[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mietek był na to przygotowany.- Zaraz, wszystko rozumiem, ale dlaczego ty z tym do mnie?- Chyba nie musisz udawać wariata, prawda? - powiedział spokojnie Mietek.- Jakiego wariata, zaraz, o czym ty.- Przestań.O tym, że jesteś homoseksualistą, wiemy obaj, i ty i ja.Nie rób przynajmniej ze mnie idioty.- Ty wiesz? A niby skąd? Ani ja ci tego nie powiedziałem, ani nikt z mojego otoczenia, tego jestem pewien.Po prostu, mówiąc językiem matematyki, to są zbiory rozłączne.Mietek westchnął.- Pójdę po następne piwo.Ochłoń trochę.Istotnie, musiałem ochłonąć.Kolejka od baru była kilkuosobowa, modliłem się, aby to piwo kupował jak najdłużej.W końcu jednak wrócił a mnie oszołomienie nie przeszło ani trochę.- Może mi powiesz w końcu, skąd to wiesz?- Czuję to.I zawsze czułem.Powiedz prawdę, kochałeś się we mnie, prawda?Najchętniej w tym momencie wstałbym z miejsca, wziął porządny rozbieg i wskoczył do wody.Niewiele było trzeba, raptem kilku metrów.Zamiast tego po prostu rozpłakałem się jak głupi.W środku zatłoczonego kurortu, na oczach przechodzących dziesiątek a nawet setek ludzi.- Dobrze, ale jeśli nawet to wiesz, jeśli nawet jesteś tego pewien, jeśli nawet jest to prawdą - po co to drążysz? Po co to przywołujesz? Przecież ani nie wiesz, czy to jeszcze trwa, a zapewniam Cię, że skończyło się pewnie raz na zawsze, ani nie jesteś w stanie niczego osiągnąć.- Jestem.Po prostu muszę z tobą pogadać na te tematy.Ja w ogóle nie jestem przygotowany do tego co się stało.Nie wiem jak postępować z własnym synem.Znamy się dobrze, zawsze bardzo lubiliśmy nawzajem - tego nie zaprzeczysz, będzie mi o wiele łatwiej odnieść to do Bartka.- On wie, że ty wiesz?- Nie.- A Anita?- Uchowaj Boże.Wiem tylko ja ale za to na sto procent.I zupełnie nie wiem co zrobić.- I wymyśliłeś sobie, że ja znajdę na to sposób?- I tak i nie.Po prostu chcę wiedzieć jak to się zaczyna, może to wynik jakiegoś błędu, może go jeszcze skoryguję, chcę wiedzieć co robić dalej.A bez wiedzy mogę najwyżej wyrządzić krzywdę.Chcę,.abyś mi opowiedział możliwie najwięcej z tego co się zdarzyło, z tego, jak traktowali cię inni ludzie, jak walczyłeś ze sobą.Bo walczyłeś, nawet ja to widziałem.Początkowo nie wiedziałem z czym, później mi się to zaczęło powoli układać.- A mogę co nieco pominąć?- No pewnie - tylko nie kłam.Te informacje są dla mnie cholernie ważne.Minęły trzy dni, podczas których jeszcze chyba przed nikim nie byłem tak szczery.Mietek pytał z rzadka, mało komentował, raczej starał się zapamiętać możliwie dużo i na bieżąco analizować.Tego wieczora, na dzień przed powrotem, leżeliśmy już w łóżkach, jednak dalej nie mogliśmy się odczepić od tematu tygodnia.- Dobra, ale nie powiedziałeś mi kilku rzeczy.Mało w tym wszystkim jest mnie a przecież.Wiedziałem o co mu chodzi.jednak zdecydowałem się pewnych rzeczy nie mówić, głównie z obawy przed wstydem.Nawet, jeśli to stało się tak bardzo dawno.- A musisz wiedzieć?- Muszę.- No dobra, podczas wycieczki w Szklarskiej Porębie obejrzałem ci siusiaka.- I jakie wrażenia?- Po trzydziestu latach? Żadne.- A wtedy?- No trochę mnie ruszyło.Nie wiedziałem, że taki ogier jesteś.Przepraszam.- Nie masz za co.Ja ci się też muszę przyznać - podczas innej wycieczki, do Puszczykówka, podglądałem cię w łazience jak brałeś prysznic.Ale z innych powodów - chciałem wiedzieć, czy wyglądam tak samo.- I?- I fajnie było.Nie wiedziałem, że nawet u faceta to może podniecić.- Ty też?- Nie.Tamto to był jeden raz.Później jeszcze w życiu coś się stało, ale.Nieistotne.Zrobiłem to z ciekawości.- To znaczy co? - mój głos zabrzmiał odrobinę chyba za ostro.- ja byłem w stosunku do ciebie szczery.- No.Zwaliłem sobie z kolegą.- Znam?- Nie.- I jak było?- No wiesz.Gdybym powiedział, że jakoś specjalnie się tym zniesmaczyłem to bym skłamał.Następne pytanie zadałem w sumie niepotrzebnie.Ale to ono doprowadziło do tego, że stało się to, na co czekałem od trzydziestu lat.Obawiam się tylko aby nie był to początek czegoś, czego żadne z nas na pewno by nie chciało.Mój przyjaciel(opwiadanie niedokończone)Jak to z niektórymi przyjaciółmi bywa, wcześniej był moim wrogiem.To było jeszcze w czasach, kiedy nie musiał dzielić swej funkcji między tą bardziej przyjemną i tą drugą, co prawda mniej przyjemną ale za to chyba bardziej potrzebną.Ale to było przed tym okresem, który wywrócił całe moje przyszłe życie do góry nogami i które chcę tu opisać.Na razie spoczywał sobie najczęściej w cieple, niepokojony tylko kilka razy dziennie.Nawet nie interesował mnie zbyt szczegółowo, po prostu traktowałem go z góry i może czasem dość obcesowo, kiedy to, gdy zawiódł mnie po raz kolejny i przeciekł wtedy kiedy nie trzeba, skręcałem go na chwilę ze złości w rolkę.Niestety, fakt, że nie jest za szczelny, zauważyli również koledzy w szkole.Na jakiś czas stałem się lokalnym pośmiewiskiem, a epitety typu "miejska odlewnia" nie były wcale rzadkie.Celowała w tym grupa chłopców, za którymi nie przepadałem, jednak nie mogłem z nimi walczyć, bo po prostu byłem za słaby, Stąd nic dziwnego, że nie lubiliśmy się wzajemnie, on mi robił głupie psikusy, ja go traktowałem z pogardą.Moja niesława rosła dość szybko i wkrótce dotarła do wychowawczyni.Zostałem poproszony na rozmowę, którą o latach mogę uznać za pierwszą naprawdę poważną w moim życiu.Musiałem wyznać, że mam z nim problemy.Zaraz po tej rozmowie postanowiłem sobie z nim pogadać.Po raz pierwszy.- Zawodzisz mnie.W zasadzie mam z tobą same problemy.Zrób coś.- Niewiele mogę, przynajmniej na razie.Nie najeżdżaj tak na mnie, nie wszystko ode mnie zależy - syknął i skulił się.- W zasadzie do czego mi jesteś potrzebny? Noszę cię już tyle lat i zastanawiam się, po co mi właściwie wisisz.Dziewczyny mogą się bez ciebie doskonale obejść.Coś mi tu nie gra.- Ty się na razie zbyt wiele nie zastanawiaj.Kiedyś się dowiesz.Zabrzmiał dokładnie tak jak moi rodzice, gdy zapytam przypadkiem o coś, co nie jest im wygodne.No małe toto a pyskate [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates