[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby Gabe nie postawił się panu Reese'owi…Sheba zazgrzytała zębami, a z jej uszu sypnęły się iskry.Zniszczyłaby tego człowieka, razem z tą nieznośnie niewinną panienką.Nie żeby panu Reese'owi wiele brakowało do upadku, ale byłby to fantastyczny skandal.A teraz matematyk był wyjątkowo ostrożny.Bał się tych niebiańskobłękitnych oczu.Czuł się winny.A może zastanawiał się, czy nie iść do psychologa ze swoim problemem.Fuj!Gabe Christensen był winny Shebie trochę nieszczęścia.I zamierzała wyegzekwować to, co jej się należy.Spojrzała ze złością na Celeste, zastanawiając się, dlaczego dziewczyna nie ruszyła jeszcze w jego stronę.Ale ta wciąż wisiała na Robie, rozkoszując się bólem Pameli.Dość tej zabawy! Pora siać zamęt.Sheba szepnęła w jej umyśle, popychając ją w kierunku Gabe'a.Celeste uwolniła się od chłopaka i spojrzała na Gabe'a, który wciąż się rozglądał.Przez sekundę na niego patrzyła i nagle uciekła z powrotem w ramiona Roba.Dziwne.Te niebieskie jasne oczy były dla niej niemal równie odrażające, jak dla samej Sheby.Sheba znów naparła, ale Celeste – chyba po raz pierwszy – odepchnęła ją i przyssała się do chętnych ust Roba, by nie myśleć o tamtym.Osłupiała Sheba zaczęła szukać innego sposobu zniszczenia tego irytującego chłopaka, ale przerwało jej coś o wiele ważniejszego niż jeden dobry człowiek.Na brzegu parkietu Cooper Silverdale aż trząsł się z furii, patrząc na Melissę i Tysona.Jego partnerka tańczyła z głową na ramieniu Tysona, zupełnie nieświadoma uśmieszków samozadowolenia, które Tyson posyłał Cooperowi.Pora działać.Cooper zastanawiał się nad kolejnym kubkiem ponczu, by utopić swój ból; Sheba nie mogła pozwolić, żeby upił się do nieprzytomności, a niewiele mu już brakowało.Skupiła się na nim i Cooper nagle stwierdził tępo, że ten zielony syrop jest ohydny.Nie wmusi w siebie ani odrobiny więcej.Rzucił niedopity kubek na podłogę i odwrócił się, by spojrzeć na rywala.Ona uważa, że jestem żałosny, powiedział głos w jego głowie.Nie, w ogóle o mnie nie myśli.Ale mogę zrobić coś takiego, że nigdy mnie nie zapomni…Zamroczony alkoholem Cooper sięgnął do paska i pogładził lufę pistoletu pod marynarką.Sheba wstrzymała oddech.Iskry wytrysnęły z jej uszu.I nagle poczuła, że ktoś się w nią wpatruje.Do Gabe'a znów wróciło to nieznośne pragnienie – kogoś tonącego, krzyczącego o pomoc.To musiała być ta sama dziewczyna.Nigdy w życiu tak się nie czuł.Jego wzrok błądził desperacko po tańczących parach, ale wciąż jej nie widział.Zaczął obchodzić parkiet, wpatrując się w twarze ludzi stojących pod ścianami.Tu też jej nie było.Zobaczył Celeste z kolejnym chłopakiem, ale to go nie obchodziło.Wiedział, że jeśli dziewczyna nie poprosi go o odwiezienie do domu w ciągu kilku najbliższych chwil, to niewiele będzie mógł na to poradzić.Ktoś inny bardziej go potrzebował.Znów to poczuł, jakby ktoś ciągnął za smycz, i Gabe zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie wariuje.Może dziewczyna w płomienistej sukience była tylko wytworem jego wyobraźni.Może to gorączkowe błaganie było tylko obłąkanym złudzeniem.Ale w tej chwili znalazł to, czego szukał.Gdy wyjrzał zza potężnych pleców nadąsanego Heatha McKenziego, dostrzegł mały, ale jaskrawy błysk czerwieni.Była tam – schowana za sztuczną palmą – dziewczyna w płomienistej sukience i kolczykach błyszczących jak iskry.Jej ciemne oczy, głębokie jak czarna woda, w której tonęła w jego wyobraźni, spojrzały na niego.To ona wołała o pomoc.Nie musiał się zastanawiać, by ruszyć w jej stronę.Zresztą pewnie nie zdołałby się powstrzymać, choćby nawet chciał.Był pewien, że nigdy wcześniej nie widział tej dziewczyny; jej twarz była obca.Jej ciemne oczy w kształcie migdałów były spokojne, ale to w nich kumulował się jednocześnie krzyk pełny rozpaczy.To one go przyciągały.Nie mógł się im oprzeć, tak jak nie mógł nakazać swojemu sercu, żeby przestało bić.Ona go potrzebowała.Sheba patrzyła z niedowierzaniem, jak Gabe Christensen idzie prosto do niej.Zobaczyła w jego myślach swoją twarz i zrozumiała, że osobą, której szukał, była… ona.Pozwoliła sobie na to krótkie rozproszenie uwagi – wiedząc, że Cooper jest do jej dyspozycji, i że kilka minut zwłoki i tak go nie ocali.Co za ironia losu.Więc Gabe chciał, żeby Sheba go zniszczyła? Proszę bardzo, spełni jego życzenie.Jego cierpienie będzie tym słodsze, że sam je sobie wybrał.Wyprostowała się w swojej piekielnej sukni, która pieściła jej krągłości.Wiedziała, co czuje każdy samiec ludzkiego rodzaju, patrząc na jej strój.Ale ten denerwujący chłopak gapił się w jej oczy.Nikt nie powinien tego robić.Demony są niebezpieczne.Ludzie, którzy nie odwrócili w porę wzroku, mogli utknąć jak w pułapce.A wtedy byli skazani na tęsknotę za nią, na palące pożądanie…Tłumiąc uśmiech, Sheba spojrzała głęboko w jego oczy koloru nieba.Idiotycznie ludzkie.Gabe zatrzymał się kilka kroków od dziewczyny, na tyle blisko, żeby nie musieć przekrzykiwać głośnej muzyki.Wpatrywał się w nią intensywnie.Pewnie pomyśli, że jest niewychowany albo że mu odbiło.Ale ona odwzajemniała jego spojrzenie.Otworzył usta, żeby się przedstawić, ale nagle na opanowanej twarzy dziewczyny odmalował się szok.Szok? Czy przerażenie? Jej blade wargi rozchyliły się i usłyszał, że wymknął się z nich zduszony okrzyk.Jej wyprostowane, sztywne ciało nagle zmiękło i zaczęło osuwać się na podłogę.Gabe skoczył do niej i złapał ją w ramiona, zanim upadła.Pod Shebą ugięły się kolana, kiedy jej ogień zgasi.Wewnętrzny płomień zniknął, wyssany, zduszony jak ognik świecy w próżni.W sali nie było już tak zimno i nie czuła żadnego zapachu prócz potu, wody kolońskiej i stęchłego powietrza przepuszczonego przez klimatyzator.Nie czuła już cudownego smaku nieszczęścia, nad którym tak się napracowała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates