mroczne elfy miały na twarzach przebiegłe, wygłodniałe miny.Kimmuriel zamknął oczy i uspokoił się, oddychając głęboko.Rai’gy wziął to za wskazówkę i z jednej z zawieszonych u pasa sakiewek wyciągnął rzęsę, zatopioną w odrobinie gumy arabskiej.Odwrócił się do Berg’inyona i zaczął machać palcami.Drow wojownik wzdrygnął się odruchowo – jak zrobiłaby większość zdrowych na umyśle osób, gdyby drowi czarodziej zaczął rzucać w ich kierunku czar.Pierwsze zaklęcie zostało rzucone i Berg’inyon, uczyniony niewidzialnym, zniknął z pola widzenia.Rai’gy zaraz zabrał się z powrotem do pracy, teraz rzucając czar przeznaczony do tego, by mentalnie uchwycić cel, utrzymać szpiega w miejscu.Kobieta wzdrygnęła się i przez sekundę wydawała się wahać, lecz otrząsnęła się i rozejrzała nerwowo, teraz wyraźnie mając się na baczności.Rai’gy warknął i znów zabrał się za czar.Niewidzialny Berg’inyon wpatrywał się w niego z niemal kpiącym uśmiechem – tak, bycie niewidzialnym niosło za sobą korzyści! Rai’gy ciągle poniżał ludzi, nazywając ich każdym drowim słowem oznaczającym łajno i padlinę.Z jednej strony, był wyraźnie zaskoczony, że kobieta oparła się czarowi wstrzymania – co było niełatwym zadaniem – lecz z drugiej, Berg’inyon zauważył, że pyszałkowaty czarodziej przygotował więcej niż jedno zaklęcie.W przypadku braku oporu jedno powinno wystarczyć.Tym razem kobieta przesunęła się o krok i stanęła w bezruchu.Idź! – zamachały palce Kimmuriela.W chwili, gdy gestykulował, moce jego umysłu otworzyły bramę pomiędzy trzema drowami a kobietą.Nagle była przy nich, choć wciąż znajdowała się na ulicy, lecz jedynie o kilka kroków.Berg’inyon skoczył i chwycił kobietę, wciągając ją mocno w pozawymiarową przestrzeń, a Kimmuriel zatrzasnął drzwi.Dla każdego, kto mógł obserwować z ulicy stało się to tak szybko, że wydawało się, jakby kobieta po prostu zniknęła.Psionik uniósł swą delikatną czarną dłoń do czoła ofiary, łącząc się z nią mentalnie.Wyczuwał tam przerażenie, bowiem choć jej ciało tkwiło w mocy Rai’gyego, umysł działał i wiedział, że stała przed mrocznymi elfami.Kimmuriel jedynie przez chwilę pławił się w tym przerażeniu, dogłębnie radując się spektaklem.Następnie przekazał jej psioniczną energię.Zbudował wokół niej pancerz z wchłaniającej energii kinetycznej, używając techniki, jaką doprowadził do perfekcji w walce Entreriego z Drizztem Do’Urdenem.Gdy skończył, skinął głową.Niemal natychmiast Berg’inyon znów stał się widoczny, bowiem jego wspaniały drowi miecz ciął w poprzek gardła kobiety i ten ofensywny cios rozproszył defensywną magię czaru niewidzialności Rai’gyego.Wojownik przeszedł w szybki taniec, tnąc i wykonując pchnięcia obydwoma mieczami, dźgając mocno, a nawet tnąc raz obydwoma klingami, opuszczając je ciężko na głowę kobiety.Nie polała się jednak żadna krew, ze strony kobiety nie dobiegły żadne jęki bólu, bowiem pancerz Kimmuriela wchłaniał każdy cios, łapiąc i trzymając straszliwą energię brutalnego tańca drowiego wojownika.Ciągnęło się to przez kilka minut, dopóki Rai’gy nie ostrzegł, że czar wstrzymania zbliżał się do końca.Berg’inyon wycofał się, a Kimmuriel znów zamknął oczy, gdy Rai’gy zaczął rzucać kolejny czar.Obydwaj widzowie, Kimmuriel i Berg’inyon, uśmiechnęli się paskudnie, gdy Rai’gy wyciągnął malutką kulkę guano nietoperza, wydzielającą siarko wy aromat, i wepchnął ją razem ze swoim palcem do ust kobiety, wyzwalając swój czar.Na podniebieniu kobiety pojawił się blask jaskrawego światła, znikając gdy kulka zsunęła się w dół przełyku.Chodnik znów znalazł się blisko, bowiem Kimmuriel otworzył drugi wymiarowy portal do tego samego miejsca na ulicy, i Rai’gy szorstko wypchnął kobietę z powrotem.Kimmuriel zamknął drzwi i z rozbawieniem zaczęli obserwować sytuację.Najpierw ustąpił czar wstrzymania i kobieta zachwiała się.Próbowała krzyczeć, lecz kaszlała chrapliwie przez oparzone gardło.Na jej twarzy pojawiła się dziwna mina, wyraz absolutnego przerażenia.Czuje energię zawartą w barierze kinetycznej – wyjaśnił Kimmuriel.Ja już jej nie trzy mam, jedynie jej własna wola zapobiega jej wyzwoleniu.Jak długo? – spytał zatroskany Rai’gy, lecz Kimmuriel jedynie się uśmiechnął i pokazał im, by obserwowali i dobrze się bawili.Kobieta zaczęła biec.Trzy drowy zauważyły innych ludzi poruszających się wokół niej.Niektórzy ostrożnie zbliżali się – zapewne inni szpiedzy – zaś pozostali wydawali się jedynie ostrożni.Jeszcze inni wyglądali na zaniepokojonych i próbowali trzymać się z dala od niej.Przez cały ten czas próbowała krzyczeć, lecz jedynie dławiła się przez poparzone gardło.Jej oczy powiększyły się, stały się tak przerażająco i satysfakcjonujące wielkie! Czuła w sobie straszliwą energię, błagającą o wyzwolenie, i nie miała pojęcia, jak mogłaby to zrobić.Nie była w stanie wstrzymywać bariery kinetycznej i jej początkowe rozpoznanie problemu przerodziło się z przerażenia w zakłopotanie.Nagle, tak nagle, ukazały się wszystkie ciosy Berg’inyona.Wszystkie cięcia i pchnięcia, wielki zamach i dźgnięcia w serce, rozerwały bezradną kobietę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates