[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wsparł się na przedramionach po obu stronach jej głowy, gdy Ellie uniosła nogi, chcąc otoczyć go nimi w pasie.- Właśnie tak - wyszeptał przy jej policzku.- Trzymaj mnie mocno.Zróbmy to razem.Uwielbiała kontrast pomiędzy odcieniami ich skóry – jego ciemno brązowej i szorstkiej oraz jej delikatniej i złotej.Rozluźniła nogi pozwalając im opaść na tyle nisko, aby mogła skrzyżować je pod jego tyłkiem.Następnie zsunęła w dół dłonie obejmując nimi pośladki, zaciskające się przy każdym mocnym pchnięciu.Czuła jak mięśnie kochanka napinają się pod jej palcami.Nacisk na jej ciało wzmógł się, ruchy kochanka stały się silniejsze i szybsze.Ich nierówne oddechy rozbrzmiewały w cichym pomieszczeniu.Ellie zamknęła oczy trzymając się go kurczowo jakby od tego zależało jej życie.Czuła się jak balon napompowany do nieprawdopodobnie ogromnego rozmiaru.Każdy jej mięsień był napięty do granic możliwości.Niedługo wybuchnie, a był to dopiero początek.- Jake!- Jestem tu kochanie - wyszeptał ochryple wprost do jej ucha.- Dojdź dla mnie Ellie.Jestem tak blisko.Jake zagłuszył jęk kobiet nakrywając jej usta swoimi w żarliwy pocałunku.Ciało kobiety drżało konwulsyjnie, Ellie uniosła biodra wychodząc mu na spotkanie.Pokój pochłonęła mgła.Ciemność przesłoniła jej pole widzenia.W pokoju dało się słyszeć jedynie odgłos uderzeń ciała o ciało.Nagle poczuła jak się rozpada.Po prostu eksplodowała niezdolna dłużej poskromić tej gorączki.Przepływające przez nią fale przyjemności dotarły do głębi jej jestestwa, sprawiając, że kobieta wystraszyła się, iż zemdleje od nadmiaru rozkoszy.Walczyła o każdy oddech, nie mogąc zmusić powietrza do wypełnienia jej płuc.Jake docisnął ją do siebie, oplatając mocno ramionami.Zamruczał do jej ucha i opadł na jej ciało, wciskając ją w łóżko.Przez dłuższą chwilę się nie ruszał, jego klatka piersiowa wyraźnie się unosiła, gdy głęboko oddychał.Podparł ciało na rękach i spojrzał w dół na Ellie.- Wszystko w porządku?Uśmiechnęła się, palcami przesuwając po rysach jego twarzy.– A jak myślisz?- Myślę, że prawie mnie zabiłaś, dziewczyno.Roześmiała się, zdziwił ją spokojny ton jej głosu.Jake położył się obok niej i wlepił oczy w sufit.- Nie zabezpieczyliśmy się, Ellie.Kobieta obróciła się na bok, chcąc go lepiej widzieć.– To nic.Biorę tabletki antykoncepcyjne.Jake rzucił na nią okiem.- Mimo to powinienem, choć wspomnieć o prezerwatywach.A nawet o tym nie pomyślałem, gdy znalazłem się pomiędzy twoimi nogami.Sprawiasz, że zachowuje się jak napalony nastolatek.Ellie uśmiechnęła się kładąc rękę na jego piersi.Jake szybko ułożył własną dłoń na jej i uniusłwszy ją złożył na niej.- Zaopiekuję się tobą Ellie.Przyrzekam.Przepełniło ją dziwne uczucie.– Wiem, że tak będzie, Jake.Na kilka sekund zapadła pomiędzy nimi cisza.Jake otoczył ją ramieniem i pociągnął w dół, tak, aby jej głowa opadła na zgięcie jego ramienia.- Dlaczego bierzesz tabletki? – zapytał.- Wiem, że nie byłaś z nikim po Ray`u.Powiedział to z taką pewnością… bez tego Jake nie byłby sobą.W końcu dobrze ją znał.Lepiej niż ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej.Dosyć dziwne, że nie wzdrygnęła się na wzmiankę o jej ex-mężu.Większość ludzi, która znała jej położenie, taktownie unikała wspominania o nim i jej małżeństwie.Lubiła, gdy Jake rozmawiał z nią tak bezpośrednio.Udowadniał tym, że nie traktował jej jak cienia człowieka - zrujnowanego, posiadającego blizny nie do uleczenia.- Zaczęłam je brać jeszcze jak ja i Ray byliśmy małżeństwem - powiedziała cicho.- Desperacko nie chciałam mieć dziecka.Ramię Jake zacisnęło się mocniej na jej tali, nagle odwrócił się tak, że prawie dotykali się nosami.- Ellie… tamtej nocy.Czy to był pierwszy raz, kiedy cię skrzywdził?Przełknęła ciężko, niepewna czy powinna powiedzieć prawdę.Jake uważnie się jej przyglądał, tak wiele uczuć malowało się w jego oczach, trudno było uporządkować odbite w nich, rozmaite emocje.- Nie - odpowiedziała w końcu.- Właśnie, dlatego ukradkiem zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne.Nigdy nie szłam z nim chętnie do łóżka i raczej umarłabym gdybym dorobiła się dziecka z tego małżeństwa.Jake zamknął oczy, jego twarz wykrzywił grymas bólu.- Jake przestań - wyszeptała - Nie myślmy o nim.Nie teraz.On jest ostatnią rzeczą, którą chcę pomiędzy nami, kiedy jestem z tobą w łóżku.- Nienawidzę siebie za to, że nie widziałem, jaki on jest - powiedział Jake posępnie.Ellie nachyliła się, aby go pocałować, chcąc efektywnie powstrzymać niewypowiedziane słowa.- Nie potępiam cię.To jego nienawidzę.Nie mogę ciebie obwiniać, jego tak.Jake włożył dłoń w jej włosy przesuwając nią po pojedynczych kosmykach.Potem ponownie przyciągnął kobietę do siebie.Pocałował ją delikatnie, kilkanaście razy z rzędu.Jednak za każdym razem dotykał innej części jej warg.Gdy w końcu się od niej odsunął jego oczy wyrażały czystą potrzebę.Wzrok Ellie ześlizgnął się w dół jego ciała, kobieta dojrzała połowicznie twardy członek powracający do życia.- Jake? - zapytała niepewnie, lekko pozbawiona tchu.- Tak kochanie?- Chcę cię dotknąć.Chcę.chcę się z tobą kochać.Mogę?Rozdział 6Całe powietrze opuściło płuca Jake przy jednym gwałtownym wydechu.– Jezus, Maria, Józefie Święty, kobieto! Co to za pytanie?Jej spuchnięte od pocałunku usta wykrzywiły się w nieśmiałym uśmiechu.- Proszę nie bądź złośliwy.Nie lubię błagać.Jej spojrzenie opadło na jego przyrodzenie, Jake poczuł podniecenie, wyobraziwszy sobie, co kobieta mogła mieć na myśli.- Dotknij mnie kochanie - powiedział ochryple - zanim zwariuje.Usiadła i mocno popchnęła mężczyznę, sprawiając, że ułożył się na plecach.Jake założył ręce za głowę, pozwalając jej robić swoje.Wyglądała jak wygłodniała kobieta gotująca się do skonsumowania swojego posiłku.Nie było nerwu w jego ciele, który nie drgałby jak ciało żaby na dopingu.Poskoczył, gdy Ellie pochyliła się i docisnęła usta do miejsca odległego o pięć centymetrów od kępki włosów otaczających jego penisa.Jej język zakreślił kreskę rozpościerającą się aż do samego pępka, każdy mięsień mężczyzny zadrżał w odpowiedzi.Jego fallus stał już w pełnej gotowości, błagał o jej dotyk.O jej usta.Boże, pragnął jej ust.Jej języka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates