[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inni magowie drzemali w pracowniach albo spacerowali niespiesznie po ogrodach, by wypracowac sobie odpowiedni apetyt na wieczorny bankiet; mniej wiecej dwanascie krokow uznawano zwykle za wystarczajacy wysilek.W Glownym Holu, pod rzezbionymi lub malowanymi spojrzeniami wczesniejszych nadrektorow, sluzba ustawiala dlugie stoly i lawy.W wysoko sklepionym labiryncie kuchni… coz, tu wyobraznia nie potrzebuje chyba pomocy.Powinna przedstawic mnostwo tluszczu, goraca i krzykow, beczki kawioru, pieczone na roznach woly, sznury kielbas rozwieszone od sciany do sciany jak papierowe lancuchy, a takze samego naczelnego kucharza, ktory w jednej z chlodni konczyl model Uniwersytetu, z jakiegos tajemniczego powodu wyrzezbiony w calosci z masla.Robil to na kazdy bankiet: maslane labedzie, maslane budynki, cala jelczejaca maslana menazerie… Tak bardzo to lubil, ze nikt nie mial serca, by kazac mu przestac.W osobnym labiryncie piwnic podczaszy wedrowal miedzy beczkami, nalewal i kosztowal.* Szczegolny rodzaj krysztalow gorskich, wystepujacych w Ramtopach.Jesli chodzi o blyszczace obiekty, magowie charakteryzuja sie gustem i opanowaniem oblakanej sroki.Atmosfera wyczekiwania siegnela nawet krukow zamieszkujacych Wieze Sztuk, wysoka na osiemset stop i bedaca podobno najstarsza budowla na swiecie.Wsrod jej pokruszonych kamieni, wysoko ponad dachami miasta, rosly miniaturowe lasy.W gorze ewoluowaly liczne gatunki zukow i drobnych ssakow, a ze – ze wzgledu na niepokojaca tendencje wiezy do kolysania sie w podmuchach wiatru – ludzie ostatnio rzadko sie tu wspinali, kruki mialy ja cala dla siebie.Teraz fruwaly dookola w stanie wyraznego podniecenia, niczym komary przed burza.Jesli ktokolwiek na dole zamierzal zwrocic na to uwage, postapilby ze wszech miar slusznie.Cos strasznego zdarzy sie tu wkrotce.Odgadliscie to chyba, prawda?Nie wy jedni.–Co w nie wstapilo? – wrzasnal Rincewind, przekrzykujac halas.Oprawny w skore zbior zaklec wystrzelil z polki i szarpniety lancuchem zatrzymal sie w powietrzu.Bibliotekarz uchylil sie, skoczyl, przekoziolkowal i wyladowal na egzemplarzu,Discouverie Demonologie de Maleficio", wytrwale tlukacym o pulpit.–Uuk – powiedzial.Rincewind podparl ramieniem rozdygotany regal i kolanem wcisnal na miejsce szeleszczace woluminy.Gwar panowal straszliwy.Ksiegi magiczne maja cos w rodzaju wlasnego zycia.Niektore nawet zbyt wiele; na przyklad pierwsze wydanie "Necrotelicomiconu" trzeba trzymac miedzy zelaznymi plytami, "Prawdziwa Sztuka Lewitacyi" spedzila ostatnie sto piecdziesiat lat miedzy krokwiami dachu, a "Compendyum Magji Seksu Ge Fordge'a" tkwi w kadzi z lodem, w osobnym pomieszczeniu, zas surowa regula stwierdza, ze dzielo to moga czytac jedynie magowie po osiemdziesiatce, w miare mozliwosci martwi.Jednak nawet calkiem zwykle grimoire'y i inkunabuly z wiekszosci polek byly niespokojne i nerwowe, jak mieszkancy kurnika slyszacy, ze cos paskudnego grzebie pod drzwiami.Spod ich zamknietych okladek dobiegalo przytlumione drapanie, jakby szponow.–Co mowiles? – ryknal Rincewind.–Uuk!*–Wasnie!Rincewind, jako honorowy mlodszy bibliotekarz, opanowal zaledwie podstawy indeksowania i przynoszenia bananow.Teraz nie mogl nie podziwiac zrecznosci, z jaka bibliotekarz przesuwal sie wsrod regalow, tu gladzac czarna dlonia drzaca okladke, tam kilkoma malpimi mruknieciami pocieszenia uspokajajac przerazony tezaurus.Po chwili Biblioteka zaczela przycichac i Rincewind poczul, ze rozluzniaja mu sie miesnie karku.Spokoj jednak pelen byl napiecia.Tu i tam zaszelescila stronica.Z dalszych polek dobiegl zlowrozbny trzask grzbietu.Po niedawnej panice Biblioteka pozostala czujna i niespokojna, jak kot o dlugim ogonie w fabryce foteli na biegunach.* Jak juz sugerowano.Biblioteka nie jest miejscem pracy dla zwyklego specjalisty od stempli i Uniwersalnej Klasyfikacji Dziesietnej.Jakis czas temu magiczny wypadek zmienil bibliotekarza w orangutana.Od tamtej pory opieral sie wszelkim probom przemiany powrotnej.Polubil wygodne, dlugie ramiona, chwytne stopy i prawo publicznego czochrania sie.Najbardziej jednak podobalo mu sie, ze wszystkie wielkie problemy egzystencji ustapily nagle przed zainteresowaniem, z ktorej strony nadejdzie kolejny banan.Oczywiscie, zdawal sobie sprawe ze szlachetnosci i tragizmu stanu czlowieczego.Po prostu-jesli chodzi o jego opinie – ludzie mogli sie nimi wypchac [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates