[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze mnie przerażało, kiedy musiałam zakomunikować coś ważnego rodzicom, zwłaszcza obojgu naraz.Właśnie w takich razach zdawałam sobie sprawę, że przede wszystkim tworzą drużynę, tworzą mur, który trzeba było pokonać.– Dlaczego pozwoliłaś mu wyjść samemu?! – krzyknął ojciec, który nigdy nie widział nic złego w tym, że Ángel wychodził sam.– Bo tak robią jego koledzy – powiedziałam, wybuchając płaczem.– Teraz nie płacz – powiedziała matka, zawiązując sobie czym prędzej adidasy.– Nie czas teraz na łzy.Gdzie się zwykle bawi?– Wszędzie – odparłam.– Wszędzie? – zdziwił się ojciec.– Tak, chodzą w głąb osiedla i wracają, czasem także ulicą na tyłach.Idą na drugą stronę do parku, żeby pograć w piłkę, a potem bawią się w domu któregoś z kolegów.– Ależ ja byłam ślepa – powiedziała matka, patrząc na mnie z wyrzutem.Oddałabym wszystko, żeby umrzeć i nie znosić tych katuszy.Już nigdy w życiu nie zaufają mi ponownie.Mogłabym się zabić.Jasne, że mogłabym to zrobić.Wbiłabym sobie nóż do krojenia mięsa na cienkie plasterki.Był tak ostry, że wcale nie musiałabym się wysilać.Albo połknęłabym wszystkie tabletki, które leżały na stolikach nocnych rodziców.Matka opychała się tabletkami na nerwy i ból głowy.Żeby je kupić, trzeba było mieć receptę i pokazać dowód osobisty.Na pudełkach było napisane: „przechowywać w miejscu niedostępnym dla dzieci”, ale nie miało znaczenia, czy lekarstwa przechowywano w szufladzie, czy w jakimkolwiek innym miejscu.W domu nic nie było dla mnie niedostępne, żaden przedmiot, żaden dokument, żadne spojrzenie, żadne uczucie.Mama jednym szarpnięciem otworzyła szafę w przedpokoju i wyjęła torebkę.– Dokąd idziesz? – spytał ojciec.Mama krztusiła się, mówiąc.Nawet nie mogła płakać.Przez głowę musiały jej przelatywać tysiące potwornych obrazów, które ściskały mnie za serce.– Zaczekaj – powiedział ojciec.– Ja pójdę.Ty zadzwoń na policję.Spełniała się koszmarna wizja świateł i syren policyjnych koło mojego domu, jakby to, co musiało się przytrafić, właśnie się przytrafiało, ale kiedy indziej i innej osobie.Było po wpół do jedenastej.Tato ubrał się szybko.Wrócił biegiem od drzwi, żeby wziąć portfel.– A jeśli nam go odbiorą? – krzyknęła mama.– A jeśli ktoś go porwał? Mój Boże, to się nie może zdarzyć.Drugi raz nie może się zdarzyć.– Dzwoń na policję – powiedział ojciec, trzaskając drzwiami.Patrzyłam na matkę, która chodziła tam i z powrotem.Życie było cudowne jeszcze przed chwilą.A teraz było straszne.– Mogłabym pójść go poszukać.Wiem, dokąd chodzi – powiedziałam.– Oszalałaś? Nigdy! Słyszysz, co mówię? Nigdy nigdzie sama nie pójdziesz.I wtedy zaczął się z niej dobywać bardzo dziwny płacz: właściwie nie był to płacz, lecz głębokie odgłosy udręki.– Chcesz, żebym ja zadzwoniła na policję? – zapytałam.Podała mi telefon.– Wyjaśnij im, co się stało, a potem ja porozmawiam – powiedziała urywanym głosem.– Teraz nie mogę…Policja nie mogła nic zrobić.Chłopczyk pewnie się zgubił i błąka się gdzieś w pobliżu.Najlepiej pójść go poszukać, tylko niech ktoś zostanie w domu, na wypadek, gdyby sam wrócił.Mama wyrwała mi telefon i powiedziała im, że nie mają sumienia i że jeśli jej syn się nie znajdzie, to będzie ich wina.Musieli być przyzwyczajeni do wysłuchiwania takich rzeczy, bo nie za bardzo się przejęli jej słowami.Minęła godzina, w ciągu której świat stopniowo się walił, cegła po cegle, dziecko za dzieckiem.Komiksy mojego brata, tenisówki na werandzie, spodnie w koszu na rzeczy do prasowania.Aż do tej pory nie zwracałam uwagi na te wszystkie miejsca, w których był Ángel, albo rzeczy Ángela, albo niewidzialne ślady Ángela.Telewizor nadal grał z wyłączonym głosem.Nagle matka wzięła torebkę i powiedziała, że dłużej tego nie zniesie.– Idę go poszukać.Ty się stąd nie ruszaj.Przeszłam się po domu, nie bardzo wiedząc, co robić.Przemierzyłam mieszkanie centymetr po centymetrze, jakbym widziała je po raz ostatni.Weszłam do pokoju Ángela i popatrzyłam na plakaty z motocyklami.Na zeszyty poukładane na biurku i miniatury motocykli na regale, piłkę w rogu, na torbie z rzeczami do karate, i na rozścieloną kapę.Zanosiło się na to, że Ángel będzie tak samo pedantyczny jak nasi rodzice.Żadne z nich trojga nie potrafiło się oprzeć odruchowi porządkowania rzeczy, zbierania tego, co leżało na środku, wieszania ubrań na wieszakach, składania koszul i swetrów i wkładania ich do odpowiednich szuflad.W łazience Ángel trzymał swoje trzy rzeczy na krzyż w idealnym porządku, podczas gdy moje były tak pomieszane, że czasami miałam je przed nosem i nie mogłam ich znaleźć.A jeśli już nie zobaczymy Ángela? Na drzwiach był namalowany księżyc z kraterami.Ángel chciał zostać astronomem, jak dorośnie, a ja zamierzałam mu sprezentować teleskop na urodziny.Po raz pierwszy w trakcie tej tragedii naprawdę myślałam o bracie.Do tej pory cała moja uwaga skupiała się na niepokoju matki, potem ojca, a później na poczuciu winy.Teraz myśl, że mogło mu się przytrafić coś złego, że nigdy nie trafi do domu, że przejechał go samochód, była tak ogromna, że wychodziła z głowy i zajmowała wszystkie pokoje, przyklejała się do tapet, do zabawek mojego brata, do talerzy, do sofy z imitacji skóry, wciskała się we wszystkie kąty i między kartki książek.Nie wiedziałam, czy zdołam znieść coś tak strasznego.Było niemożliwe, żeby przytrafiło się nam to nieszczęście, więc uklękłam, prosząc Boga, by zwrócił nam Ángela z tymi jego chudziutkimi nóżkami i ochotą, żeby mnie wkurzać.Chciałam, żeby wróciły tamte popołudnia, które spędzaliśmy oboje w kuchni.Zadzwonił telefon.To była moja matka, która chciała zapytać, czy mały się zjawił, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, rozłączyła się.Mój głos i oddech wszystko jej powiedziały.Wyjrzałam przez okno.Mogła go zmylić ciemność i to, że znalazł się na zupełnie nieznanych ulicach.Mógł zacząć iść w odwrotnym kierunku i trafić do innej dzielnicy, bez pieniędzy na telefon.Być może nawet nie natknął się na kabinę.Pewnie się wystraszył, myśląc o zamieszaniu, jakie się szykowało z jego winy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates