[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ TRZECINiewiarygodna czułość Thea sprawiła, że Jaya pragnęła zatrzymać czas i tak trwać – z nim, pod nim.Zanurzyła palce w jego włosach, zmuszając go do podniesienia głowy, by móc spojrzeć mu w oczy.Pieszcząca ją ręka znieruchomiała, a wewnętrzny ból niemal zmusił ją do błagania o więcej.–Dziękuję – wyszeptała.–Poczekaj – uśmiechnął się.– Mam dla ciebie coś jeszcze.Delikatnymi posunięciami wniknął w jej pulsujące, gorące wnętrze.Na chwilę znieruchomiała, instynktownie reagując oporem, ale magia jego palców była tak potężna, że jęknęła i uniosła biodra, zachęcając go do dalszych pieszczot.– Jaya!Przywarł ustami do jej szyi, jednocześnie zanurzając się w niej głębiej, i głębiej.–Poczekaj – powiedziała z trudem, wciąż przytrzymując jego głowę i zerkając na tył sofy.Czy rzeczywiście chciała to zrobić? Ciało pogrążyło się w ogniu, ale myśli rozbiegały się we wszystkich kierunkach.–W porządku, zrozumiałem – mruknął, usuwając dłoń z jej wnętrza i zasypując ją pocałunkami.– I tak posunęliśmy się za daleko.–Nie, to nie to.Nie chciała go zranić, nie chciała przerywać tych cudownych chwil ani tym bardziej nie chciała niczego kończyć.–W pokoju mam pigułkę.Taką zapobiegającą niechcianej ciąży w przypadku seksu bez zabezpieczeń – mówiła niepewnym, słabnącym głosem, modląc się, by nie spytał, po co trzyma w pokoju taką pigułkę.Spoważniał, wsłuchując się w jej słowa.–Ja zawsze używam prezerwatyw.– Rozumiem.Jak wspomniałeś, i tak nie zamierzaliśmy… – odpowiedziała, z trudem kryjąc rozczarowanie.–Miałem na myśli to, że jestem czysty.Nie musiałabyś się martwić, że coś ode mnie złapiesz.–Ja… – zawahała się.Chciała dodać, że się badała.Saranya zmusiła ją do zrobienia testów zaraz po ucieczce z Indii.– Ja też jestem czysta.Uważnie obserwował jej twarz.Znała to spojrzenie, którym niemal pozbawiał ją tchu.–Przyrzeknij, że weźmiesz tę pigułkę – powiedział, niemal nie poruszając ustami.–Moja rodzina zaaranżowałaby mi życie, gdybym miała nieślubne dziecko.Nawet nie chcę o tym myśleć.Starał się zapanować nad emocjami.–Nie chcę być ojcem.Nigdy.Jeśli wydawało ci się, że dzisiejsza noc do czegoś prowadzi…–Nie – zapewniła go.– Tak jak ty, szukam zapomnienia.Starała się ostrożnie dobierać słowa.Nie kłamała.Szukała zapomnienia.A właściwie szukała nowych wspomnień, tym razem dobrych.– Dziecko byłoby katastrofą.Ale chcę cię poczuć, do końca – wyszeptała.Theo wziął głęboki oddech i wstając, schwycił ją mocno, uniósł i przytulił do piersi.Nie zapalając światła, ułożył ją na łóżku.Obserwowała, jak zdjął i odrzucił pasek od spodni, to samo zrobił z butami.– Może teraz ty? Marzę, by cię zobaczyć, całą.Zerknęła na pognieciony uniform, rozpiętą bluzkę, przesunięty biustonosz… Wstydliwość była jedynym powodem, dla którego powstrzymywała się przed ściągnięciem wszystkiego od razu.Uśmiechnęła się do sobie, zadowolona – to tylko wstyd, nie strach.–Widziałeś tyle kobiet.Nie wiem, jak wypadnę w porównaniu z nimi – powiedziała, zdejmując bluzkę.Theo w tym czasie zdjął skarpetki, pozostając tylko w slipach.Zniecierpliwiony, wyrwał jej z rąk bluzkę, którą próbowała złożyć, szybkim ruchem pozbawił ją biustonosza, jedno i drugie rzucając gdzieś na podłogę.Nakrył jej ciało swoim, w dłoni tulił niewielką pierś.Poczuła, jak przenika ją kolejna fala rozkoszy.–Chcę cię pocałować – wyznała, gdy przeniósł usta na jej drugą pierś, wywołując dreszcz podniecenia.Tym chętniej uniosła biodra, by mógł pozbyć się krępującej ją spódnicy.Przyglądała mu się, próbując oddalić myśl o własnej nagości.Był gotowy na kulminację nocy.–Jesteś taka piękna – przykucnął, wpatrując się w nią.Pomyślała, że pewnie mówi to wszystkim kobietom, mimo to uśmiechnęła się radośnie.Wzrokiem starannie studiował jej ciało, niczym hotelowe księgi dochodów, nie ukrywając fascynacji i szczerego podziwu dla tego, co widział.–Pocałuj mnie – poprosiła.Roześmiał się, pochylając się nad nią.–Mógłbym bez końca całować każdy centymetr twojego ciała – wyznał, przyciągając ją do siebie.Połączyli się ustami.Ich języki wniknęły w siebie.Było w tym coś naturalnego, wręcz koniecznego.Matka Natura najwidoczniej miała swój plan.Kiedy zasypał pocałunkami jej szyję i piersi, poczuła intensywny pulsujący bólw złączeniu nóg.Końcami palców muskał delikatną skórę jej ud, sprawiając, że rozwarły się zapraszająco.Wtedy przeniósł tam dłoń, wniknął w jej gorące, wilgotne wnętrze, wywołując dreszcze niekontrolowanego podniecenia.–Theo – jęknęła niemal bezgłośnie.–Każdy centymetr, Jaya – powtórzył, przesuwając ustami po jej brzuchu.–Nie, Theo, proszę cię, nie.–Nie wstydź się.– Wsparł głowę na łokciu, rysując dłonią kręgi wokół jej pępka.W jego głosie wyczuła spokój.– Nie wiem, czy dam radę się powstrzymać, kiedy zdejmę z siebie wszystko – dodał z rozbrajającą szczerością.– Sprawię, że będzie ci dobrze, tylko pozwól mi.–Już jest mi dobrze – zaśmiała się nerwowo.– Ale chcę poczuć cię wewnątrz – powiedziała stłumionym głosem, choć z wyraźną determinacją.– Nie jesteś na mnie zły?–Nie, ale nie pomagasz mi takimi pytaniami.Czy zdajesz sobie sprawę, od jak dawna pragnąłem zrobić to z tobą? Całe lata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

© 2009 Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates