[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sandra Teehan na początku gimnazjum wymyśliła dla mnie przezabawne, jej zdaniem, przezwisko „Burka Rurka".Pierwszy dzień w nowej szkole jest wystarczająco stresujący, nawet jeśli nie wyczytają cię na apelu i nie zostaniesz wyśmiana przez całą klasę.Lucy, moja najlepsza przyjaciółka z podwórka, zaczęła naukę w gimnazjum w tym samym roku, ale była w innej klasie, z samymi geniuszami.Ja z kolei zostałam przydzielona do grupy Zupełnie Przeciętnych Dziewcząt, zaledwie jeden stopień wyżej od Opóźnionych w Rozwoju.Sandra dręczyła mnie przez kilka pierwszych miesięcy nauki.Sama uchodziła za „czaderską dziewczynę" - tytuł, który zazwyczaj przypada hałaśliwym dwunastolatkom.Miała grupkę psiapsiółek, które przyklaskiwały wszystkiemu, co mówiła, i większość czasu spędzały na strojeniu żartów ze mnie i mojego głupkowatego nazwiska.W tym czasie siedziałam w jednej ławce z superkujonką Fioną, która nieustannie łaziła za nauczycielami, usiłowała się z nimi za wszelką cenę zaprzyjaźnić i regularnie kablowała na swoje koleżanki z klasy.Tylko tego mi brakowało, żeby mieć na głowie donosicielkę.Za wszelką cenę pragnęłam należeć do „czaderskiego" gangu, ale tam mnie nie chciały.W tym czasie Lucy doskonale się bawiła ze swoimi koleżankami z klasy.Wszystkie mądre dziewczyny trzymały się razem, nawet podczas przerwy na lunch.Przykro mi to mówić, ale Lucy odstawiła niezłego Judasza Iskariotę.Kompletnie o mnie zapomniała.Ignorowała mnie podczas zajęć szkolnych, a potem jakby nigdy nic przychodziła w weekendy, żeby się ze mną pobawić.Czas upływał mi na byciu lekceważoną przez moją tak zwaną najlepszą przyjaciółkę, unikaniu Sandry i jej pacz-* Nieprzetłumaczalna gra słów - burkę, z ang.głupiec, idiota (przyp.tłum.).ki, a także Fiony z jej niezbyt dobrą reputacją.W związku z tym byłam, praktycznie rzecz biorąc, sama.Często chowałam się w toalecie i czytałam Maté kobietki*.Odczuwałam pokrewieństwo dusz z główną bohaterką, Jo.Ja również, tak jak ona, byłam outsiderką.Naprawdę litowałam się nad sobą.Nocami leżałam w łóżku, wymyślając co bardziej wyszukane tortury dla Sandry.Pragnęłam, żeby cierpiała, żeby wyła z bólu.Za wszelką cenę chciałam się jakoś wyzwolić od jej prześladowań, kiedy nagle przyszła mi do głowy genialna myśl - jeżeli będę się pilnie uczyła i zdam z dobrymi wynikami egzaminy w semestrze zimowym, przeniosą mnie do innej klasy.Sandra nie była najbystrzejszą istotą, jaką znałam, dlatego prawdopodobieństwo, że znajdzie się ze mną w jednej grupie, było bliskie zera.Leżąc w łóżku, uśmiechnęłam się od ucha do ucha.Musiałam tylko dobrze się uczyć.Przez następne pięć tygodni wkuwałam codziennie do późna w nocy.Moi rodzice dziwili się tą nagłą zmianą.Nie interesowało mnie już oglądanie telewizji i słuchanie muzyki.Zaraz po szkole biegłam na górę i nie wynurzałam się ze swojego pokoju aż do następnego dnia.Na grudniowych egzaminach po raz pierwszy w życiu znałam odpowiedzi na wszystkie pytania.Wyniki zdumiały nie tylko moich rodziców, ale i mnie.Zgodnie z przewidywaniami zostałam przesunięta do klasy zdolnych uczniów.Rodzice byli zachwyceni, ja również.Kiedy wróciłam do szkoły po przerwie świątecznej, czułam się jak nowa.Wypomniałam Lucy jej nielojalność, a ona obiecała, że będzie moją przyjaciółką zarówno poza szkołą, jak i w szkole, pod warunkiem że zacznę się zachowywać odrobinę normalniej i przestanę się chować w toalecie.- Wiem, że to wstrętne, Emmo, ale wszyscy uważają, że* Małe kobietki - powieść amerykańskiej pisarki Louisy May Alcott (1832-1888), pionierki literatury kobiecej w Stanach Zjednoczonych (przyp.red.).jesteś dziwaczką - powiedziała.- Jeżeli się będę z tobą zadawała, przy okazji i mnie się oberwie.Dlatego postaraj się zachowywać normalnie i zaprzyjaźnij się z ludźmi z twojej nowej klasy.Jess Curran jest naprawdę fajna, więc spróbuj się dostać do jej paczki.Brutalnie powiedziane, niemniej jednak była to świetna rada.Jess Curran rzeczywiście okazała się czaderska - miała nastroszoną fryzurę i chłopaka o imieniu Mark.Zaprzyjaźniłyśmy się od razu i to tak bardzo, że Lucy poczuła się zazdrosna i wykluczona z naszego towarzystwa.Poczekałam kilka tygodni, żeby się trochę pomęczyła, i ostatecznie zaprosiłam ją do siebie razem z Jess.Stałyśmy się Trzema Muszkieterkami.Kiedy Sandra usiłowała znów mnie prześladować, Jess powiedziała jej, że jest gruba i brzydka i że musi poważnie popracować nad swoją osobowością, bo inaczej zostanie starą panną, a jej dziurka zarośnie pajęczyną.Był to cios ostateczny, albowiem Sandra usłyszała to od dziewczyny, która miała narzeczonego.Nigdy więcej mnie nie zaczepiała.Nadal od czasu do czasu nad butelką wina (lub trzema) przypominam Lucy o jej szkolnej zdradzie, ona zaś miota się od łzawych przeprosin do oburzonej gadki, że powinnam wreszcie zapomnieć o sprawie, która wydarzyła się ponad dwadzieścia lat temu, zwłaszcza że ona - Lucy - przez cały ten czas robiła wszystko, żeby wynagrodzić mi tamto zachowanie, i była dla mnie najlepszą przyjaciółką na świecie.I to prawda.Otworzyłam list zaadresowany do pani Hamilton.Agencja adopcyjna dziękowała mi za zainteresowanie adopcją międzynarodową i powiadamiała, że moje podanie zostanie rozpatrzone zgodnie z obowiązującymi standardowymi procedurami.Do listu dołączone były dwie książeczki z informacjami - James będzie zadowolony - oraz formularz zgłoszeniowy.Oprócz tego powinniśmy wysłać pełne odpisy aktów urodzenia, metryki ślubu i wszelkich dokumentów dotyczących naszych poprzednich małżeństw.Formularz był zaopatrzony w trzy strony pełne wskazówek, jak należy go wypełniać.Przebiegłam je wzrokiem.Większość nas nie dotyczyła.Były tam dyrektywy dla par konkubenckich - wtedy tylko jedna z osób mogła składać wniosek o adopcję, oboje zaś musieliby być rezydentami w kraju przez minimum rok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates