[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bogowie zadecydowali jednak inaczej.Jako jedyni dopuszczeni do tajemnicy faraona, będą dzielnie walczyć, choć władza, jaką dysponują, jest raczej iluzoryczna.-To tutaj -rzekł mumifikator, wskazując puste miejsce obok grobu jakiegoś dawnego wezyra.-Jutro kamieniarze rozpoczną pracę.Pazer skinął głową.Pierwszym obowiązkiem osoby na jego stanowisku było przygotowanie dla siebie wiecznego domu, w którym będzie przebywać wraz z małżonką.Mumifikator oddalił się powolnym i zmęczonym krokiem.-Może nigdy nie spoczniemy na tym cmentarzu -powiedział ponuro Pazer.-Wrogowie Ramzesa jasno zadeklarowali chęć porzucenia tradycyjnych rytuałów.Oni chcą zniszczyć świat, nie człowieka.Stadło skierowało się ku wielkiemu dziedzińcowi przed piramidą schodkową.To tu podczas święta odrodzenia Ramzes powinien ukazać testament bogów, którego już nie miał.Pazer był przekonany, że zabójstwo jego mistrza wiąże się ze spiskiem.Identyfikacja mordercy naprowadziłaby go na ślad złodziei i może pozwoliłaby rozsunąć wnyki pułapki.Pozbawiony pomocy swego przyjaciela i duchowego brata, Sutiego, którego skazano na rok fortecy za małżeńską niewierność, wciąż rozmyślał o sposobie jego uwolnienia.Ale będąc sam panem sprawiedliwości, pod groźbą odwołania z funkcji nie mógł faworyzować kogoś bliskiego.Wielki dziedziniec Sakkary narzucał niezrównaną wielkość czasów piramid.Tutaj wcieliła się duchowa przygoda faraonów, tu północ połączyła się z południem, tworząc świetliste i potężne królestwo, którego dziedzicem był Ramzes.Pazer objął czule Neferet.W olśnieniu podziwiali surową budowlę, widoczną ze wszystkich miejsc nekropolii.Za plecami usłyszeli odgłos kroków.Odwrócili się.Zdążał ku nim silnie zbudowany mężczyzna średniego wzrostu o okrągłej twarzy.Miał czarne włosy i pulchne kończyny, szedł szybko i wydawał się zdenerwowany.Pazer i Neferet spojrzeli po sobie, nie dowierzając własnym oczom.To był on, Bel-Tran, ich zagorzały wróg i dusza spisku.Bel-Tran, naczelnik Podwójnego Białego Domu, minister ekonomii, obdarzony niezwykłą zdolnością do kalkulacji, niestrudzony pracownik, wystartował z samego dołu społecznej drabiny.Fabrykant papirusu, a potem główny skarbnik spichrzów udawał, że wspomaga Pazera, by kontrolować jego poczynania.Gdy wbrew wszelkim oczekiwaniom ten został wezyrem, Bel-Tran odrzucił maskę szczerego przyjaciela.Pazer pamiętał jego skrzywioną grymasem twarz i pogróżki: „Bogowie, świątynie, odwieczne mieszkania, rytuały.To wszystko jest śmieszne i przestarzałe.Nie masz cienia świadomości nowego świata, w który wkraczamy.Twój świat jest przeżarty, przegryzłem wszystkie jego podpory!”.Pazer uznał, że nie należy aresztować Bel-Trana.Najpierw musi zniszczyć utkaną przez niego pajęczynę, rozerwać sieć zależności i odnaleźć testament bogów.Bel-Tran chwalił się przecież, że zaraził gangreną cały kraj.-Nie zrozumieliśmy się -powiedział teraz słodkawym tonem.-Żałuję tych gwałtownych słów.Wybacz mi porywczość, Pazerze.Bardzo cię szanuję i podziwiam.Przemyślawszy rzecz, jestem przekonany, że porozumiemy się w zasadniczych sprawach.Egipt potrzebuje dobrego wezyra, a ty nim jesteś.-Co kryją te pochlebstwa?-Po co się szarpać, skoro porozumienie pozwoli uniknąć wielu nieprzyjemności? Sam dobrze wiesz, że Ramzes i jego rządy są skazane na zagładę.Ty i ja możemy jednak podążać za postępem.Nad wielkim dziedzińcem Sakkary wędrowny sokół kreślił koła po lazurowym zimowym niebie.-Twój żal to tylko hipokryzja -wtrąciła Neferet.-Nie licz na żadne porozumienie.W oczach Bel-Trana zabłysła złość.-To twoja ostatnia szansa, Pazerze.Albo się podporządkujesz, albo cię wyeliminuję.-Opuść natychmiast to miejsce.Jego światłość nie może ci służyć.Rozwścieczony minister ekonomii obrócił się na pięcie.Pazer i Neferet, ująwszy się za ręce, obserwowali sokoła, który odleciał na południe.ROZDZIAŁ 2.W sali sprawiedliwości wezyra, wielkiej kolumnowej przestrzeni o białych ścianach, zebrali się wszyscy dygnitarze królestwa Egiptu.W głębi znajdowała się estrada, na której zasiąść miał Pazer.Na jej stopniach leżało czterdzieści obszytych skórą kijów dowodzenia, symbolizujących stosowanie prawa.Około dziesięciu skrybów w perukach i krótkich spódniczkach -prawa ręka oparta na lewym ramieniu -pilnowało tych cennych przedmiotów.W pierwszym rzędzie, na złoconym tronie, zasiadła królowa matka, Tuja.Sześćdziesięcioletnia, szczupła, wyniosła, o przenikliwym wzroku, ubrana była w długą lnianą suknię ze złotą obszywką i wspaniałą perukę z ludzkich włosów, której długie warkocze sięgały połowy pleców.Obok niej Neferet, która ją wyleczyła z ciężkiej choroby oczu.Małżonka Pazera przywdziała oficjalne atrybuty swojej funkcji: skóra pantery na lnianej sukni, prążkowana peruka, kolia z kornaliny, bransolety z lapis-lazuli na nadgarstkach i kostkach.W prawej ręce dzierżyła swoją pieczęć, w lewej pulpit.Obie panie szanowały się nawzajem.Królowa matka walczyła skutecznie z wrogami Neferet i popierała jej awans na szczyty medycznej hierarchii.Za Neferet zasiadł szef policji, Nubijczyk Kem, bezwarunkowy sojusznik Pazera.Skazanemu niegdyś za nie popełnioną kradzież obcięto za karę nos i odtąd nosił malowaną drewnianą protezę.Zatrudniony jako policjant w Memfisie zaprzyjaźnił się z młodym i niedoświadczonym sędzią, wielbicielem sprawiedliwości, w którą on sam już nie wierzył.Po wielu perypetiach, na gorącą prośbę Pazera Nubijczyk zgodził się kierować obecnie siłami porządku.Dlatego nie bez dumy ściskał w dłoni emblemat swojej funkcji, wyrzeźbioną z kości słoniowej rękę sprawiedliwości, ozdobioną szeroko otwartym okiem, które dostrzegało zło, oraz głową lwa -odwołanie do czujności.U jego boku, na smyczy, stał policyjny pawian imieniem Zabójca.Wielką małpę o kolosalnej sile nagrodzono właśnie awansem za znaczne usługi dla państwa.Jej głównym zadaniem było i pilnowanie Pazera, którego życie parokrotnie już znalazło się w niebezpieczeństwie.W znacznej odległości od pawiana zasiadł dawny wezyr Bagej, dźwigający na przygarbionych plecach ciężar lat.Wysoki, surowy, blady, o podłużnej twarzy z wielkim nosem, słynął z nieugiętego charakteru i budził lęk, choć teraz korzystał ze spokojnej emerytury w małym domku w Memfisie, wspomagając radą młodego następcę.Za kolumną rozdawała wokół uśmiechy Silkis, małżonka Bel-Trana.Kobieta-dziecko, przejęta własną tuszą, skorzystała z postępów chirurgii estetycznej, by wciąż podobać się własnemu mężowi.Łakoma, łasa na słodycze, cierpiała na częste migreny, ale odkąd Bel-Tran wypowiedział wojnę wezyrowi, nie śmiała już odwoływać się do Neferet.Dyskretnie nasmarowała skronie pomadą na bazie jałowca, sosnowej żywicy i jagód lauru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates