[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zagryzam wargę.– Może nie wiedzą, że jesteś odważny.– Wiedzą.Dopiero teraz podnosi na mnie wzrok.Szuka słów, ale ich nie znajduje.– Może zapomnieli – próbuję.– Czasami przecież zapomina się pewne rzeczy.Słowa mogą być tak puste.Mogą być tak pusto brzmiące, że zamieniają się w kłamstwa.Tak to jest.Tam, w samochodzie, staje się to wyraźne.Mimo to Johannes próbuje w nie uwierzyć.Nadać im sens.Przez chwilę siedzi cicho.Chce, żeby inni po prostu zapomnieli.– Ale i tak chciałbym dostać jakieś karteczki – mówi.– Wiem, skarbie.Może ja mogłabym kilka dla ciebie napisać?Próbuję.Próbuję ożywić puste słowa.Ale on kręci głową.– To nie będzie to samo.– Wiem.Siedzimy razem w ciszy.– Jesteś na mnie zła, mamo?Tak pyta.– Ależ Johannes, skarbie.Dlaczego miałabym być zła?Nie odpowiada.Nagle to do mnie dociera.Uświadamiam sobie, czym to musiało być dla niego.Zagubienie.Jak ma wytłumaczyć wszystko to, co czuje?Mam ochotę go objąć, przytulić tak mocno, żeby brakowało mu tchu, i nigdy nie puścić.Ale powstrzymuję się.Wyciągam chusteczkę i wycieram cieknące mu z nosa smarki.Potem wrzucam bieg i odjeżdżamy.– To nie twoja wina, Johannes.Nawet przez chwilę nie powinieneś czuć, że to twoja wina.– Przepraszam.Ale już to zrobiłem – odpowiada.– Dłużej niż przez chwilę.Nie mogę powstrzymać uśmiechu.– Co my z tobą poczniemy? – mówię.Rozdział 4KARTECZKI RADOŚCI IIIMonaJohannes siedzi w swoim pokoju i patrzy przez okno.Spogląda na trawnik, na żwirowany wjazd, gdzie stoi amazon, na kartoflisko i pola.Na las po drugiej stronie drogi.Tata Johannesa wraca na rowerze.Skręca na podjazd obok zaparkowanego amazona.Lennart pracuje jako mechanik samochodowy w warsztacie w Boliden.Przez całe dnie naprawia samochody, chociaż to dla niego najgorsze, co może być; takim się stało.Kiedy Johannes zapytał, dlaczego chodzi do pracy, chociaż nie chce, Lennart powiedział, że Johannes ma rację.Że powinien powiedzieć „temu pieprzonemu Westerowi”, żeby sam sobie naprawiał samochody, i tak większość tego, co zarabia, idzie przecież tylko na podatki, za które politycy chodzą do nocnych klubów.Ale wciąż tam chodzi.Jest dorosły i wie, że życie musi takie być.Lennart jeździ do warsztatu rowerem, bo stać nas tylko na jeden samochód, i chce, żebym to ja go miała, w razie gdyby coś stało się mnie albo Johannesowi.Samochód często się psuje, bo Lennart nie ma siły przy nim dłubać, kiedy wraca z pracy, w której przez cały dzień naprawiał cudze samochody.Jest bardzo zdolny.Wszyscy to mówią.Mimo to jeździ rowerem albo starym samochodem, który prawie zawsze jest zepsuty.Jak na ironię, jak mówi Johannes.Zrozumiał to słowo.Kiedy Lennart wchodzi do domu, Johannes podchodzi cicho do schodów i podsłuchuje, o czym rozmawiamy na parterze.Coraz lepiej zdaję sobie sprawę, że to robi.Wychodzę do mojego męża do przedpokoju.– Gdzie on jest? Wrócił do domu? – To pierwsze, co mówi Lennart.– Odpoczywa w swoim pokoju – mówię.– Jak z nim? W porządku?– Zanim się położył, moczył stopy i zjadł kanapkę.Był bardzo zmęczony.Powinieneś zobaczyć jego stopy; wszędzie były pęcherze.Jutro nie będzie mógł chodzić.Widzę, jak oczy Lennarta ciemnieją, kiedy wreszcie opuszczają go najgorsze obawy i ustępują miejsca innym uczuciom.– Czyli pozwolili mu wyjść bez butów? Dobrze zrozumiałem?Nic nie mówię.Zamiast tego pokazuję mu, żeby mówił ciszej i wskazuję w kierunku pokoju Johannesa na piętrze.Lennart trochę się uspokaja.– Ale z nim wszystko okej, tak? To znaczy, dobrze się czuje? – szepcze.Odpowiadam zwyczajnym tonem, żeby pokazać, że wszystko będzie tak normalne, jak to możliwe.– Będzie okej, tylko musi odpocząć.I porozmawiać chwilę z tobą, zanim zaśnie.– Co robią teraz w Blomman, tak poza tym?– Majbritt powiedziała, że dadzą sobie radę beze mnie, więc pojechałam.A ty?– Wziąłem wolne.Prycha.– To się, kurwa, nie dzieje – syczy.– Czyli teraz w praktyce to my musimy zapłacić za to, że szkoła nie potrafi robić tego, co do niej należy.Tylko tego jeszcze brakowało.Nic nie mówię, a on ciągnie dalej.– Ale to chyba w tę stronę zmierza Szwecja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates