[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Książę nie przeszkadzał mi w sprzątaniu, nawet kiedy przeszedłem od biurka do sofy, na której wcześniej spoczywał.Stukał stopą o ziemię i znów wyglądał przez okno.Mężczyzna, który pojawił się jako następny, był tak tłusty, że złote spodnie i kamizelka z trudem mieściły jego cielsko.Można było dostać mdłości od samego patrzenia na przelewające się fale złotej satyny.Rzadkie włosy splecione w warkocz na różowej czaszce miały nienaturalny odcień czerwieni i minęło już z pewnością dużo czasu, od kiedy ów osobnik galopował przez pustynię na grzbiecie wiernego rumaka.Co zadziwiające, ukłonił się z gracją szczupłego młodzieńca.–Wasza wysokość, niech wszystkie błogosławieństwa Athosa i jego braci spłyną na ciebie w tym wspaniałym dniu.Jakże mogę wykorzystać swe żałosne talenty w służbie mojego najszlachetniejszego pana? – Jego mowa też była tłusta.–Dziś wieczorem będziemy mieć szczególnych gości.Chcę, by wszyscy szlachetnie urodzeni członkowie rodu Mezzrah otrzymali osobiste wezwanie od mojego szambelana.Z jego własnych ust.Czerwona twarz wyrażała zaniepokojenie.– Z moich…–Z twoich własnych ust, Fendularze.Jak mniemam, tych szlachetnych panów jest dziewiętnastu.Masz ich przywitać z moim serdecznymi życzeniami, obietnicą łagodności we wszystkich sprawach, wyrazić mój szacunek, pragnienie, by się z nimi ułożyć, wysłuchać ich żalów, posłuchać słów rozsądku… Wykorzystaj wszystkie pochlebstwa, jakie tylko uznasz za stosowne.W tych sprawach jesteś mądrzejszy ode mnie.Kolejny ukłon.–Wasza wysokość jest zbyt hojny…–Powiesz im, że chcę przyjąć ich jak najszybciej i przedstawić ich przysłanemu przez cesarza wysłannikowi Khelidów, Korelyiemu.Mają znaleźć się w moich komnatach gościnnych nie później niż cztery godziny po najbliższym biciu zegara.–Cztery…–Twoje życie zależy od tego, Fendularze, czy wszyscy panowie będą obecni.I nie życzę sobie, by któryś z nich został przyprowadzony siłą.Muszą przyjść z własnej woli, niezależnie od wszelkiej… niepewności… co do moich łask.Rozumiesz mnie?–W rzeczy samej, panie.– Mężczyzna pobladł i właściwie zapadł się w swoich ubraniach niczym kawałek złotej blaszki umieszczony zbyt blisko paleniska.–Czym się tak troskasz, Fendularze? Rozumiesz tę północną szlachtę lepiej niż ktokolwiek w służbie cesarza.Znasz odpowiednie słowa, by ich tu ściągnąć.Grubas wyprostował przeciążony kręgosłup.–Zgodnie z rozkazem, wasza wysokość.Jestem zaszczycony zaufaniem.–Dobrze.A ponieważ ci panowie mogą czuć się niepewnie… słysząc jakieś rynsztokowe plotki, jakoby stracili moją łaskę… zatroszczysz się, by na powitanie oczekiwały ich odpowiednie prezenty.Piękne prezenty.Kiedy już przyjmiemy gości, zaskoczymy ich zaproszeniem do spożycia kolacji przy moim stole wraz z moim gościem, Khelidem.Wydasz odpowiednie rozkazy?–Oczywiście, wasza wysokość.– Im bardziej niemożliwe wydawały się zadania kolejnych godzin, tym mniej wypowiadał słów.–Ruszaj, Fendularze, i pospiesz się.–Wasza wysokość.– Kolejny ukłon, już nie tak zamaszysty, i szambelan zaczął się cofać w stronę drzwi.–Aha, jeszcze jedno – powiedział książę.–Tak, panie?–Nie musisz zapraszać Sierge, szwagra lorda Vanye.Sam przekażę mu zaproszenie.Fendular wyszedł z rozkazami, a jego miejsce szybko zajął wysoki, chudy wojownik Derzhich odziany w zielony mundur cesarza.Jego twarz miała kształt szufli – wąska u góry, ale z płaską, szeroką szczęką.Książę przyjął jego krótki, oficjalny ukłon.–Cenisz swoje stanowisko jako kapitana straży pałacowej i zaufanie, jakim cię darzę, prawda, Mikael?–Moje życie należy do was, wasza wysokość, od kiedy mieliście piętnaście lat i uratowaliście…–Wiele razy powtarzałeś, że nie będziesz wątpił w swój obowiązek ani nie zawiedziesz, niezależnie od tego, o co cię poproszę.Dla chwały cesarza i księcia.To nadal prawda?–Prędzej rzuciłbym się na swój miecz, niż was zawiódł, panie.–Wystarczy, że co do słowa wykonasz moje polecenia.Masz wziąć oddział dobrze uzbrojonych strażników i dokładnie cztery godziny po następnym biciu zegara aresztować mojego adiutanta, Sierge z rodu Mezzrah, w jego domu.Oskarżony jest o zdradę.Ma zostać zabrany bezpośrednio na rynek Capharny i tam powieszony.Bez dyskusji, bez ogłoszenia, bez ostrzeżeń dla rodziny.Bez jakiegokolwiek opóźnienia.Rozumiesz mnie?–Tak, panie.– Kapitanowi głos się nie załamał, choć nagle zbladł.– Zakładam, że mam o tym nie wspominać ani słowem, nawet w pałacu, aż wszystko zostanie wykonane.–Jak zwykle jesteś spostrzegawczy, Mikael.W chwili kiedy będziesz aresztować Sierge, dwaj z twoich najlepszych oficerów wystosują moje serdeczne zaproszenie dla naszegokhelidzkiego gościa, Korelyi, by był świadkiem bardzo ważnego wydarzenia.Zostanie odeskortowany na rynek, gdzie będę go oczekiwać.Chciałbym, by u mego boku był świadkiem egzekucji, następnie zaś przyjmę go na obiedzie.–Wszystko odbędzie się tak, jak sobie życzycie, panie.Czy mogę zasugerować podwojenie straży tego wieczoru? Ród Mezzrah ma spore siły i posiada co najmniej pięciu skrytobójców.–Nie.Żadnego podwajania straży.Nie boimy się szacownej rodziny, która tak długo i godnie służyła cesarzowi.Wyjaśnisz to tym w domu Sierge i wszystkim, którzy zapytają lub będą zainteresowani.Osądziłem, iż tylko ci dwaj mężczyźni, Vanye i Sierge, są winni zdrady.Nikt inny z rodziny.Nawet ich żony i dzieci nie poniosą żadnych konsekwencji tych zbrodni.–Tak, wasza wysokość.Za cztery godziny.–Idź z łaską bogów, Mikael.–Jesteście kapłanem Athosa, panie, i jego mądrość kieruje waszymi czynami.Kiedy mężczyzna ukłonił się i wyszedł z komnaty, ja zacząłem naprawdę żałować, że nie wierzę wystarczająco mocno w żadnego boga – czy to w słonecznego boga Derzhich, czy w inne bóstwo – by myśleć, że on lub ona interesuje się poczynaniami Aleksandra.Książę był albo nieprawdopodobnie błyskotliwym strategiem, albo najbardziej zwariowanym głupcem, jaki kiedykolwiek nosił koronę.Podejrzewałem to drugie.Podejrzewałem, że zaczyna wojnę o brzydką twarz i niewolnika wartego dwadzieścia zenarów.Kiedy tylko kapitan straży wyszedł, pospiesznie wróciłem do sprzątania, przerwanego przez niezwykłe wydarzenia, jakich byłem świadkiem.–Jak się nazywasz, niewolniku?Miałem nadzieję, że nie będzie go to obchodziło.Powinienem wiedzieć, że nie wolno mi na nic mieć nadziei.Był to ostateczny wyraz podporządkowania – zmuszenie do oddania czegoś najbardziej osobistego, najbardziej intymnego osobie, która nie miała do tego prawa, nie łączyły ją z tobą więzy przyjaźni, pokrewieństwa czy gościnności, osobie, która nie miała pojęcia o mocy imion i niebezpiecznej bramie do wnętrza duszy, jaką otwierały.–Seyonne, panie.Żadne pogwałcenie ciała i duszy nie było tak gorzkie, poza rytuałami, dzięki którym pozbawiali nas, Ezzarian, mocy.–Jesteś szczęściarzem, Seyonne.Zatrzymałem się z rękami pełnymi potrzaskanej porcelany i piór [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates