[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Studiuje w seminarium w Sandomierzu i na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego.Swe świeże kapłaństwo traktuje na razie jako powołanie do pracy społecznej.„O Panu Bogu mniej myślałem” – wyzna w starości.W połowie lat dwudziestych jest wikarym w „czerwonym” Radomiu.Zaprzyjaźnia się z księdzem Bolesławem Strzeleckim o podobnej pasji społecznikowskiej, który odprawia msze w więzieniu, krzewi czytelnictwo wśród ubogich.Zieja prowadzi pierwsze rekolekcje dla robotników.Ktoś pisze na jego drzwiach: „Tu mieszka dobry ksiądz”.Ale biskup sandomierski jest z niego niezadowolony.Po latach Zieja powie: „Chciano mnie oddzielić od księdza Bolka Strzeleckiego, uważając [.], że to ja mam na niego wpływ.”.Rozgoryczony rozważa wyjazd do Indii, do Gandhiego.Przenoszą go do Zawichostu.Odprawia mszę dla nędzarki za grosz.Dostaje upomnienie z Sandomierza: „Mszy świętej nie wolno odprawiać, przyjąwszy inną ofiarę, niż to jest w zwyczaju”.Konstatuje, że tylko w zakonie zrealizuje franciszkański ideał ubóstwa.Jesienią 1926 roku wstępuje do kapucynów w Nowym Mieście nad Pilicą.Odkrywa w kuchni kocioł z burym płynem – to zupa dla ubogich.Jest wstrząśnięty – spasieni mięsem zakonnicy mają dla najuboższych zaledwie garstkę kaszy? Odchodzi z nowicjatu.Kozienice.Już od drzwi informuje proboszcza, że nie będzie pobierał pieniędzy za posługi duchowne.– Dobrze – mówi proboszcz.– Ja to będę robił.Pół wieku później, w grudniu 1976, dostanie list z Kozienic.Autorka wspomni młodego księdza, dla którego „nie było Greka ni Żyda”, a o którym ludzie mówili: „Ten pan ksiądz to święty”.I doda cierpko, że swą postawą skrajnego ubóstwa księżom „psuł interes”.Zofia Kossak-Szczucka: „«Jeżeli komuś brak chleba – wołał z uniesieniem – to dlatego, że ktoś drugi ten chleb skradł.Skradł, gromadząc u siebie nadmiar!»”.„Byłem świadkiem zdzierstwa, jakie uprawiano po parafiach” – przyzna po latach.W 1928 roku zwraca się do ordynariusza sandomierskiego: już dziewięć lat jest księdzem, prosi o samodzielną biedną parafię.Biskup odpowiada: w mojej diecezji ani teraz, ani nigdy.Po wojnie będzie wielokrotnie upominał się o własną parafię.W 1965 roku poskarży się w liście do zaprzyjaźnionej zakonnicy: „Ja – «stoję na rynku nienajęty»”.Z kajetów: o innym„Wziąć siebie w garść i tak sobie powiedzieć – nie jestem sam, nie jestem z siebie, nie jestem dla siebie [.].Dopiero połączony z ludźmi, uznający prawa innych, staje się człowiek sobą” (1944).GorszycielPrzywieziono samobójczynię do Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie.Niedawno wyświęcony Zieja (jest początek lat dwudziestych) odwiedza właśnie swą chorą ciotkę.Obowiązuje go – jako studenta – zakaz sprawowania posług duszpasterskich.Samobójczyni prosiła o spowiedź, ale kapelan wyszedł.Spowiada ją, wbrew zakazowi, Zieja.Przychodzi do niej przez kilka dni.Magdalena Rubach, studentka przyrody, wyznaje mu, że pragnie żyć i odpokutować swój czyn na misjach w Afryce.Po szpitalu krąży plotka, że w parku przyłapano ją w „hańbiącej” sytuacji z mężczyzną.Po tygodniu dziewczyna umiera.Ulicą Żelazną idzie kondukt na Powązki – na czele Zieja.Wzywa go sąd arcybiskupi.– Co księdza z nią łączyło? – pyta kardynał Aleksander Kakowski, arcybiskup warszawski.– Nie rozumiem.– Ksiądz nie ma pojęcia, jakie zgorszenie wywołał.W tym czasie byłem w Rzymie.Warszawski Związek Polek aż tam mnie powiadomił.Każą mu wyjść i czekać na wyrok.– Nigdy tego nie zapomnę – mówi ze ściśniętym gardłem.Trzaska drzwiami.Płacze.– Za uczynek miłosierdzia sąd kościelny!Wstawia się za nim ksiądz Władysław Korniłowicz, współtwórca Zakładu dla Niewidomych w Laskach.Kara zostaje darowana.„Prowadził pogrzeb samobójcy, wyprzedzając oficjalne stanowisko Kościoła w tej kwestii o kilka dziesiątków lat [.] – powie ksiądz Jan Twardowski po latach.– Był wcześniej tam, gdzie my dotarliśmy znacznie później” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates