[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.«Do ziemi» znaczyć ma do dóbr swoich,«Ją» znaczy Ciebie, nie zaś ziemię.Słowem, wraca — i zechce Cię odwiedzić.Należałoby Ci tylko śpiesznie«Możliwe» Twe spełnić zamążpójście,Zamieniając zmyślenie na wieszczbę!— Wówczas, jak ją zowiesz, ziemska-miłośćUpornego Szeligi — zapewnePrzemieniłaby się w coś innego —Bo muszą też być i inne czuciaDla rozmaitości we wszech-świecie,I nie tylko sama, jak ją zowiesz,«Ziemska»-miłość.tyle Ci natrętna!.HRABINAzimno:— Na boku zostawmy to.i wróćmyDo dziennego prac naszych porządku.MAGDALENA— Gdyby więc, pod Twoją nieobecność,Szeliga przybył —HRABINA— przyjm jak najgrzeczniej,Lecz nie uroń w rozmowie ani słówkaZbliżonego najmniej do nadziei —Całej to zręczności Twej polecam.Nie chcę, aby mnie co bądź wiązało,Odkąd się oddałam obowiązkomI znalazłam wielkie dobro: spokój!STARY SŁUGAwygłaszając:Mak-Yks, Panią Hrabinę chce widzieć.HRABINANikogo nie przyjmę przed wyjazdem —do Magdaleny:Mak-Yks! jakbym też go zapomniała.MAGDALENACóż ty z tego kuzynka chcesz zrobić?HRABINAJa nic — On zaś sam co z siebie zrobi?Czasu nigdy nie miałam zapytać go.Dobre to chłopczysko.i lubiącyNieledwie że pustelnicze życie!— Raz, widząc go z brodą niestrzyżoną:Cóż by to był za śliczny kapucyn[70]W ermitażu[71], pod zielonem drzewem!?Pomyśliłam.Lecz czyli to jemuPrzyjdzie na myśl kiedy przed zwierciadłem!— Choć zapewne że szczęśliwszym byłbyW cichej celi, hodując sobie kwiaty.Gdzie znalazłby dobro wielkie: Spokój!MAGDALENATo, co mówisz o człowieka losie,Przypomina mnie coś kapucynów,Które zastępują termometry.Lub tych, co z kart dla dzieci się robi:Tamte kaptur zdejmują w pogodę,Lubo się nią wcale nie obchodzą;Te się wszystkie społem wywracają,Skoro jeden z nich i jak się potknie!.HRABINA— Mogłabym go wreszcie i ożenić —Przecież małżeństwo.to Sakrament.— Lecz potrzeba wprzód posażnej pannyTegoż wieku, wzrostu, i tak samoDo cichego ułożonej życia.MAGDALENA— Naturalną znalazłszy harmonięWzględów tylu: wieku! wzrostu! mienia!I temperamentów! i skłonności!.Jak w gałęziach dwóch jabłoni jednej— Spytać chce się.— czemu? jeszcze w górzePonad-przyrodzonych szukać zręczyn?Dobitniej:— Jaskółki dwie, całkiem równe sobie,Nie są-ż przez to samo ożenione —A jakaż byłaby ludzi wyższość.!?HRABINA— Zawsze umiesz jakieś.dać pytanie,O którem pierw z Ojcem ProwincjałemRadziłabym bardzo Ci pomówić.Patrząc na zegarek:— Niewiele mnie czasu już zostawa[72]!do Magdaleny:— O czemże to mówiliśmy dotąd?MAGDALENA— O Szelidze naprzód — i że jemu.HRABINA— Nie uronisz słóweczka nadziei.Moja luba! to jest arcyważne —MAGDALENA— I że przyjąć go mam jak najgrzeczniej.HRABINA— Jak to pięknie! że pamiętasz wszystko:Po chwili:— Jak najgrzeczniej dlatego: by jemuCzemś osłodzić stanowczą odmowę.— Miłość bowiem, jakkolwiek bądź ziemska,Gdy ustaje.to nie jest rzecz miła.!(Przynajmniej tak sądzę, moja luba!Że to nie musi być najprzyjemniej.)MAGDALENA— A teraz, cóż dalej?.HRABINA— Czytaj w nocie.MAGDALENAkrotochwilnie:— Zrobiłam z niej, patrzaj: kapucyna!Który się wywraca za powiewem.Czyta dalej z kartki:— «Numer drugi: parę taneczników».Cóż to może znaczyć? proszę ciebie.HRABINA— Czytaj dalej.MAGDALENAczyta:« — zaprosiłam pannyZ całej pensji, kilku małych chłopców,I panią Durejko, ochmistrzynię,Z mężem swoim».HRABINA— Wszystko jak najgrzeczniej!.Zapraszalne listy, jedne, wyszły,Reszta leży owdzie — wyszlij[73] i te —MAGDALENAz uśmiechem:— Przejrzę tylko, czyli[74] w nie przypadkiemNie wtrąciłaś czego innej treści.HRABINA— Winisz mnie o błahe nieuwagi —A jednak może i jest niewieleKobiet mojego położenia — któreByłyby w stanie tak dużo rzeczyRóżnorodnych zgodzić i prowadzić.To — że w mojej Biblii, na rycinie,Znalazłaś raz, miasto przezroczegoPapieru, bankowy-bilet; z tegoWyprowadzasz bezzasadne wnioski!.Fraszki zapomnieć mogę — nie celu:Są dnie, których godziny wszystkieMam rozrachowane jak zegarekI spisane rzędem w wilię wieczór.Teraz!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates