[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście, sam uważał ją za rzeczywistą, ale nie miał pojęcia, co się dzieje w prawdziwym świecie.Nigdy nie widział, jak wskutek jego rozkazów giną ludzie.Groszek widział to – i to nie była gra.Usłyszał, jak zbliżają się jego żołnierze.Wiedział, nie patrząc, że są już blisko, gdyż nawet tutaj, na teoretycznie bezpiecznym terenie – w bazie wypadowej na górach Mindanao na Filipinach – poruszali się jak najciszej.Wiedział też, że usłyszał ich wcześniej, niż się spodziewali, gdyż zawsze miał nadzwyczajnie czułe zmysły.Nie fizyczne organy zmysłów – uszy były całkiem zwyczajne – ale mózg wychwytujący nawet najdrobniejsze zmiany tła dźwiękowego.Dlatego uniósł rękę na powitanie żołnierzy, którzy dopiero wynurzali się z lasu za jego plecami.Usłyszał zmianę w ich oddechach: westchnienia, niemal bezgłośne śmieszki; zauważyli, że znowu ich przyłapał.Jakby w dorosłej wersji zabawy w „Mamo, a mogę.?”, zawsze zdawało się, że Groszek ma oczy dookoła głowy.Suriyawong stanął przy nim, gdy oddział podzielił się na dwie kolumny, sunące do śmigłowców ciężko wyładowanych przed czekającą ich misją.– Sir – odezwał się Suriyawong.To sprawiło, że Groszek się odwrócił.Suriyawong nigdy nie zwracał się do niego tak oficjalnie.Jego zastępca, Taj, zaledwie o kilka lat starszy od Groszka, był teraz o pół głowy niższy.Zasalutował i zrobił zwrot, patrząc w kierunku lasu, z którego dopiero co wyszedł.Kiedy Groszek także się odwrócił, zobaczył Petera Wiggina, Hegemona Ziemi, brata Endera Wiggina, który nie tak dawno ocalił planetę przed inwazją Formidów.Peter Wiggin, konspirator i gracz.Jaką grę teraz prowadził?– Mam nadzieję, że nie zwariowałeś i nie chcesz z nami lecieć w tej misji – odezwał się.– Cóż za miłe powitanie – odparł Peter.– To, co masz w kieszeni, to pistolet.Z czego wnoszę, że nie czujesz radości na mój widok.Groszek najbardziej nie znosił Petera, kiedy ten usiłował żartować.Dlatego milczał.Czekał.– Julianie Delphiki, nastąpiła zmiana planów – oznajmił Peter.Zwrócił się do niego pełnym imieniem i nazwiskiem.jakby był ojcem Groszka.Co prawda Groszek nie wiedział, że w ogóle ma ojca, dopóki nie skończyła się wojna i nie powiedzieli mu, że Nikolai Delphiki jest nie tylko jego przyjacielem, ale i bratem.Poznał rodziców, dopiero gdy miał jedenaście lat.W dzieciństwie nikt w żartach nie nazywał go Julianem Delphiki.Nikt go w ogóle nijak nie nazywał, dopóki na ulicach Rotterdamu nie nadano mu drwiącego przezwiska Groszek.Peter jakoś nie dostrzegał absurdalności takiego traktowania.Walczyłem w wojnie z robalami, chciał mu powiedzieć Groszek.Walczyłem u boku twojego brata Endera, kiedy ty bawiłeś się w te swoje populistyczne gierki w sieci.A kiedy starałeś się dopasować do roli Hegemona, ja prowadziłem tych ludzi do bitew, które naprawdę zmieniały świat.I teraz mi mówisz, że nastąpiła zmiana planów?– Odwołajmy akcję – zaproponował.– Zmiany planów w ostatniej chwili prowadzą do niepotrzebnych strat w walce.– Ta nie doprowadzi – zapewnił go Peter.– Ponieważ zmienia się tylko tyle, że nie lecisz.– A ty zajmiesz moje miejsce?Groszek nie musiał nawet okazywać lekceważenia tonem głosu czy wyrazem twarzy.Peter był dostatecznie inteligentny, by wiedzieć, że sam pomysł może być tylko żartem.Przecież nie miał żadnego przeszkolenia, potrafił jedynie pisać rozprawy, rozmawiać z dostojnikami i bawić się geopolityką.– Suriyawong będzie dowodził w tej misji – wyjaśnił.Suriyawong odebrał od niego zapieczętowaną kopertę i zerknął na Groszka, czekając na potwierdzenie.Peter z pewnością zauważył, że młody Taj nie zamierza wypełniać jego poleceń bez pozwolenia Groszka.A że był w zasadzie człowiekiem, nie mógł się powstrzymać przed złośliwością.– Chyba że nie uważasz, by Suriyawong był gotów przejąć dowodzenie.Groszek spojrzał na przyjaciela, który uśmiechnął się tylko.– Wasza Ekscelencjo, żołnierze słuchają pańskich rozkazów – oświadczył.– Suriyawong zawsze prowadzi oddział w bitwie, więc nie będzie to istotna zmiana.Co nie było do końca prawdą – Groszek i Suriyawong często musieli już w czasie akcji zmieniać plany.Zdarzało się, że Groszek osobiście dowodził całością lub częścią operacji, zależnie od tego, który z nich dwóch musiał sobie radzić z nieprzewidzianą sytuacją.Choć czekająca ich misja miała być trudna, to przecież niezbyt skomplikowana.Konwój albo będzie w miejscu, gdzie być powinien, albo nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates