[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otóż, pójdę zaraz do swego wagonu, tam mnie ktoś oczekuje z niecierpliwością, ma przedsmak mego zjawienia się.Wita mnie twarz uśmiechnięta, przysiadam się i tak dwoma palcami za podbródek.Iwan Aleksejewicz kręci głową i zanosi się od szczęśliwego śmiechu.— Potem kładę łepetynę na jej ramieniu i obejmuję kibić.Wokoło, rozumie pan, cisza.poetyczny półzmrok.Cały świat chciałoby się uścisnąć w takiej chwili.Piotrze Piotrowiczu, niech pan pozwoli się uścisnąć.— Proszę bardzo.Przyjaciele przy ogólnym śmiechu pasażerów ściskają się i szczęśliwy nowożeniec ciągnie dalej:— A dla większego idiotyzmu, albo, jak tam piszą w powieściach, dla większej złudy — idę do bufetu i wychylam dwa, trzy kieliszki.Wtedy w głowie i w piersiach powstaje coś takiego, czego i w bajkach znaleźć trudno.Jestem niewybitnym, nieznanym człowiekiem, a zdaje mi się, że granic nie mam, że cały świat ogarniam.Pasażerowie, patrząc na wstawionego szczęśliwego nowożeńca, zarażają się jego wesołością i spać im się odechciewa.Zamiast jednego słuchacza, Iwan Aleksejewicz wkrótce ma pięciu.Kręci się, jak na szpilkach, parska, wymachuje rękami i gada bez przerwy.Śmieje się i wszyscy śmieją się z nim razem.— Grunt, panowie, to jak najmniej myśleć! Do diabła wszystkie te analizy! Chce ci się pić — to pij, a nie filozofuj, czy to pożyteczne, czy szkodliwe.Wszystkie te filozofie i psychologie do diabła!Przez wagon przechodzi konduktor.— Mój dobrodzieju — zwraca się do niego nowożeniec — jak pan będzie przechodzić przez wagon numer dwieście dziewiąty, to proszę poszukać tam panią w szarym kapeluszu z białym ptaszkiem i powiedzieć jej, że jestem tutaj.— Dobrze.Tylko w tym pociągu nie ma numeru dwieście dziewiątego, jest tylko dwieście dziewiętnasty.— Niech będzie dwieście dziewiętnasty.Wszystko jedno! Więc proszę powiedzieć tej pani: mąż jest zdrów i cały.Iwan Aleksejewicz chwyta się nagle za głowę i jęczy:— Mąż.pani.czyż to dawno?.mąż.Che, che! W skórę powinieneś brać, a jesteś mężem.Ach, idioto! A ona! Wczoraj jeszcze była dziewczątkiem.motylkiem.Nie chce się wierzyć.— W naszych czasach nawet dziwne się wydaje spotkać szczęśliwego człowieka — mówi jeden z pasażerów.— Prędzej można trafić na białego słonia.— Tak, a kto winien? — mówi Iwan Aleksejewicz, wyciągając swoje długie nogi w trzewikach z ostrymi nosami.— Jeżeli nie jesteście szczęśliwi, to samiście sobie winni? Myślicie, że nieprawda? Człowiek jest sam twórcą swego szczęścia.Jeśli tylko zechcecie, będziecie szczęśliwi.Ale wy nie chcecie, uparcie uchylacie się od szczęścia.— Masz tobie! A to w jaki sposób?— Bardzo prosty!.Przyroda postanowiła, aby człowiek w pewnym okresie swego życia kochał.I gdy okres ten nastaje — kochaj ze wszystkich sił, a przecież wy nie słuchacie natury, wciąż czegoś oczekujecie.Dalej, prawo mówi, że normalne indywiduum powinno się ożenić.Bez małżeństwa nie ma szczęścia.Trafiły się okoliczności sprzyjające — to się żeń, nie marudź.Ale przecież wy się nie żenicie, wciąż na coś czekacie.Dalej, powiedziane jest w Piśmie Świętym, że wino rozwesela serce człowieka.Jeżeli ci jest dobrze i chcesz, aby ci było jeszcze lepiej — to idź do bufetu i wypij.Grunt — nie mędrkować, jeno żyć według szablonu.Szablon — to wielka rzecz.— Pan mówi, że człowiek jest twórcą swego szczęścia.Jakim, u licha, jest twórcą, jeśli dość chorego zęba albo złej teściowej, żeby jego szczęście wywróciło się do góry nogami? Wszystko zależy od przypadku.Niechby się z nami zdarzyła teraz katastrofa, to by pan zaraz inaczej zaśpiewał.— Głupstwo — protestuje nowożeniec.— Katastrofy zdarzają się raz na rok, żadnych wypadków się nie boję, bo nie ma żadnej racji, żeby się zdarzyły.Wypadki są rzadkie.Pal je licho! Nawet mówić o nich nie chcę! Ale zdaje się, że dojeżdżamy do przystanku.— Pan dokąd teraz jedzie? — zapytuje Piotr Piotrowicz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates