[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Chciałbym… pójść do garażu – powiedział Ron.Ojciec popatrzył na niego przenikliwym wzrokiem, po czym rzekł:–Oczywiście.Zawołam cię, kiedy zadzwoni Egzaminator!–Nie idziesz dzisiaj do pracy?–Zaczekam na ważną wiadomość – odparł pan Morgan uśmiechając się znacząco.Ron skinął głową i ruszył w stronę tylnych drzwi.Na zewnątrz było chłodno i przyjemnie.Nawet jedna chmurka nie plamiła błękitu nieba.Elektryczny samochód Morganów stał zawsze na podwórku, aby sąsiedzi mogli podziwiać jego piękno.Był duży.Pochłaniał tak wiele prądu, że ojciec Rona musiał podłączać go na całą noc do specjalnego generatora.Któregoś dnia pan Morgan próbował ruszyć, nie odłączywszy wcześniej przewodu łączącego wóz z generatorem.Ciężki przewód uderzywszy w przednią szybę, jak bicz, roztrzaskał ją na miliony odłamków.Pan Morgan stał potem przy wozie przez godzinę, klnąc na czym świat stoi.Nie przyszło mu do głowy, że powodem niemiłego zdarzenia było wyłącznie jego własne roztargnienie.Ron chciał wtedy wstawić nową szybę samodzielnie.Ojciec nie pozwolił na to.Zaprowadził wóz do warsztatu, gdzie za usługę żądano sześć razy więcej, niż była ona warta, jak to wynikało z obliczeń Rona.Chłopak wmontował wtedy do samochodu urządzenie, które umożliwiało automatyczne odłączenie generatora w momencie, gdy samochód ruszał.–Niezła robota, synu – skwitował to Morgan z wyrazem zdziwienia na twarzy.Ron siedział w garażu od ponad godziny.Umyślnie unikał patrzenia na zegarek.Montował urządzenie wspomagające do swego teleskopu.Dzięki temu elektronicznemu przyrządowi będzie mógł obserwować gwiazdy leżące daleko poza zasięgiem zwykłego teleskopu, nawet tego, który znajdował się w jego szkole.–Ron! – zabrzmiał głos Morgana.Chłopak poczuł zimno i gorąco przenikające na przemian jego ciało.Zesztywniał na moment.Czuł krew pulsującą w skroniach.Wolno ruszył w stronę domu.Wszedł przez tylne drzwi, minął kuchnię i po chwili znalazł się w salonie.Zastał ojca siedzącego na dużej plastikowej sofie.Wielki ekran wmontowany w ścianę był podłączony do linii telefonicznej.Teraz patrzyła na niego twarz Egzaminatora, budząca lęk i niepewność.Ale Egzaminator się uśmiechał.Miał pociągłą twarz i siwe włosy przystrzyżone tak krótko, że ukazywały kształt czaszki, jak u niemowlaka.Miał dużo zmarszczek.Uśmiechał się jednak pogodnie.–A oto nasz młodzieniec! – rzekł Egzaminator.Ron przypomniał sobie, że Egzaminator miał zupełnie inny wyraz twarzy, gdy podawał Ronowi i innym szesnastolatkom arkusze testów lub też gdy Ron po ośmiu piekielnie męczących godzinach opuszczał salę egzaminacyjną.–Ron, przez ciebie Egzaminator musiał czekać – warknął ojciec.–Przepraszam… Byłem w warsztacie… – rzekł cicho Ron.„Przecież wiedziałeś!” – dodał w myśli.–Nic nie szkodzi! – odparł Egzaminator.– Choć, co prawda, czas mnie goni.Ronaldzie Morganie, mam przyjemność oznajmić ci, że wyniki twojego testu zapewniły ci miejsce wśród trzech procentów najlepszych na Egzaminie Narodowym.Ron poczuł, że z jego płuc gwałtownie wydostaje się powietrze.Dopiero teraz uświadomił sobie, że miał wstrzymany oddech.Ojciec popatrzył na syna z radością i uśmiechnął się szeroko.–Szczególnie dobrze wypadłeś z mechaniki i elektroniki.Trochę gorzej poszło ci z matematyką, chociaż i tak znalazłeś się wśród najlepszych.Tak czy owak, jeden z najlepszych wyników, jakie miałem przyjemność ogłosić w tym roku.Gratuluję.–E… dziękuję panu.–Znakomicie, synu, znakomicie.–A teraz – mówił Egzaminator – możesz wybrać taką drogę kariery, na jaką masz ochotę.Jesteś, rzecz jasna, zbyt cenny dla nas, byś służył w siłach zbrojnych.Chyba że się zdecydujesz na szkołę oficerską.Z twoimi wynikami testu bez trudności dostaniesz się do wojsk lądowych, marynarki czy lotnictwa.–Nie sądzę, by… – zaczął Morgan.–Nie, nie, nie – przerwał Egzaminator.– Decyzja nie musi zapaść teraz.Zastanówcie się.Macie czas do końca miesiąca.Trzeba wziąć pod uwagę wiele aspektów sprawy.–Oczywiście.Proszę mi wybaczyć.Egzaminator ponownie spojrzał na chłopca i po chwili zaczął mówić dalej:–Oprócz kariery wojskowej masz do wyboru biznes.Z takimi ocenami możesz sobie wybrać dowolną uczelnię.W naszym stanie jest kilka dobrych szkół wyższych.Są też szkoły prywatne, jeśli się tylko zdecydujesz…Ron skinął głową.–Możesz też wybrać uniwersytet.Wysokie noty z przedmiotów ścisłych i mechaniki świadczą o tym, że mógłbyś zrobić karierę jako naukowiec albo inżynier.Rzecz jasna, musiałbyś się przyłożyć do matematyki.–Oczywiście – odparł Ron.–Bardzo niewiele jest miejsc na wydziałach nauk ścisłych.Zdaj sobie sprawę, że tylko ktoś tak zdolny jak ty może mieć szansę dostania się tam.Z drugiej strony, potrzeba nam inżynierów, którzy usprawniliby nasze maszyny.Gdybym miał ci coś radzić, poleciłbym ci właśnie to.Egzaminator zamilkł i popatrzył uważnie na Rona.Chłopiec nie wiedział, co odpowiedzieć.–Dziękuję panu – wyjąkał tylko.–No, dobrze – rzekł Egzaminator.– Omówcie to.Dobrze się zastanówcie.Pamiętaj, chłopcze, że wybór, który podejmiesz, zadecyduje o twojej przeszłości.To najważniejszy wybór w życiu.Powodzenia więc.Oczekuję od ciebie wieści przed pierwszym… nie, nie, przecież to Święto Pracy, dzień wolny.Daj mi znać we wtorek, następnego dnia po Święcie Pracy.–Dziękuję – powiedział Ron.Obraz na ekranie znikł.–Synu, jestem z ciebie dumny!Morgan wstał z sofy i stanął przed Ronem.Wyciągnął do syna rękę.Ron uścisnął ojca dłoń.Uśmiechał się, chociaż czuł się trochę niezręcznie.–Niezła robota.Naprawdę niezła – mówił Morgan ściskając mocno rękę syna.–Dziękuję, tato.–Chodźmy na górę.Powiemy o tym matce.Pani Morgan była delikatną, chorowitą osobą.Przy życiu utrzymywały ją pigułki i długie rozmowy z lekarzami.Gdy Ron wszedł z ojcem do jej sypialni, siedziała na łóżku w koszuli nocnej dokładnie zapiętej pod szyją.Kiedy pani Morgan usłyszała radosną wieść, uśmiechnęła się, po czym uścisnęła Rona serdecznie.–Wiedziałam, że dasz sobie radę, kochanie – rzekła.Ron po kilku minutach pochwał i podziwu ze strony matki został poproszony przez ojca do gabinetu.Gabinet Morgana stanowił pokój o przyciemnionych szybach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates