[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli pan chciał, żeby się z panem cackad, trzeba było poprosid—O co trzeba mnie było poprosid?Na dźwięk tego głosu ściska mnie w żołądku, czuję się winna, smutna i przestraszona.I tęsknię, do tego też mogę się przyznad.Tyle że tęsknota ma zbyt silną konkurencję, aby kiedykolwiek zdołała zdominowad inne uczucia.Patrzę, jak Peeta podchodzi do stołu.Promienie słooca zza okna rozświetlają płatki świeżego śniegu na jego jasnych włosach.Wydaje się silny i zdrowy, całkiem inny od schorowanego, wygłodzonego chłopca, którego znałam z areny, i prawie nie kuleje.Kładzie na stole bochenek świeżego chleba, po czym wyciąga rękę do Haymitcha.— O obudzenie bez fundowania mi zapalenia płuc — burczy Haymitch i oddaje nóż.Ściąga brudną koszulę, odsłania równie odrażający podkoszulek i wyciera się jego suchym skrawkiem.Peeta z uśmiechem zanurza ostrze w bimbrze z butelki na podłodze, a potem wyciera je o koszulę i kroi chleb.To on zaopatruje nas wszystkich w świeże pieczywo.Ja poluję, on piecze, Haymitch pije.Każde z nas na swój sposób zabija czas i stara się uciec od wspomnieo związanych z Głodowymi Igrzyskami.Peeta podaje Haymitchowi piętkę i dopiero wtedy po raz pierwszy na mnie spogląda.—Chcesz kromkę?—Nie, jadłam już na Dwieku — odpowiadam.— Ale dziękuję.Mój głos brzmi obco, dziwnie oficjalnie.To się powtarza przy każdej rozmowie z Peetą, odkąd telewizja przestała nagrywad sceny z naszego szczęśliwego przyjazdu do domu i powróciliśmy do normalnego życia.11—Nie ma za co — mówi sztywno.Haymitch ciska koszulę gdzieś w kąt.—Brr — otrząsa się.— Musicie się solidnie rozgrzad przed występem.Ma rację, rzecz jasna.Widzowie będą oczekiwali zakochanych gołąbków, zwycięzców Głodowych Igrzysk, a nie dwójki ludzi, którzy nie potrafią spojrzed sobie w oczy.—Niech się pan wykąpie — oświadczam zwięźle, wyskakuję przez okno i idę do domu.Śnieg zrobił się lepki, zostawiam za sobą ślady stóp.Przystaję przed drzwiami wejściowymi, żeby strząsnąd z butów mokrą breję.Mama pracowała dzieo i noc, aby dom idealnie wypadł przed kamerami, więc to kiepski moment na brudzenie lśniących podłóg.Ledwie mijam próg, a ona zjawia się i chwyta mnie za ramię, jakby próbując zatrzymad.—Bez obaw, już ściągam buty — zapewniam ją i zostawiam je na wycieraczce.Mama śmieje się z wysiłkiem, nerwowo zsuwa mi z ramienia myśliwską torbę z zakupami.—To przez ten śnieg — tłumaczy.— Spacer się udał?— Spacer? — Doskonale wie, że pół nocy spędziłam w lesie.Nagle dostrzegam za jej plecami mężczyznę, stoi w drzwiach do kuchni.Już na pierwszy rzut oka widad, że przyjechał z Kapitolu, magarnitur na miarę i operacyjnie poprawione rysy twarzy.Dzieje się coś złego.— Raczej jazda na łyżwach.Na dworze jest prawdziwe lodowisko.— Masz gościa — oznajmia mama.Jest bledsza niż zwykle, w jej głosie słyszę źle skrywany niepokój.— Spodziewałam się gości dopiero w południe.— Udaję, że nie zauważam jej zdenerwowania.— Cinna wpadł wcześniej, aby pomóc mi w przygotowaniach?—Nie, Katniss, przyszedł.— zaczyna mama i urywa.— Proszę, panno Everdeen — odzywa się nieznajomy i gestem zaprasza mnie do środka.Dziwnie się czuję, nie przywykłamBD—Nie ma za co — mówi sztywno.Haymitch ciska koszulę gdzieś w kąt.—Brr — otrząsa się.— Musicie się solidnie rozgrzad przed występem.Ma rację, rzecz jasna.Widzowie będą oczekiwali zakochanych gołąbków, zwycięzców Głodowych Igrzysk, a nie dwójki ludzi, którzy nie potrafią spojrzed sobie w oczy.—Niech się pan wykąpie — oświadczam zwięźle, wyskakuję przez okno i idę do domu.Śnieg zrobił się lepki, zostawiam za sobą ślady stóp.Przystaję przed drzwiami wejściowymi, żeby strząsnąd z butów mokrą breję.Mama pracowała dzieo i noc, aby dom idealnie wypadł przed kamerami, więc to kiepski moment na brudzenie lśniących podłóg.Ledwie mijam próg, a ona zjawia się i chwyta mnie za ramię, jakby próbując zatrzymad.—Bez obaw, już ściągam buty — zapewniam ją i zostawiam je na wycieraczce.Mama śmieje się z wysiłkiem, nerwowo zsuwa mi z ramienia myśliwską torbę z zakupami.—To przez ten śnieg — tłumaczy.— Spacer się udał?— Spacer? — Doskonale wie, że pół nocy spędziłam w lesie.Nagle dostrzegam za jej plecami mężczyznę, stoi w drzwiach do kuchni.Już na pierwszy rzut oka widad, że przyjechał z Kapitolu, ma garnitur na miarę i operacyjnie poprawione rysy twarzy.Dzieje się coś złego.— Raczej jazda na łyżwach.Na dworze jest prawdziwe lodowisko.— Masz gościa — oznajmia mama.Jest bledsza niż zwykle, w jej głosie słyszę źle skrywany niepokój.— Spodziewałam się gości dopiero w południe.— Udaję, że nie zauważam jej zdenerwowania.— Cinna wpadł wcześniej, aby pomóc mi w przygotowaniach?—Nie, Katniss, przyszedł.— zaczyna mama i urywa.— Proszę, panno Everdeen — odzywa się nieznajomy i gestem zaprasza mnie do środka.Dziwnie się czuję, nie przywykłam50—Nie ma za co — mówi sztywno.Haymitch ciska koszulę gdzieś w kąt.—Brr — otrząsa się.— Musicie się solidnie rozgrzad przed występem.Ma rację, rzecz jasna.Widzowie będą oczekiwali zakochanych gołąbków, zwycięzców Głodowych Igrzysk, a nie dwójki ludzi, którzy nie potrafią spojrzed sobie w oczy.—Niech się pan wykąpie — oświadczam zwięźle, wyskakuję przez okno i idę do domu.Śnieg zrobił się lepki, zostawiam za sobą ślady stóp [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates