[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Amy Carnaby? Nie, nie podejrzewam jej.Jest poczciwa, chociaż, rzecz jasna, głupia.Miałam kilka dam do towarzystwa i wszystkie były beznadziejnie głupie.Ale Amy jest bardzo przywiązana do Shan Tunga i - co zrozumiale - była strasznie zmartwiona całątą historią, tym że marudziła nad wózkiem, zaniedbując moje słodkie maleństwo! Te stare panny są wszystkie takie same, zwariowane na punkcie dzieci! Nie, jestem pewna, że ona nic miała z tym nic wspólnego.- Rzeczywiście, to mało prawdopodobne - przyznał Poirot.- Ale skoro w chwili porwania pies znajdował się pod jej opieką, należy upewnić się co do jej uczciwości.Od dawna u pani pracuje?- Prawie rok.Miała doskonałe referencje.Pracowała u starej lady Hartingfield aż do jej śmierci.zdaje się, że dziesięć lat.Później przez pewien czas zajmowała się kalekąPDF TransformPDF TransformYYYerYerB2B2B.0B.0AAClick here to buyClick here to buywwwww.wA B B YY.com.A B BYY.comsiostrą.To naprawdę poczciwa dusza.ale, jak mówiłam, głupia jak but.W tej samej chwili Amy Carnaby wróciła do salonu jeszcze bardziej zadyszana, niosąc smycz, którą niezwykle uroczyście wręczyła Poirotowi, spoglądając na niego z pełnym nadziei wyczekiwaniem.Poirot z uwagą obejrzał smycz.- Mais oni - bąknął.- Niewątpliwie została przecięta.Obie kobiety nadal czekały z nadzieją.- Zatrzymam ją.Uroczyście schował smycz do kieszeni.Obie kobiety odetchnęły z ulgą.Herkules Poirot najwyraźniej zachował się tak, jak tego po nim oczekiwano.IIIPoleganie na nie sprawdzonych informacjach nic leżało w naturze Herkulesa Poirot.Mimo iż wydawało się nieprawdopodobne, by panna Carnaby była kim innym niżniezbyt rozgarniętą kobietą, na jaką wyglądała, Poirot postarał się o rozmowę z nieco odpychającą damą, siostrzenicą świętej pamięci lady Hartingfield.- Amy Carnaby? - powiedziała panna Maltravers.- Oczywiście, pamiętani jądoskonale.Poczciwa z niej dusza, służyła u ciotki Julii aż do jej śmierci.Uwielbiała psy i była niezrównana w czytaniu na głos.No i taktowna, nigdy się nie sprzeczała z kaleką.Co się z nią stało? Mam nadzieję, że nie wpadła w żadne tarapaty? Mniej więcej rok temu dałam jej referencje dla jakiejś kobiety.zdaje się, że jej nazwisko zaczynało się na "H".Poirot pośpieszył z wyjaśnieniem, że panna Carnaby nadal pracuje tam, gdzie przedtem.Wyniknęły, powiedział drobne kłopoty w związku z zaginięciem psa.- Amy Carnaby kocha psy.Moja ciotka miała pekińczyka.Zostawiła go przed śmierciąpannie Carnaby, która była do niego bardzo przywiązana.Kiedy zdechł, zupełnie sięzałamała.O tak, to poczciwa dusza, choć oczywiście nie jest intelektualistką.Herkules Poirot zgodził się, że pannę Carnaby trudno byłoby uznać za intelektualistkę.Następnym jego krokiem było odszukanie dozorcy parku, z którym panna Carnaby rozmawiała owego fatalnego dnia.Nic sprawiło mu to większych trudności.Dozorca pamiętał całe zdarzenie.- Kobieta w średnim wieku, tęgawa, mocno zdenerwowana.Zgubiła pekińczyka.Znam ją dobrze z widzenia, przychodzi z psem prawie co wieczór.Widziałem, jak wchodziła do parku.Nieźle ją wzięło, jak go zgubiła.Przybiegła do mnie, dowiedzieć się, czy nie widziałem kogoś z pekińczykiem! No sam pan powiedz! W parku jest pełno psów, różnych - terierów, pekińczyków, buldogów niemieckich.nawet tych chartów rosyjskich.jakie chcieć.I jak tu odróżnić jednego pekińczyka od drugiego?Herkules Poirot w zamyśleniu pokiwał głową.Pojechał do Bloomsbury Road Square pod numer 38.Domy oznaczone numerami 38, 39 i 40 połączono w pensjonat prywatny "Balaclava".Poirot wszedł po schodkach i otworzył drzwi.Przywitał go półmrok i zapach gotowanej kapusty, zmieszany ze wspomnieniami po śledziach ze śniadania.Po lewej stronie ujrzał mahoniowy stół, na którym stała smętna chryzantema w doniczce.Nad stołem wisiała obita suknem tablica, do której przypinano listy.Przez pewien czas wpatrywał się w nią z namysłem, a następnie otworzył drzwi po prawej stronie, prowadzące do czegoś w rodzaju świetlicy, wyposażonej w kilka stolików i tak zwanych foteli, obitych kretoncm w przygnębiający wzorek.Towarzystwo złożone z trzech leciwych dam i starszego pana o zapalczywym wyglądzie uniosło głowy, spoglądając na intruza za śmiertelnym jadem w oczach.Herkules Poirot zarumienił sięi wycofał.PDF TransformPDF TransformYYYerYerB2B2B.0B.0AAClick here to buyClick here to buywwwww.wA B B YY.com.A B BYY.comRuszył w głąb korytarza i dotarł do schodów.Po prawej stronie odgałęzienie korytarza prowadziło do sali, która ewidentnie spełniała rolę jadalni.Nieco dalej znajdowały się drzwi z napisem: "Biuro".Poirot zapukał do nich.Nie słysząc odpowiedzi, otworzył je i zajrzał do środka.Wpokoju stało olbrzymie biurko, ale nikogo nie było widać.Detektyw wycofał się, zamykając za sobą drzwi.Wrócił do jadalni.Krzątała się tam smutna dziewczyna z koszykiem sztućców, które układała na stołach.- Przepraszam panią, czy mógłbym się widzieć z kierowniczką? - zapytał pokornie Herkules Poirot.Dziewczyna spojrzała na niego mętnym wzrokiem.- A tego to ja nie wiem.- W biurze nikogo nie ma - rzekł detektyw.- A tego to ja nie wiem, gdzie ona jest.- Być może udałoby się pani dowiedzieć - nalegał Poirot cierpliwie.Dziewczyna westchnęła.Nowe zadanie, którym ją obarczono, dodatkowo upokorzyło jej i tak już ponure życie.- Zobaczę, co się da zrobić - odparła ze smutkiem.Poirot podziękował jej i znowu wycofał się na korytarz, nie mając odwagi stanąć twarzą w twarz z wrogimi spojrzeniami ludzi w świetlicy.Przyglądał się właśnie krytej suknem tablicy na listy, kiedy szelest i silny zapach fiołków obwieściły przybycie kierowniczki.Panią Harte przepełniała wylewność.- Najmocniej przepraszam, że nie było mnie w biurze - wykrzyknęła.- Życzy pan sobie pokój?- Niezupełnie - mruknął Poirot.- Ciekaw jestem, czy nie bawił tu ostatnio pewien mój przyjaciel.Niejaki kapitan Curtis.- Curtis! - krzyknęła pani Harte.- Kapitan Curtis? Gdzież ja słyszałam to nazwisko?Potrząsnęła głową z irytacją, widząc, że Poirot nie zamierza przyjść jej z pomocą.- A wiec nie mieszkał u pani żaden kapitan Curtis? - zapytał detektyw.- Nie, przynajmniej ostatnimi czasy.Ale wie pan, że to nazwisko jest mi dziwnie znajome.Czy mógłby pan opisać swojego przyjaciela?- Byłoby to dość trudne - bąknął Poirot.- Zdarza się, jak sądzę, że przychodzą tu listy do osób, które faktycznie nie mieszkają w pensjonacie?- Oczywiście, bywa i tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates