[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciała to zignorować, ale zamknął mocno jej dłoń z garściąbanknotów jego wielkim, suchym uściskiem.- Co powiedział lekarz? - zapytała bez ogródek.Jego wzrok błądził to w jedną to druga w stronę, jakby bał się na nią spojrzeć.– Twierdzi, że twoje wizyty wykańczają twoją mamę.Nie chce, abyś ja odwiedzałatak często, lub zbyt długo.- Tato! - Jej głos zabrzmiał jak wycie.- Przykro mi.Pielęgniarki zostały zaalarmowane.Rozkaz to rozkaz - zażartowałanemicznie.- A ty nie masz nic do powiedzenia? - zapytała.W końcu spojrzał jej w oczy.– Zoe, uważam, że twoje wizyty dobrze wpływają na twoją mamę, ale on jestlekarzem.Spróbujmy jego sposobu na jakiś czas.Chcę wszystkiego, co najlepsze dla niej.- Więc jesteś po jego stronie.Uciął wszelkie sprzeciwy delikatnym palcem na jej ustach.– Kup pizzę.Zaproś Lorraine, by dotrzymała ci towarzystwa- powiedział.– Zostanętrochę dłużej.- Pogładził ją po policzku i zostawił na korytarzu.20Co jeśli wrzeszczałabym, płakała i narobiła zamieszania? pomyślała.A jeślidostałabym napadu złości i ich błagała by mnie nie odsyłali? Lecz nie mogła im tego zrobić.Przegryzła wargę i odwróciła się.Na zewnątrz znalazła jedną z taksówek, które zawsze tam stały.Pojechała do domu,martwiąc się jak duży dać napiwek, aby nie musieć myśleć o jej mamie lub o kolejnympustym wieczorze.Zapłaciła taksówkarzowi przed domem, lecz kiedy dotarła do drzwi wejściowych, niemogła się zmusić by włożyć klucz do zamka.Wepchnęła go z powrotem do kieszeni kurtki.Nie zdołam zmierzyć się z tą ciszą, nie teraz, pomyślała.To powodowało, iż zaczynała miećproblemy z oddychaniem.Poszła do parku i oglądała bawiące się dzieci, dopóki nie zostały zawołane na obiad.To było pewnego rodzaju towarzystwo, choć niewymagające.Kilku maruderów wróciłoprzeciwstawić się godzinie policyjnej, obowiązującej od zmierzchu na placu zabaw, ale gdycienie stawały się coraz głębsze i rozbłysły światła, nawet oni byli wołani do ciepłych łóżek wdomach pełnych rodziców, braci, sióstr oraz huczących telewizorów.Żałuję, że nie mam brata lub siostry, pomyślała.Kogoś, kto przejmie kontrolę.Niechcę musieć być odpowiedzialną.Nienawidzę robić prania.Nie znoszę przypominać tacie oopłacie rachunku telefonicznego.Mama zawsze się o nas troszczyła.Dawny gniew rozkwitł.Uderzyła delikatnie swoje kolano pięścią, jak gdyby chciała go stłumić.Mama nie odchodzicelowo.Ale tata zmierza do tego by stać się warzywem.Kto będzie się troszczyć o mnie?Chłodny wietrzyk omiótł park, rozwiał chmury wzdłuż wcześnie wschodzącegoksiężyca.Zoe bliżej naciągnęła na siebie dżinsową kurtkę.Już czas, by wyciągnąć cieplejszepłaszcze ze schowka na strychu.Nagle przeszył ją dreszcz, jak gdyby lód ciekł stróżką w dółjej kręgosłupa.- Piękna noc - powiedział łagodny głos obok niej.Prędko się odwróciła, serce łomotało.Siedział tam młody mężczyzna.Światło lampynaszkicowała jego kontur na tle ciemnych krzaków za nimi, jak pierścień mrozu owijającyksiężyc.Uśmiechnął się do niej, tak jak uśmiecha się kot, z tajemniczą frywolnością.– Wystraszyłeś mnie - wyszeptała wściekle.Kim był ten człowiek okupujący jejławkę?- Przykro mi - opowiedział, ale nie wyglądał, by miał to na myśli.Wtedy gorozpoznała, z zeszłej nocy.Jak gdyby to zauważył, bo powiedział:- Jesteśmy teraz kwita.Ty przestraszałaś mnie.- Dlaczego miałbyś się bać? – Zdziwiła się – To ty zakradasz się na ludzi.21- Dlaczego ty? - zapytał.Zoe wzdrygnęła się defensywnie.– Nie przepadam za wymijającymi rozmowami.- Czy lubisz jakiekolwiek rozmowy?- Nie.Chcę zostać sama.- Sądzę, że ty już jesteś sama.- Sięgnął po jej dłoń.Wyrwała ją i wstała.Jak on śmiemieć rację, a potem wykorzystywać to? Przez chwilę wydawał się zaskoczony, ale potem jegouśmiech się rozszerzył, a na twarzy pojawiło się rozmarzone spojrzenie.– Proszę zostań - powiedział głosem delikatnym jak kołysanka.Jego oczy były ogromne, ciemne i łagodne.Wahała się przez moment.Sprawiałwrażenie bardzo wyrozumiałego.Z pewnością mogłaby z nim porozmawiać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates