[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż jeszcze był silny.Odkąd Jessica sięgała pamięcią, nigdy nie bał się ciężkiej pracy, a przynajmniej nigdy nie okazywał, że nie jest w stanie czegoś zrobić.— Posprzątaj i przygotuj ten pokój od podwórza.To pierwsza praca dla ciebie na dziś— powiedział krótko.— Nie życzę sobie, aby ten gość spał w oborze.— Czy on zostaje na dłużej? — zebrała się na odwagę i zapytała, chociaż bała się odpowiedzi.— Tak, będzie z nami przez jakiś czas.Mówi, że właściwie donikąd się nie śpieszy.Wygląda na równego gościa.— Ma krzepę, nie chce zapłaty, tylko jedzenie i spanie.Może załata dziury w dachu, nie ma sensu wyrzucać pieniędzy na jakiegoś cieślę.— Spojrzał na nią poważnie szarymi oczami.— Cóż, prosił mnie, nie mogłem odmówić.Przypuszczam, że podkradł się tu w nocy i zanocował w naszej oborze.Może dzięki niemu zaoszczędzimy trochę pieniędzy.Kto wie, czy nie jest naszym mężem opatrznościowym.Tak, pomyślała Jessica, Michael Smith nie wspomniał ojcu, kto pozwolił mu przespać się w oborze.Była mu za to wdzięczna.IIPrzygotowanie pokoju dla nieznajomego nie zabrało jej dużo czasu.W przewiewnej szafie znajdowało się dużo czystej pościeli i koców.Pozamiatanie podłogi, starcie kurzu z mebli — to było wszystko.Nie miało znaczenia, że dywan był trochę podniszczony.Najważniejsze, że pokój był czysty i nadawał się do zamieszkania.Jessica nie lubiła porządków, ale musiało być posprzątane, a nikt inny poza nią nie zrobiłby tego.Pokój miał jedną zaletę: stary, ale działający jeszcze kominek gazowy.Michael Smith nie zamarznie na kość, kiedy będzie w tym pokoju.Jessica nie sądziła, aby tato pozwoliłużywać kominka, ale pokój przeznaczony był dla przybysza; a on nie musi siedzieć z zziębniętymi stopami i dłońmi, jeśli to nie będzie konieczne.Jeszcze wygładziła fałdy jasnożółtej narzuty na łóżku, myśląc że ładnie wygląda i rzuciła okiem na pokój.Była zadowolona ze swego dzieła i już chciała wyjść, kiedy usłyszała słowa Michaela:— O, jak tu miło.Na pewno będzie mi tu wygodnie.Odwróciła się twarzą do niego i zrobiła krok do tyłu.Zatrzymała się w momencie, kiedy jej nogi dotknęły łóżka.Mężczyzna wszedł do pokoju i rzucił plecak na posłanie.Dziewczyna prawie odruchowo chciała podnieść go i położyć na krześle.Ale nie zrobiła tego.Wyraz jej twarzy musiał zdradzić jej zamiary, bo Michael Smith zdjął plecak z narzuty i położył na krześle.— Przepraszam — powiedział — zburzyłem pani pracę, prawda?— Nic się nie stało.— Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy.Jeżeli tylko usunie się z drogi, wybiegnie z pokoju.— Nie powiedziałem pani ojcu, że spotkaliśmy się w nocy, Jess.Pozwoliłem mu myśleć, że sam chyłkiem zakradłem się do obory.Pozłościł się trochę, ale udobruchałem go.Wygląda na to, że będę miał u was pracę, i to na dłużej.— Mam na imię Jessica, nie Jess.Tylko tato nazywa mnie Jess.— Natychmiast pożałowała tych słów.Co on o niej pomyśli? Czy znajdzie w sobie tyle odwagi, żeby mu się odciąć?— Jessica.To piękne imię, naprawdę.— Był nastawiony przyjaźnie, ale ona marnowała czas.Nie miała ochoty na rozmowę.Po prostu chciała już stąd wyjść, czuła się, jakby miała pięć lat, a nie dwadzieścia.— Muszę już iść — prawie krzyknęła i ruszyła w stronę otwartych drzwi, świadoma, że Michael musi odsunąć się na bok, aby zrobić jej przejście.Przez resztę popołudnia schodziła mu z drogi i unikała podwórza na tyle, na ile było to możliwe.Wykonywała swoje zwykłe obowiązki, nakarmiła zwierzęta, ale skończyła tę pracę szybko i powiedziała ojcu, że musi zrobić pranie i upiec chleb, jim lubił chleb pieczony w domu, więc tylko przyzwalająco skinął głową i mruknął, aby ugotowała także gulasz z kluskami na kolację.Jessica patrzyła na jego pochyloną sylwetkę, kiedy szedłprzez podwórze, by dołączyć do Michaela.Przez chwilę obserwowała ich obu przez kuchenne okno.Wyglądało na to, że na początek zajmą się remontem obory.Przez warstwę szarych chmur z trudem przebijało się słońce i chociaż było jeszcze przenikliwie zimno, powietrze pachniało świeżością.Dobry dzień na suszenie bielizny.Nie namyślając się długo, zmieniła pościel u ojca i u siebie, zebrała resztę brudnych rzeczy do kosza i ruszyła do pralni.Oczywiście nie mieli pralki automatycznej, ale ona i tak była zadowolona, że mają chociaż pralkę dwukomorową z podgrzewaczem.Kilka lat temu mieli problemy z ogrzaniem potrzebnej ilości wody w bojlerze, a ona musiała prać w wannie na tarze i używała starego magla, którego pozostałość służyła teraz jako skrzynia na węgiel.Chwała Bogu! Zrobili mały krok w dwudziesty wiek, szło to bardzo powoli, ale Jessica i tak była wdzięczna za te małe udogodnienia.Prośba jej ojca o gulasz i kluski rozbawiła ją — to było do niego takie niepodobne.Być może chciał zrobić wrażenie na nieznajomym.Ale na tym nie koniec.Kiedyś wszystkie naprawy zostaną wykonane, ojciec wyciśnie ostatnią kroplę potu z Smitha.Była pewna, że będzie komenderował swoim parobkiem.Ale jak długo te roboty mogą potrwać? Może miesiąc? Przybysz będzie jadał razem z nimi, spędzałwieczory w bawialni.Właściwie nie spędzali często wspólnie wieczorów, bo pracowali do późna i wcześnie wstawali, ale będą na pewno takie rzadkie chwile, kiedy we troje zasiądą we frontowym pokoju.Razem.Przy tych okazjach Jim Sheard miał zwyczaj zapadać w drzemkę.Opierał głowę o zagłówek fotela i przysypiał z otwartymi ustami.Niekiedy w takich momentach Jessica wyjmowała książkę i czytała ukradkiem.Nie mieli telewizora, a stare radio od dawna było zepsute.Nie będzie mogła czytać, a tato drzemać, kiedy w bawialni usiądzie także Michael Smith.A rozmowy.? O czym będą rozmawiać?Rozmyślała nad tym wszystkim w trakcie prania.Kiedy je skończyła, wyszła rozwiesić uprane rzeczy.Michael stał na drabinie i oglądał dach obory, jej ojciec przytrzymywał drabinę.Michael spojrzał na Jessikę i pomachał do niej przyjaźnie.Nie odpowiedziała na jego pozdrowienie, ale pośpiesznie ruszyła z koszem mokrej bielizny w stronę rozwieszonych sznurów.Kolacja była koszmarem.Jessica nie była w stanie przełknąć ani kęsa.Pochwały Michaela wprawiły ją w większe zakłopotanie niż poprzednio.Jadł z apetytem, a to sprawiało jej przyjemność.Ojciec nigdy nie chwalił jej potraw.W ciągu tych wszystkich lat gotowania dla niego, nauczyła się, że pusty talerz oznacza, iż jedzenie mu smakowało.Czasami potrawy się nie udawały, wtedy wyrażał swoje zdanie z łatwością.W przeciwieństwie do Pana Boga był powolny w błogosławieniu, a szybki w ganieniu.Kiedy skończyli posiłek, Jessica z rozkoszą zanurzyła ręce aż po łokcie w pienistej wodzie i zaczęła zmywać naczynia.To była praca, której szczególnie nie lubiła, właściwie najbardziej ze wszystkich swoich obowiązków, ale dzisiaj długo przy niej marudziła.Zajęta zmywaniem, słyszała odgłosy rozmowy dobiegające z frontowego pokoju.A właściwie tylko jeden głos.Ojciec przerywał od czasu do czasu, ale raczej z rzadka.Michael Smith był wspaniałym oratorem.O czym oni mogą rozprawiać? Czy nie zdawałsobie sprawy, że rozmowa była bardzo jednostronna?Wytarła ostatni talerz i odstawiła go do kredensu, włożyła kurtkę i poszła nakarmić kury.Powietrze było ostre i mroźne, a niebo przejrzyste i rozgwieżdżone.Jessica przystanęła na podwórzu i patrzyła na gwiazdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates