[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tuż po tym nastąpiło głośne plaśnięcie, jakby ktoś wymierzył siarczysty policzek.Nie miałem pojęcia, co się tam dzieje, ale wiedziałem, że muszę interweniować, bo ktoś zaatakował Jenny.Tyle że wmurowało mnie w ziemię.Nie jestem twardzielem jak Maxwell, tylko zwykłym śmierdzącym tchórzem, który co dzień czyta w gazetach historie o bezsensownych zabójstwach ludzi dość odważnych, by pomagać ofiarom przestępstw.Zawsze powtarzałem, że nigdy nie zlekceważę czyjegoś wezwania pomocy, bo gdybym to zrobił, nie potrafiłbym ze sobą żyć.Lecz teraz, gdy to się działo zaledwie parę metrów ode mnie, odkryłem, że nie mogę się ruszyć, w moim ciele adrenalina zmagała się ze strachem.Krzyki Jenny się urwały.Tak po prostu.Zrób coś! — wrzasnął na mnie wewnętrzny głos.Ale co do diabła miałbym zrobić?— Dzięki Bogu.— Londyńczyk westchnął głośno; sądząc z tonu głosu, odprężył się wyraźnie.— Ale przyznasz, niezła z niej laska.— Nawet o tym nie myśl — odparł wyniośle Irlandczyk.Tym razem jego głos dobiegł tuż zza drzwi łazienki.— Nie mamy czasu.Ściągnij ją z łóżka.Ja muszę się odlać.W tym momencie gałka drzwi zaczęła się obracać.Jezu Chryste! Skurwysyn zamierzał tu wejść, a ja zamknąłem drzwi! Gdy tylko się zorientuje, zrozumie, że w mieszkaniu jest ktoś jeszcze, i to będzie mój koniec.Tkwiłem w pułapce.W jednej chwili szykowałem się do namiętnej nocy z atrakcyjną kobietą, w następnej modliłem o swoje życie.Gałka obracała się dalej.Gość wciąż gadał.Serce waliło mi w piersi.Zrób coś!Pochyliłem się i odciągnąłem zasuwkę z nadzieją, że jego głos zagłuszy szczęk.A potem, poruszając się szybko i starając nie hałasować, wszedłem do wanny i zaciągnąłem zasłonkę prysznica, ukrywając się za nią.W samą porę.W następnej sekundzie drzwi się otworzyły i facet wszedł do środka, zamykając je głośno za sobą.Znów zamarłem, zaciskając zęby, nie śmiałem nawet odetchnąć.Nieznajomy stanął przed ubikacją i rozpiął rozporek sapiąc głośno, zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie.Był średniego wzrostu, a jego szczupłe, umięśnione ciało świadczyło o tym, że dużo ćwiczył.Gdybym wyciągnął rękę, mógłbym poklepać go przez zasłonę po ramieniu — stał tak blisko.Miałem wrażenie, że to trwa wiecznie, i z każdą sekundą obawiałem się, że jakiś szósty zmysł ostrzeże go o mojej obecności.Wreszcie jednak skończył i kiedy spuścił wodę i wyszedł, nie zawracając sobie głowy myciem rąk, w końcu znów odetchnąłem.Tym razem zostawił drzwi otwarte i choć wiedziałem, że instynkt samozachowawczy, w odróżnieniu od honoru, nakazuje mi pozostać tam, gdzie jestem, póki nie wyjdą, a potem zadzwonić na policję, nie zdołałem oprzeć się pokusie zerknięcia zza zasłony.Z miejsca, w którym stałem, widziałem dolną ćwiartkę łóżka i kawałek pokoju tuż przed nim.Teraz zajmowało go coś, co wyglądało jak duży wózek sprzątaczki.Widziałem także gołe nogi Jenny, od kolan w dół.Nie miała na sobie dżinsów, w których zostawiłem ją zaledwie parę minut wcześniej.Nie dostrzegłem ani śladu intruzów.Mogłem jedynie założyć, że skurwiele zamierzają ją zgwałcić, choć wiedziałem, że nie mieli czasu, by ją rozebrać.Bez wątpienia rozbierała się dla mnie i na myśl o dotykających jej bandziorach ogarnął mnie gniew.Odsunąłem się od zasłony, szukając czegoś, co mogłoby posłużyć za broń.Pośród drobiazgów otaczających wannę wypatrzyłem antyczną mosiężną mydelniczkę w kształcie olbrzymiej złotej rybki.Podniosłem ją i poczułem zadowalający ciężar.Niewiele tego, ale będzie musiało wystarczyć.Ściskając ją w prawej dłoni, powoli znów wyjrzałem.Teraz po raz pierwszy zobaczyłem porządnie jednego z intruzów.To nie on sikał w łazience.Ten gość był wielki, dobrze zbudowany, miał ogoloną głowę i wyglądał na takiego, co nie zna litości.Ubrany w niebieski kombinezon, przenosił na wózek nieruchomą, nieprzytomną Jenny.Została tylko w staniku i majtkach, napastnicy zakneblowali ją chusteczką i związali jej ręce za plecami.W tej pozycji wyglądała tak krucho i bezbronnie, że zadrżałem z wściekłości.A jednak nadal się nie ruszyłem.Nawet kiedy gość zatrzymał się i rzucił ją na wózek niczym worek śmieci.Bo straszliwie się bałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates