[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A wtedy byłbyś bezbronny.Ryn poczuł, że ogarnia go znane uczucie zawodu, które zawsze wywoływała próba rozmowy z Elojami.Łatwiej już było rozmawiać z programami, chociaż wiedział, że pozorne człowieczeństwo programów i ich projekcji było całkowicie sztuczne.Uczucie bolesnego zawodu wzmagała świadomość, że Eloje, chociaż dzieliła je od Ryna ogromna przepaść emocjonalna, którą same stworzyły, były nadal istotami ludzkimi.- Jestem samotny! - krzyknął do dwóch Elojów.Spojrzały na niego w swój denerwujący, uprzejmy sposób.Pel powiedział:- Masz swoich holograficznych znajomych, filmy, książki.- Dość mam rozmawiania z elektronicznymi fantomami, przedstawiającymi ludzi, którzy nigdy nawet nie istnieli.Przeczytałem naście razy każdą książkę w bibliotece, a każdy film znam na pamięć.Znam nawet każdą kwestię z tych starych dwuwymiarowych obrazów.Jeden z naukowców, którzy na początku mieszkali w stacji, musiał się bardzo interesować kinem dwudziestego i wczesnego dwudziestego pierwszego wieku, gdyż zabrał tutaj ze sobą wiele taśm z filmami z tego okresu.Rynowi bardzo się podobało wiele z nich, a jego ulubionym były „Przygody Robin Hooda” z I938 roku.Zamieniłby jednak nawet to na możność wydostania się stąd na szeroki świat.- Ja naprawdę zwariuję, jeśli jeszcze jakiś czas pozostanę zamknięty tutaj, w wodach Arktyki.Ale oba Eloje nie słuchały go już.Siedziały wspierając się o siebie głowami, ich oczy były otwarte, ale niewidzące - wprawiły się znowu w stan przypominający nirwanę.Ryn zaklął, zerwał się i wypadł z wściekłością z pomieszczenia.Gdyby były tu drzwi, trzasnąłby nimi.Wsiadł do windy i zjechał na najniższy poziom stacji.Przypominający pająka mechanizm uciekł na bok, gdy Ryn wychodził z windy.Poszedł korytarzem, prowadzącym do doku, w którym znajdowała się Maskotka.Maskotka była zbudowana z matowego szarego metalu.Kształtem przypominała wydłużoną łzę.Ryn podszedł do włazu, znajdującego się w połowie długości Maskotki, i wydał komendę, po której właz stanął otworem.Ryn doczołgał się do drzwi, prowadzących do pomieszczenia kontrolnego.Kiedy wsiadł, ogarnęło go znajome poczucie bezpieczeństwa, jakie musi odczuwać embrion w łonie matki, a którego on nigdy nie zaznał.Ryn wydał odpowiednie rozkazy i woda zaczęła zalewać dok.Poczuł, że Maskotka wypływa z pochylni.Kiedy ciśnienie w doku wyrównało się z ciśnieniem na zewnątrz, otwarły się włazy wewnętrzny i zewnętrzny.Maskotka ruszyła z miejsca, mijając najpierw komorę ciśnieniową, a potem zewnętrzną ścianę stacji.Woda powyżej była zupełnie czarna.Ryn spojrzał na ekran akustyczny, szukając stwora, który przedtem atakował kadłub.Ekran przełożył na obraz sygnały dostarczane przez akustyczne skanery.W pobliżu znajdowało się wiele morskich stworów, ale nie było widać niczego na tyle dużego, żeby mogło stanowić źródło takiego hałasu.- Ukazuj wszystko, co znajduje się w pobliżu stacji.Powoli - powiedział Ryn.- Dobrze, Ryn - odpowiedział program Maskotki.Miał kobiecy głos, miękki i kuszący, ale zaprogramowany w ten sposób, żeby działał na Ryna uspokajająco.Podczas gdy Maskotka płynęła dookoła szerokiej, sferycznej masy, jaką stanowiła stacja badawcza, Ryn spoglądał uważnie to na ekran akustyczny, to na ekrany optyczne.Pomimo silnych świateł umieszczonych na kadłubie, ekrany optyczne ukazywały niewiele; snopy światła sięgały zaledwie czterdzieści stóp w każdym kierunku.Ryn zaczął już myśleć, że obiekt jego poszukiwań odpłynął z najbliższej okolicy, gdy ekran akustyczny ukazał szybko zbliżający się ciemny kształt.Nagle Ryn poczuł gwałtowny wstrząs.Jakieś ciężkie cielsko zderzyło się z Maskotką.Ryn podskoczył w fotelu.Przed upadkiem powstrzymały go tylko pasy bezpieczeństwa.Roześmiał się.- Przejmuję sterowanie - powiedział Maskotce.Wziął z konsolety mały plastykowy korek.- Nie radzę - odpowiedziała Maskotka.Ryn zignorował to ostrzeżenie i wetknął korek w otwór znajdujący się tuż za jego prawym uchem.Dzięki temu przejął całkowitą kontrolę nad statkiem.W tym momencie eksplodowała sieć sensorów we wnętrzu Maskotki i teraz on stał się Maskotką.Czuł zaciskające się na jego kadłubie macki bestii.Nie sprawiało mu to bólu.Sensory Maskotki nie były na tyle wrażliwe, żeby przekazać coś więcej niż uczucie nacisku dwóch długich macek kałamarnicy oraz szorstkości wąsów, które pokrywały ich wewnętrzną stronę.Kałamarnica była ogromna, większa niż Maskotka.Jedna z kamer Ryna była skierowana prosto w ogromne oko stwora, którego średnica miała więcej niż trzy stopy.Wywoływała uczucie lodowatego przerażenia.To tak, jakby wpatrywać się w oko wściekłego boga.Ryn otrząsnął się z paraliżującego strachu i pozwolił się opanować nienawiści do tych stworów.Kiedy macka kałamarnicy oplotła kadłub Maskotki, skierował jeden z rozpylaczy wodnych na jej ogromne, ale miękkie ciało.Podniósł temperaturę wody do stu dziewięćdziesięciu stopni.Kałamamica natychmiast zwolniła uścisk i zaczęła uciekać, zostawiając za sobą chmurę farby.Ryn podążył za nią.Rosnąca chmura nie mogła ukryć przerażonej kałamarnicy przed akustycznym skanerem.Ryn umieścił mały pocisk w jednej z podwodnych wyrzutni.Nastąpił wybuch gazu.Pocisk został wypchnięty na zewnątrz.Ryn poczekał, aż dotrze do skóry ogromnej kałamarnicy, i wtedy dał sygnał wybuchu.Kałamarnica eksplodowała.Akustyczny skaner pokazał fragmenty jej ciała i macek wyrzucanych poza obręb ciemnej chmury.Macki drgały konwulsyjnie.Ryn, którego ten widok przyprawił o mdłości, usunął zatyczkę ze swojej szyi.Teraz znowu znajdował się wewnątrz wygodnego łona, jakie stanowiło pomieszczenie kontrolne.- Podnieś nas na powierzchnię - rozkazał Maskotce.Statek posłusznie zaczął się wznosić, dopóki nie znalazł się pięćdziesiąt metrów poniżej nieregularnego spodu góry lodowej.Teraz przez kilka mil mknął poziomo, do pierwszego skrawka otwartego morza.Wreszcie Maskotka się wynurzyła, rozbryzgując strumienie wody.Natychmiast zaczął działać elektromagnetyczny napęd powietrzny.Z głośnym buczeniem Maskotka wzniosła się na wysokość tysiąca stóp.- Dokąd? - zapytała Ryna.- Prosto przed siebie - odpowiedział, wskazując na odległą linię horyzontu.- Cała naprzód.Kiedy Maskotka ruszała, Ryn odczuł lekkie pchnięcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates