[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tempo czynności wykonywanych na sali operacyjnej stało się szybsze.Nancy Donovan pojawiła się z parującą tacą ze stali z narzędziami i z łoskotem postawiła ją na znajdującym się przy stole operacyjnym blacie.Darlene Cooper, jeszcze jedna instrumentariuszka, już ubrana i w rękawiczkach, zaczęła rozkładać instrumenty na tacy.Lisa odwróciła głowę, gdy ujrzała, jak Darlene podnosi duży świder.Doktor Ranade owinął dookoła prawego ramienia Lisy mankiet ciśnieniomierza.Carol Bigelow odsłoniła jej pierś i przykleiła żelem elektrody EKG.Wkrótce, kojarzące się z sonarem, popiskiwanie kardiomonitora zaczęło konkurować z dobywającą się z radyjka melodią Johna Denvera.Doktor Newman wrócił do studiowania rentgenogramów i poprawił położenie głowy Lisy.Przyłożył kciuk do wierzchołka jej głowy, a mały palec do nosa, i specjalnym flamastrem nakreślił linię od ucha poprzez czubek głowy do drugiego ucha.Druga linia, przecinająca pierwszą, brała początek pośrodku czoła i ciągnęła się do potylicy.–Liso, odwróć teraz głowę w lewo – powiedział doktor Newman.Lisa nie otwierała oczu.Poczuła, jak lekarz bada palcami grzbiet kostny biegnący spod jej prawego oka w stronę ucha.Następnie poczuła, jak flamaster kreślił łukowatą linię zaczynającą się na jej prawej skroni, omijającą ucho i kończącą się poza nim.U podstawy wyznaczonej w ten sposób podkowy znalazł się jej przewód słuchowy.Tak właśnie miał wyglądać opisany przez Mannerheima płat skórny.Nieoczekiwana senność rozlała się w jej ciele.Sprawiało to wrażenie, jak gdyby powietrze stało się płynne, a kończyny ołowiane.Otworzenie powiek wymagało od niej wielkiego wysiłku.Doktor Ranade uśmiechnął się do niej z góry.W jednej ręce trzymał przewód od kroplówki, w drugiej strzykawkę.–Coś na odprężenie – powiedział.Czas utracił ciągłość.Dźwięki wpływały i wypływały z jej świadomości.Chciała zapaść w sen, jednak jej ciało podświadomie się temu sprzeciwiało.Czuła, że zostaje do połowy odwrócona na bok, a pod uniesiony prawy bark zostaje wetknięta poduszka.Mając wrażenie, jakby nie należały do niej, poczuła, że jej nadgarstki są przywiązywane do poręczy wystających z obydwu stron stołu operacyjnego.Czuła w ramionach taki ciężar, że w żaden sposób nie byłaby w stanie nimi39poruszyć.Przez talię przełożono krępujący jej ruchy skórzany pas.Czuła, jak jej głowa jest przecierana i smarowana, a skóry dotyka kilka ostrych igieł.Towarzyszył temu ulotny ból, nim jej głowa została unieruchomiona w czymś w rodzaju imadła.Wbrew własnej woli Lisa zapadła w sen.Wyrwał ją z niego gwałtowny, silny ból.Nie miała pojęcia, ile czasu minęło.Ból zlokalizowany był gdzieś nad prawym uchem.Po jakimś czasie powtórzył się.Z jej ust dobył się jęk, spróbowała się poruszyć.Z wyjątkiem prześcieradła zawieszonego na ramie na wysokości jej barków cała była okryta chirurgicznymi serwetami.U wylotu tunelu utworzonego przez prześcieradło widziała twarz doktora Ranadego.–Wszystko w porządku – powiedział.– Nie ruszaj się teraz.Dostaniesz środek do znieczulenia miejscowego.Będziesz czuła to tylko przez chwilę.Ból powtórzył się kilkakrotnie.Lisa miała wrażenie, jakby wierzchołek jej czaszki miał zamiar eksplodować.Usiłowała unieść ramiona, ale nie mogła tego zrobić przez powstrzymujące ją pasy.–Proszę – usiłowała krzyknąć, lecz jej głos był zbyt słaby.–Wszystko w porządku, Liso.Postaraj się odprężyć.Ból ustał.Słyszała głośne oddechy lekarzy, dobiegające wprost znad jej prawego ucha.–Nóż – powiedział doktor Newman.Lisa skuliła się.Uczuła nacisk, jak gdyby do jej skroni przyłożono palec.Nóż zakreślił łuk wytyczony flamastrem.Czuła, jak przez serwety na jej kark ścieka ciepła ciecz.–Klemy – powiedział doktor Newman.Usłyszała ostre metaliczne szczęknięcia.–Kleszcze Raneya – powiedział doktor Newman.– I zadzwońcie do Mannerheima.Powiedzcie mu, że będziemy gotowi za pół godziny.Lisa starała się nie myśleć o tym, co dzieje się z jej głową, a miast tego skupić się na nieprzyjemnym uczuciu w pęcherzu.Zawołała doktora Ranadego i powiedziała mu, że czuje potrzebę oddania moczu.–Masz cewnik założony do pęcherza – powiedział.–Ale muszę się wysiusiać – powiedziała.–Już dobrze, Liso, odpręż się – powiedział doktor Ranade.– Podam ci jeszcze trochę lekarstwa na sen.Następną rzeczą, jaka dotarła do świadomości Lisy, było wysokie wycie gazowego silniczka połączone z uczuciem nacisku na czaszkę i wibrowania głowy.Przeraziła się, ponieważ wiedziała, co ten odgłos40oznacza.Otwierano jej czaszkę za pomocą piły; nie wiedziała wcześniej, że nazywa się ona kraniotomem.Na szczęście nie czuła żadnego bólu, choć liczyła się z możliwością, że w każdej chwili może się pojawić.Smród przypalanej kości przeniknął przez serwety znajdujące się nad jej twarzą.Poczuła, że doktor Ranade ujmuje jej dłoń w swe ręce.Była mu za to wdzięczna.Uścisnęła je, jak gdyby w nich tkwiła jej jedyna nadzieja na ocalenie.Dźwięk kraniotomu ucichł.Z nagłej ciszy wyłonił się dźwięk kardiomonitora.Po chwili Lisa ponownie poczuła ból, tym razem bardziej przypominający dyskomfort wywołany przez zlokalizowany ból głowy.Na końcu tunelu, w jej polu widzenia, pojawiła się twarz doktora Ranadego.Wpatrywał się w nią, pompując mankiet ciśnieniomierza.–Kleszcze kostne – powiedział doktor Newman.Lisa poczuła i usłyszała chrupanie kości.Dobiegało gdzieś bardzo blisko jej prawego ucha.–Elewator.Poczuła jeszcze kilka dłubnięć, po których dobiegło ją głośne klaśnięcie.Wiedziała, że otworzono jej czaszkę.–Mokry gazik – powiedział rzeczowym tonem doktor Newman.Jeszcze podczas mycia rąk do operacji doktor Curt Mannerheim przechylił się i przez drzwi rzucił spojrzenie na salę numer dwadzieścia jeden, a także na zegar na przeciwległej ścianie.Była prawie dziewiąta.Właśnie w tym momencie jego starszy asystent, doktor Newman, odszedł od stołu.Skrzyżował dłonie w rękawiczkach na piersi i podszedł do rentgenogramów rozwieszonych na negatoskopie.Mogło to oznaczać tylko jedno: wykonano kraniotomię i czekano na szefa.Doktor Mannerheim wiedział, że nie ma czasu do stracenia.W południe miała przybyć inspekcja z Narodowego Instytutu Zdrowia.Stawką w tej grze była dwunastomilionowa dotacja, która pozwoliłaby mu prowadzić prace badawcze przez następne pięć lat.Musiał dostać tę dotację, inaczej groziła mu utrata laboratorium zwierzęcego, a wraz z nim rezultatów czterech lat pracy.Mannerheim był przekonany, że znalazł się na skraju wykrycia, które ośrodki w mózgu odpowiedzialne są za gniew i agresję.Spłukując mydliny, dostrzegł Lori McInter, siostrę przełożoną traktu operacyjnego.Zawołał ją po imieniu.Zatrzymała się w miejscu.–Lori, moja droga! Przyjechało dwóch lekarzy z Tokio.Mogłabyś41pchnąć kogoś, żeby dojrzał, czy Japończycy znaleźli stroje operacyjne i całą resztę?Lori McInter skinęła głową w sposób, który wskazywał, że nie jest zadowolona z polecenia.Krzyki Mannerheima w korytarzu irytowały ją.Mannerheim dostrzegł jej milczącą wymówkę i zaklął pod nosem.–Ach, te baby – mruknął.Pielęgniarki coraz bardziej działały mu na nerwy.Nie był pewny, czy nie celowo.Na salę operacyjną wpadł jak byk na arenę.Pogodna atmosfera natychmiast zniknęła.Darlene Cooper podała mu sterylny ręcznik.Osuszając po kolei dłonie i przedramiona, Mannerheim nachylił się nad operowaną głową Lisy Marino.–Szlag by cię trafił, Newman – burknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates