[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podówczas żadna jeszcze ludzka postaćSamotnej wyspy nie rozpromieniłaPrócz dziecka, które wylęgło się tutaj,Płód czarownicy, piegowate szczenię.ARIELSyn jej, Kaliban.PROSPEROOn sam, ciasna głowo,Syn jej, Kaliban, dzisiaj mój niewolnik.Wiesz, w jak okrutnej znalazłem cię doli,Jęki twe litość budziły w niedźwiedziachI wilki wyły na krzyk twej boleści.Były to męki potępieńca godne;Wybawić z nich cię nie mogła Sykoraks.Lecz gdy przybyłem, kiedym cię usłyszał,Rozdarłem sosnę, wróciłem ci wolnośćPrzez moją sztukę.ARIELDziękuję ci, panie.PROSPEROJeśli raz jeszcze szemrać się odważysz,W dębu sękate wbiję cię wnętrzności,Żebyś w nich znowu przeżył zim dwanaście.ARIELPrzebacz mi; chętnie na twoje rozkazyWypełnię służbę posłusznego ducha.PROSPEROZrób to, a wolność za dwa dni ci wrócę.ARIELCo więc mam robić? Powiedz, co mam robić?PROSPEROIdź, nimfy morskiej weź na siebie postać,Bądź niewidzialny dla każdej źrenicy,Prócz mej i twojej.Idź, przybierz tę postaćI wracaj do mnie; idź, a spiesz się tylko!(Ariel wychodzi)Obudź się, droga! Obudź! Dosyć spałaś.Obudź się, droga!MIRANDADziwy twej powieściSen ciężki na me sprowadziły oczy.PROSPEROObudź się teraz, a pójdziemy razemDo Kalibana, co na słowa naszeNigdy nam wdzięcznej nie dał odpowiedzi.MIRANDANie mogę patrzeć na niego bez grozy.PROSPEROAle potrzebna dla nas jego służba.On ogień pali, on przynosi drzewo,Pełni rozkazy.Hej tam! Kalibanie!Hej, niewolniku!KALIBAN(za sceną)Nie brak w domu drzewa.PROSPEROWyjdź tu, powtarzam; jest inna robota.Wyjdź, ciężki żółwiu! Wyjdź mi tu natychmiast!(wchodzi Ariel w postaci nimfy wodnej)Piękne zjawisko! Lotny Arielu,Słuchaj, coć powiem (mówi mu do ucha).ARIELStanie się, jak pragniesz.Wychodzi.PROSPEROTy niewolniku, przez samego diabłaNa twej złej maci poczęty, wyjdź prędzej!KALIBANWchodząc.Rosa trująca jak ta, co ją matkaZ gnijących bagien kruczym miotła piórem,Niech spadnie na was! Złe wiatry wrzodamiNiech was owieją!PROSPERONa słów tych zapłatęTej nocy pewnych spodziewaj się kurczów,Tej nocy kolka oddech ci zatrzymaI jeże całą noc pracować będą,A od ich kolców tak będziesz pokłuty,Jak dzienie plastru, a każde ukłucieSroższe od pszczoły, co je ulepiła.KALIBANJeść przecie muszę.Wyspa ta jest mojąPo mojej matce; ty mi ją wydarłeś.Kiedyś tu przybył, jak żeś mi pochlebiał,Szanował, dawał wodę z jagodami,Ty mnie uczyłeś, jak trzeba nazywaćI wielkie światło, i małe światełko,Które się palą we dnie lub śród nocy.A jam cię kochał; ja ci pokazałemŹródła wód świeżych, bagna, grunt jałowy,Grunt urodzajny; niech przepadnę za to!Czary mej matki, żaby, nietoperze,Wszelkie robactwo niechaj was obsiądzie!Jestem jedynym waszym niewolnikiem,Ja, co przód byłem własnym moim królem.Na chlew tę twardą daliście mi skałę,A resztę wyspy na własność zabrali.PROSPERONikczemny kłamco, podły niewolniku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates